To już koniec cen paliw poniżej 6 zł na stacjach paliw. W ostatnich dniach widać wyraźny wzrost opłat.

Jak powiedział w „Magazynie ekonomicznym RDC” analityk rynku paliw dr Jakub Bogucki, utrzymywanie niskich cen było związane z tzw. rynkiem dwóch prędkości.

– Paliwo z krajowej rafinerii było sprzedawane tanio, natomiast część paliwa na polskim rynku pochodziła z importu. To importowane paliwo siłą rzeczy było dużo droższe, ponieważ kupowane w cenach wynikających z notowań międzynarodowych, a trzeba je było sprzedać po cenach, których oczekiwali odbiory w detalu, czyli dużo niższy. Nie udawało się więc importerom sensownie tego zbilansować – zauważył ekspert.

Jak zaznaczył Bogucki, w kolejnych tygodniach możemy obserwować stały wzrost, jednak nie będzie on skokowy.

– To odbije się czkawką rozłożoną w czasie. Na szczęście nie będzie to zmiana skokowa, ponieważ są jeszcze stacje, na których da się zatankować poniżej sześciu złotych za litr, aczkolwiek jest ich coraz mniej i będzie ich ubywało. Ceny stopniowo rosną, z tygodnia na tydzień o kilka groszy, i to dobrze, że dzieje się to w ten sposób, a nie dynamicznie, wtedy bowiem ryzyko paniki czy niepokojów na pewno by się pojawiło – powiedział dr Bogucki.

Jak szacuje epatrol.pl, na skutek przeniesienia do sprzedaży detalicznej podwyżek z hurtu w ciągu ostatniego tygodnia litr benzyny 95 i oleju napędowego zdrożały o 5 groszy. Średnia cena tych paliw to odpowiednio 6,10 i 6,14 zł za litr. Stabilna pozostaje natomiast średnia ogólnopolska cena LPG, która wynosi 3,09 zł za litr.

Posłuchaj całej rozmowy: Magazyn ekonomiczny. Sytuacja na rynku paliw

Czytaj też: Zawód z jedną z najdłuższych tradycji świata. Święto szewców