Sprawdzono stan trzeźwości 1493 kierowców autobusów
Od początku wzmożonych kontroli kierowców miejskich autobusów sprawdziliśmy trzeźwość u 1493 kierowców, a 786 zostało przebadanych na obecność narkotyków - przekazał w piątek rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że wszystkie wyniki były negatywne.
Wzmożone kontrole kierowców autobusów komunikacji miejskiej, funkcjonariusze stołecznego Wydziału Ruchu Drogowego rozpoczęto 7 lipca. Podczas kontroli policjanci sprawdzają stan trzeźwości i stan psychofizyczny kierowców komunikacji miejskiej, którzy rozpoczynali pracę i tych, którzy wracali do zajezdni.
Kierowcy są także kontrolowani w czasie postojów na pętlach. -
Kontrole są niezapowiedziane i wyrywkowe na różnych liniach. Obejmą wszystkich przewoźników świadczących usługi w ramach autobusowej komunikacji miejskiej i prywatnych przewoźników – przekazał.
Wszystkie wyniki były negatywne-
Do 28 lipca skontrolowanych został 1493 kierowców pod kątem stanu trzeźwości oraz 786 kierowców zostało przebadanych pod kątem narkotyków - powiedział policjant, dodając, że ostatniej doby skontrolowanych zostało 83 kierowców.
Wskazał, że wszystkie wyniki były negatywne. -
To bardzo dobra wiadomość. Pokazuje to na odpowiedzialne podejście kierowców do swoich obowiązków - podkreślił.
Podczas badania stanu psychofizycznego pobierany jest od kierowcy wymaz z ust, który następnie jest umieszczany w testerze na obecność narkotyków. Takie badanie trwa około 30 minut.
ZTM i władze miasta są zgodne co do sensu przeprowadzania kontroli-
Trzeba mieć również na uwadze to, że badanie testerem to informacja wstępna, którą należy zweryfikować przez badanie próbki krwi i moczu. Dlatego w przypadku, gdy tester da odpowiedź wskazującą na możliwą obecność substancji odurzającej w organizmie danej osoby, zostaje ona przez policjantów przewieziona do szpitala na pobranie próbek do badań toksykologicznych - przypomniał policjant.
W policyjnych kontrolach bierze udział Zarząd Transportu Miejskiego. -
Łącznie wspólnych kontroli z policjantami mieliśmy 574 - powiedział rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego Tomasz Kunert.
-
Dla nas te kontrole są o tyle ważne, że jeśli jest policja to możemy robić wszystko w pełni legalnie. Jeżeli któryś z kierowców zachowywałby się podejrzanie, to w takim przypadku policjanci mogą go sprawdzić narkotestem. My nie mamy takich narzędzi - ocenił Kunert.
Kontrole mają związek z wypadkami autobusów, które zdarzyły się w stolicy na przełomie czerwca i lipca. Do pierwszego doszło 25 czerwca. Wówczas kierowca autobusu linii 186 spowodował wypadek na moście Grota-Roweckiego, w którym zginęła pasażerka, a czworo innych pasażerów zostało ciężko rannych. Tomasz U., który kierował autobusem, był pod wpływem amfetaminy. Został aresztowany.
Dwa wypadki w krótkim odstępie czasu
Z kolei 7 lipca policjanci zostali powiadomieni o zdarzeniu, do którego doszło na ul. Klaudyny na warszawskich Bielanach. Hubert U. - kierowca miejskiego autobusu linii 181 uderzył tam w cztery zaparkowane pojazdy i latarnię. Jedna osoba, pasażerka autobusu, została z ogólnymi potłuczeniami przewieziona do szpitala.
25-latkowi zarzucono w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie posiadanie narkotyków i spowodowanie przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji.
Jak przekazywała wtedy rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, kierujący autobusem został zatrzymany po przeprowadzeniu badania "narkotesterem". -
Badanie to wykazało obecność substancji psychotropowej w organizmie – podawała Mirosława Chyr.
Dodała, że zatrzymany w obecności funkcjonariuszy policji oświadczył, iż po raz ostatni zażywał amfetaminę 3 lipca 2020 r.
Hubert U. tymczasowo aresztowany-
Opinia z zakresu badań toksykologicznych potwierdziła obecność substancji psychotropowej pochodnej mefedronu - wpisanej do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w stężeniu wskazującym, że kierowca prowadził autobus po użyciu narkotyków, czym wyczerpał również znamiona art. 87 § 1 Kodeksu wykroczeń – poinformowała Chyr.
Prokuratura złożyła do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie Huberta U., jednak sąd tego wniosku nie uwzględnił. Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie wskazywała wtedy, że sąd postanowił oddać podejrzanego Huberta U. pod dozór policji połączony z obowiązkiem zgłaszania się trzy razy w tygodniu na komisariat oraz zawiadamiania każdorazowo jednostkę policji o zamierzonym wyjeździe trwającym dłużej niż 7 (siedem) dni oraz o terminie powrotu. Sąd zakazał również Hubertowi U. opuszczania kraju.