Tegoroczne matury rozpoczną się już 8 czerwca egzaminem z języka polskiego. To termin podyktowany trwającą epidemią koronawirusa. Maturzyści oprócz innego niż dotychczas terminu egzaminu dojrzałości, muszą także liczyć się ze zmienionymi warunkami. Zrezygnowano m.in. z obowiązkowych egzaminów ustnych.
RDC
- Odwołanie ustnych matur to słuszna decyzja. Wątpliwości budzi jednak sam termin egzaminu dojrzałości - mówiła w audycji "Jest sprawa" Dorota Łoboda, przewodnicząca Komisji Edukacji w radzie m.st. Warszawy. - Zrezygnowanie w tym roku z egzaminów ustnych na pewno było z korzyścią dla uczniów. Mam jednak wątpliwości co do terminu, bo nie jestem przekonana, że to będzie w pełni bezpieczne, biorąc pod uwagę rozwój epidemii w Polsce. Tak faktycznie nie ma znaczącego spadku zachorowań - tłumaczyła.
Przewodnicza Komisji Edukacji dodała jednak, że całkowite odwołanie egzaminów sprawiłoby dużo problemów. - W rekrutacji na uczelnię co roku biorą udział młodzi ludzie z różnych roczników. No i teraz jeśli jeden z tych roczników nie będzie miał matury, to dosyć trudno będzie porównywać tych maturzystów z innymi rocznikami - mówiła.
- W tym roku musimy liczyć się z naprawdę dużymi zmianami - powiedziała Beata Falińska, wicedyrektor VII Liceum Ogólnokształcącego w Radomiu. - Każdy uczeń otrzymał indywidualną informację na który z egzaminów podstawowych, którym wejściem do szkoły wchodzić i gdzie ma szafkę dla siebie przeznaczoną, którym szlakiem komunikacyjnym ma się przemieszczać do sali egzaminacyjnej i która toaleta jest do jego dyspozycji - wyjaśniała.
Dodatkowo każdego dnia będą przeprowadzane dwie sesje egzaminacyjne: pierwsza o godz. 9:00, druga – 14:00. Egzaminy dojrzałości potrwają w tym roku do 29 czerwca.
