„To ratuje pacjentowi życie”. Kamizelka defibrylująca jest już w Radomiu

  • 21.03.2023 18:57

  • Aktualizacja: 18:58 21.03.2023

Monitoruje pracę serca, przerywa arytmię i daje poczucie bezpieczeństwa – wielu chorych po przebytym zawale powinno nosić kamizelkę defibrylującą. W Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu otrzymał ją pierwszy pacjent – 46-letni pan Jacek.

Kamizelka defibrylująca może ratować życie. Jej noszenie rekomenduje się dla pacjentów kardiologicznych. W Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym otrzymał ją pierwszy pacjent.

– Przeszedłem zawał. Lekarz zrobił mi EKG i od razu kazał iść do szpitala. Tam doktor zaproponował mi założenie tej kamizelki. Nie przeszkadza mi ona w życiu codziennym, czuję się bezpieczniej z nią – mówi pan Jacek.

Urządzenie jest nieocenione w terapii, potrzebne zarówno pacjentom, jak i lekarzom.

– Kamizelka defibrylująca stale analizuje pracę serca pacjenta. Jeżeli wykryje arytmię, ma możliwość przerwania groźnych dla życia migotania komór czy częstoskurczu komorowego. To ratuje pacjentowi życie – tłumaczy Jarosław Kosior z kardiologii interwencyjnej w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym.

Miesięczny koszt obsługi kamizelki to 15 tysięcy złotych.

Świadczenia nie  ma na liście refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, ale lekarze z Radomia liczą, że instytucja – mimo wszystko – zwróci szpitalowi pieniądze.

Kamizelka defibrylująca – co to?

Kamizelka defibrylująca nie jest urządzeniem nowym, ale nigdy wcześniej nie korzystał z niej żaden szpital w Radomiu i w południowej części woj. mazowieckiego.

Na światowym rynku kamizelka pojawiła się około 20 lat temu, ale w Polsce została dopuszczona do użytku dopiero w 2020 roku – mówił na wtorkowej konferencji prasowej kierownik Klinicznego Oddziału Kardiologii w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym Cezary Orczykowski. Dodał, że w Polsce z takiego urządzenia skorzystało do tej pory ponad 100 pacjentów. Zastosowanie kamizelki rekomendowane jest po 42 dniach od momentu wystąpienia zawału lub trzy miesiące od zabiegu rewaskularyzacji mięśnia serca.

Urządzenie składa się z szelek i elastycznego pasa, do którego mocuje się elektrody EKG i elektrody defibrylujące, oraz panelu kontrolnego. Dodatkowym elementem jest modem do przesyłania danych. Zadaniem całego układu jest wykrycie szybkich zagrażających życiu arytmii komorowych i automatyczna defibrylacja w razie potrzeby.

Urządzenie jest tak skonfigurowane, że lekarz cały czas dostaje informacje o tym, co dzieje się z chorym. – Dodatkową zaletą jest również to, że nawet, jeśli nie ma arytmii, a pacjent źle się czuje, ma możliwość poinformowania o tym lekarza, przyciskając specjalny przycisk – wyjaśnił kardiolog. Dzięki temu medyk może sprawdzić, czy odczucia chorego faktycznie mają odbicie w rytmie jego serca.

Czytaj też: Po ponad półtorarocznej przerwie oddział neurologii w Kozienicach wznawia działalność

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Anna Orzeł/PA