Nowe fakty w sprawie zabójstwa na Gocławiu. Napastnik jest w śpiączce

  • 08.05.2021 15:49

  • Aktualizacja: 03:16 26.07.2022

W poniedziałek ruszy śledztwo w sprawie zabójstwa 73-letniego mężczyzny w pralni na warszawskim Gocławiu, do którego doszło w miniony w piątek. Prokuratura przekazała nowe informacje dotyczące tragicznej awantury między ojcem a synem. 37-latek przebywa w szpitalu, jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
Śledczy badają okoliczności piątkowego zajścia na Gocławiu, które skończyło się śmiercią jednego z dwóch biorących w nim udział mężczyzn.

Zabezpieczone dwa noże

Jak poinformowała w sobotę na konferencji prasowej rzecznik prokuratury okręgowej Warszawa - Praga prokurator Katarzyna Strzyczkowska, wśród zgromadzonego na miejscu zbrodni materiału dowodowego są m.in. dwa noże. - Noże będą poddane badaniom, dokładnym oględzinom, a następnie wypowiedzą się biegli, jakie ślady znajdują się na tych nożach -mówiła Strzyczkowska.

Potwierdziła również, że dwóch mężczyzn, między którymi doszło w piątek do awantury, to ojciec i syn. - Zmarły to 73 letni właściciel pralni, miał on liczne rany kłute na klatce piersiowej, na plecach, a także na szyi - mówiła prokurator. Mężczyzna zatrzymany w wyniku piątkowej akcji policji to jego 37-letni syn.

Kiedy przesłuchanie?

Jak przekazała Strzyczkowska, mężczyzna z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację, przebywa w śpiączce, ale jego stan jest stabilny. - Śledczy nie mogą go jeszcze przesłuchać - zaznaczyła. Jak dodała, prokuratura czeka na decyzje lekarzy, kiedy będzie mógł zostać przesłuchany. - Mężczyzna posiada rany kłute i cięte, nie stwierdzono ran postrzałowych - dodała prokurator.

Prokurator przekazała także, że do tej pory w sprawie przesłuchani zostali pracownicy pralni, rodzina, a także strażacy, którzy przybyli na miejsce zbrodni. W następnej kolejności przesłuchani mają być policjanci, a także świadkowie postronni.

Śledztwo ws. zabójstwa


Jak zaznaczyła prokurator, śledczy ustalają, jaka była sekwencja zdarzeń oraz motyw zbrodni, jednak na razie jest za wcześnie, by mówić o jej przyczynach. Przyznała, że zabezpieczony został monitoring z okolicy, w której doszło do zdarzenia. Poinformowała również, że w przyszłym tygodniu będzie przeprowadzona sekcja zwłok, która pomoże ustalić, w jaki sposób zginął mężczyzna. - Rano w poniedziałek będziemy wiedzieli, kiedy sekcja będzie możliwa do przeprowadzenia - poinformowała prokurator. - Formalnie śledztwo nie zostało wszczęte, stanie się to w poniedziałek - powiedziała Strzyczkowska. Jak dodała, będzie ono wszczęte w kierunku zabójstwa i czynnej napaści na policjantów. Na razie 37-latek nie ma statusu podejrzanego.

Tragiczna awantura

W piątek po południu w rejonie ulic Umińskiego i Bora Komorowskiego na Gocławiu na warszawskiej Pradze-Południe doszło tragicznej w skutkach awantury. W pralni, w parterowym pawilonie znaleziono ciało mężczyzny – właściciela lokalu. Mężczyzna wdał się w kłótnię ze swoim synem, który z ranami kłutymi trafił do szpitala. Młodszy z mężczyzn podczas zajścia zaatakował policjantów, funkcjonariusze oddali strzały ostrzegawcze.

Jak przekazał asp. Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji, mundurowi dostali zgłoszenie w piątek około godziny 13:00. Po przyjeździe na miejsce próbowali dostać się do pralni przy Bora Komorowskiego, ale drzwi były zamknięte. W środku był mężczyzna z nożem, nie reagował na polecenia. – Mężczyzna zaatakował funkcjonariuszy i podjął próbę ucieczki – powiedział Retmaniak. Ranny napastnik po obezwładnieniu został zatrzymany, a następnie trafił do szpitala.

Relacje świadków

– Przyjechały dwa samochody straży, a policja była wcześniej. Strażacy szli z bosakiem do pralni i nagle zaczęli uciekać. Trzech mężczyzn wyskoczyło i za czwartym uciekającym wyskoczył napastnik z nożem, zakrwawione miał ręce i tors zakrwawiony – mówiła niedługo po zajściu jedna z mieszkanek Gocławia, dodając, że mężczyzna z nożem był półnagi.

Zaczął gonić z nożem policjanta. Ja się schowałam za budkę (przystanku), bo policjant krzyknął ‚niech pani ucieka!’. Wystraszyłam się. Policjant uciekał przed nim tyłem, a ten w ręku trzymał ten nóż. I ten policjant zaczął mu strzelać w nogi. No i złapali go z tyłu, upadł, zasłonili go i już nic nie widziałam – wskazała kobieta.

Inna mieszkanka ul. Umińskiego usłyszała strzały. – Miałam wyjść do sklepu, usłyszałam strzały, widziałam dwóch policjantów, że celują do kogoś. Z pralni wyszedł mężczyzna, cały zakrwawiony, ręce miał uniesione w górze i szedł przed siebie, ignorując polecenia policjantów i strzały ostrzegawcze. On szedł, potem padł strzał i zobaczyłam jak policjanci go docisnęli i kładą się na niego – mówiła.



Źródło:

RDC/PAP

Autor:

PG