Ekstraklasa. Legia wygrywa po raz trzeci z rzędu i jest liderem tabeli

  • 03.11.2019 20:19

  • Aktualizacja: 01:06 26.07.2022

W trzecim niedzielnym meczu 14. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Arkę Gdynia 1:0. Gola na wagę trzech punktów strzelił Jarosław Niezgoda. Gospodarze kończyli spotkanie w dziesięciu.
Zwycięstwo nie przyszło łatwo gościom, którzy przyjechali do Gdyni opromienieni rozgromieniem Wisły Kraków 7:0. Od 30. minuty, po czerwonej kartce dla pomocnika gdynian Nando Garcii, warszawska drużyna grała z przewagą jednego zawodnika, ale o jej sukcesie przesądziła bramka zdobyta dopiero w 78. minucie przez najlepszego snajpera Jarosława Niezgodę.

Serbski pojedynek na ławce

W konfrontacji jedynych pracujących w polskiej ekstraklasie serbskich szkoleniowców lepsi okazali się podopieczni Aleksandara Vukovica. Prowadzeni przez jego imiennika Rogica zawodnicy Arki już od 30. minuty musieli sobie jednak radzić w „10”, bowiem czerwoną kartkę, ale dopiero po analizie VAR, za brutalny i bezsensowny faul w środku pola na Andre Martinsie dostał Nando. O ile od początku goście mieli wyraźną przewagę, o tyle po tej sytuacji gra toczyła się niemalże w polu karnym Arki.

Zdecydowanie lepsze sytuacje do objęcia prowadzenia legioniści wypracowali sobie jednak kiedy drużyny rywalizowały w pełnych składach. A bezbramkowy remis do przerwy gospodarze mogą zawdzięczać nieskuteczności rywali, a także swojemu bramkarzowi Pavelsowi Steinborsowi.

W 5. minucie po akcji Pawła Wszołka z linii pola karnego, ale słabo oraz po ziemi, uderzył Luquinhas i Łotysz nie miał problemów z obroną strzału Brazylijczyka. 180 sekund później zdecydowanie mocniej przymierzył Jose Kante, ale golkiper gdynian także był na posterunku.

Wolniejsze tempo

W 17. minucie po rzucie rożnym Steinbors obronił główkę Kante, natomiast dobitka z sześciu metrów Artura Jędrzejczyka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Prawy obrońca Legii przed szansą stanął także w 26. minucie, ale ponownie świetną paradą popisał się bramkarz żółto-niebieskich.

Piłkarze Arki domagali się w 40. minucie rzutu karnego za złapanie za koszulkę Marko Vejinovica przez Luisa Rochę, ale arbiter nie podyktował jedenastki.

W drugiej połowie goście praktycznie nie schodzili z połowy gospodarzy, ale mieli problemy ze sforsowaniem ambitnie grającej defensywy przeciwnika. Bliski pokonania Steinborsa był w 65. minucie Arvydas Novikovas, który trafił z dystansu w poprzeczkę.



Niezgoda z zimną krwią

Opór gdynian wicemistrzowie Polski złamali dopiero w 78. minucie. Po świetnym prostopadłym podaniu Luquinhasa i błędzie obrońców gospodarzy, sam przed bramkarzem Arki znalazł się rezerwowy Jarosław Niezgoda, który technicznym uderzeniem nie dał mu szans na skuteczną interwencję.

W 89. minucie wynik mógł podwyższyć Martins, ale zmarnował świetną okazję i z bliska uderzył minimalnie niecelnie. Nie mający nic do stracenia żółto-niebiescy rzucili się w końcówce do ataku i w trzeciej minucie doliczonego czasu Maciej Jankowski główkował obok słupka.

Dla Legii to trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Dzięki niemu, wicemistrzowie Polski awansowali na pozycję lidera tabeli. Pozostaną na niej co najmniej do poniedziałku. Wówczas swój mecz rozegra piąta w zestawieniu Wisła Płock, która obecnie traci do stołecznych punkt.

Składy:

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Adam Marciniak, Jakub Wawszczyk - Nando Garcia, Adam Danch, Marko Vejinovic, Michał Nalepa (80. Marcus Vinicius), Maciej Jankowski - Dawit Szirtładze (72. Rafał Siemaszko).

Legia Warszawa: Radosław Majecki - Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk (68. Marko Vesovic), Mateusz Wieteska, Luis Rocha - Paweł Wszołek (61. Jarosław Niezgoda), Andre Martins, Domagoj Antolic, Luquinhas, Arvydas Novikovas - Jose Kante (81. Walerian Gwilia).

Po meczu powiedzieli:

Aleksandar Vuković (trener Legii Warszawa): - To dla nas cenne i ważne zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że po trzech wygranych, w tym w Pucharze Polski, czeka nas kolejne trudne spotkanie. Graliśmy z przeciwnikiem, który miał świadomość, że musi walczyć o każdy punkt i na to byliśmy przygotowani. Dzięki takiemu nastawieniu rozegraliśmy ten mecz tak jak sobie tego życzyliśmy, pomijając oczywiście skuteczność. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, nie wiem dokładnie ile, ale na pewno więcej niż kilka. I kiedy się ich nie wykorzystuje, trzeba dużo cierpliwości, aby jedną zamienić w końcu na bramkę. Od początku mieliśmy spotkanie pod kontrolą i byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Po czerwonej kartce dla Arki wcale nie mieliśmy jednak ułatwionego zadania, zwłaszcza jeśli chodzi o aspekt ofensywny. Gospodarze byli mniej groźni w ataku, ale zaciekle się bronili i przez mur dziewięciu zawodników nie było łatwo się przebić. Arka jeszcze bardziej się cofnęła i broniła większą liczbą piłkarzy niż wtedy, kiedy grała w komplecie. Brawa dla naszych zawodników za dążenie do zwycięstwa do ostatniej minuty i za kolejny wygrany mecz.

Aleksandar Rogić (trener Arki Gdynia): - Z mojego punktu widzenia nie było to zbyt piękne spotkanie do oglądania. Większą cześć meczu graliśmy w osłabieniu i Legia, który jest dobrym zespołem i znajduje się obecnie w niezłej formie, dominowała. Decydującym momentem tego spotkania była czerwona kartka dla nas. Miałem już okazję obejrzeć dwie sytuacje w telewizji i także zapoznałem się z opiniami ekspertów w studio. Powiedzieli oni, że obie sytuacje były klarowne i należały nam się dwa rzuty karne. I tylko arbiter wie, dlaczego ich nie podyktował. Dla mnie jedna rzecz jest bardzo dziwna – po co zatem mamy VAR? Dla jednej drużyny sprawdzamy dokładnie sytuację dotyczącą czerwonej kartki, a dla drugiej drużyny nie sprawdzamy dokładnie dwóch kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym. Powtarzam jeszcze raz – to jest dla mnie bardzo dziwne. Dla mnie sędzia powinien sprawdzić obie sytuacje, ponieważ nie były to faule w środku boiska tylko w polu karnym i były wątpliwości, czy nie należały się nam jedenastki. Oczywiście kiedy po sprawdzeniu arbiter podejmie konkretną decyzję, wszyscy mają respekt i ją szanują. Ale tak się nie stało

Źródło:

PAP

Autor:

PG