Ekstraklasa. Legia wygrywa po raz trzeci z rzędu i jest liderem tabeli
W trzecim niedzielnym meczu 14. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Arkę Gdynia 1:0. Gola na wagę trzech punktów strzelił Jarosław Niezgoda. Gospodarze kończyli spotkanie w dziesięciu.
Zwycięstwo nie przyszło łatwo gościom, którzy przyjechali do Gdyni opromienieni
rozgromieniem Wisły Kraków 7:0. Od 30. minuty, po czerwonej kartce dla pomocnika gdynian Nando Garcii, warszawska drużyna grała z przewagą jednego zawodnika, ale o jej sukcesie przesądziła bramka zdobyta dopiero w 78. minucie przez najlepszego snajpera Jarosława Niezgodę.
Serbski pojedynek na ławceW konfrontacji jedynych pracujących w polskiej ekstraklasie serbskich szkoleniowców lepsi okazali się podopieczni Aleksandara Vukovica. Prowadzeni przez jego imiennika Rogica zawodnicy Arki już od 30. minuty musieli sobie jednak radzić w „10”, bowiem czerwoną kartkę, ale dopiero po analizie VAR, za brutalny i bezsensowny faul w środku pola na Andre Martinsie dostał Nando. O ile od początku goście mieli wyraźną przewagę, o tyle po tej sytuacji gra toczyła się niemalże w polu karnym Arki.
Zdecydowanie lepsze sytuacje do objęcia prowadzenia legioniści wypracowali sobie jednak kiedy drużyny rywalizowały w pełnych składach. A bezbramkowy remis do przerwy gospodarze mogą zawdzięczać nieskuteczności rywali, a także swojemu bramkarzowi Pavelsowi Steinborsowi.
W 5. minucie po akcji Pawła Wszołka z linii pola karnego, ale słabo oraz po ziemi, uderzył Luquinhas i Łotysz nie miał problemów z obroną strzału Brazylijczyka. 180 sekund później zdecydowanie mocniej przymierzył Jose Kante, ale golkiper gdynian także był na posterunku.
Wolniejsze tempoW 17. minucie po rzucie rożnym Steinbors obronił główkę Kante, natomiast dobitka z sześciu metrów Artura Jędrzejczyka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Prawy obrońca Legii przed szansą stanął także w 26. minucie, ale ponownie świetną paradą popisał się bramkarz żółto-niebieskich.
Piłkarze Arki domagali się w 40. minucie rzutu karnego za złapanie za koszulkę Marko Vejinovica przez Luisa Rochę, ale arbiter nie podyktował jedenastki.
W drugiej połowie goście praktycznie nie schodzili z połowy gospodarzy, ale mieli problemy ze sforsowaniem ambitnie grającej defensywy przeciwnika. Bliski pokonania Steinborsa był w 65. minucie Arvydas Novikovas, który trafił z dystansu w poprzeczkę.
Niezgoda z zimną krwiąOpór gdynian wicemistrzowie Polski złamali dopiero w 78. minucie. Po świetnym prostopadłym podaniu Luquinhasa i błędzie obrońców gospodarzy, sam przed bramkarzem Arki znalazł się rezerwowy Jarosław Niezgoda, który technicznym uderzeniem nie dał mu szans na skuteczną interwencję.
W 89. minucie wynik mógł podwyższyć Martins, ale zmarnował świetną okazję i z bliska uderzył minimalnie niecelnie. Nie mający nic do stracenia żółto-niebiescy rzucili się w końcówce do ataku i w trzeciej minucie doliczonego czasu Maciej Jankowski główkował obok słupka.
Dla Legii to trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Dzięki niemu, wicemistrzowie Polski awansowali na pozycję lidera tabeli. Pozostaną na niej co najmniej do poniedziałku. Wówczas swój mecz rozegra piąta w zestawieniu Wisła Płock, która obecnie traci do stołecznych punkt.
Składy:Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Adam Marciniak, Jakub Wawszczyk - Nando Garcia, Adam Danch, Marko Vejinovic, Michał Nalepa (80. Marcus Vinicius), Maciej Jankowski - Dawit Szirtładze (72. Rafał Siemaszko).
Legia Warszawa: Radosław Majecki - Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk (68. Marko Vesovic), Mateusz Wieteska, Luis Rocha - Paweł Wszołek (61. Jarosław Niezgoda), Andre Martins, Domagoj Antolic, Luquinhas, Arvydas Novikovas - Jose Kante (81. Walerian Gwilia).
Po meczu powiedzieli:Aleksandar Vuković (trener Legii Warszawa): -
To dla nas cenne i ważne zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że po trzech wygranych, w tym w Pucharze Polski, czeka nas kolejne trudne spotkanie. Graliśmy z przeciwnikiem, który miał świadomość, że musi walczyć o każdy punkt i na to byliśmy przygotowani. Dzięki takiemu nastawieniu rozegraliśmy ten mecz tak jak sobie tego życzyliśmy, pomijając oczywiście skuteczność. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, nie wiem dokładnie ile, ale na pewno więcej niż kilka. I kiedy się ich nie wykorzystuje, trzeba dużo cierpliwości, aby jedną zamienić w końcu na bramkę. Od początku mieliśmy spotkanie pod kontrolą i byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Po czerwonej kartce dla Arki wcale nie mieliśmy jednak ułatwionego zadania, zwłaszcza jeśli chodzi o aspekt ofensywny. Gospodarze byli mniej groźni w ataku, ale zaciekle się bronili i przez mur dziewięciu zawodników nie było łatwo się przebić. Arka jeszcze bardziej się cofnęła i broniła większą liczbą piłkarzy niż wtedy, kiedy grała w komplecie. Brawa dla naszych zawodników za dążenie do zwycięstwa do ostatniej minuty i za kolejny wygrany mecz.
Aleksandar Rogić (trener Arki Gdynia): -
Z mojego punktu widzenia nie było to zbyt piękne spotkanie do oglądania. Większą cześć meczu graliśmy w osłabieniu i Legia, który jest dobrym zespołem i znajduje się obecnie w niezłej formie, dominowała. Decydującym momentem tego spotkania była czerwona kartka dla nas. Miałem już okazję obejrzeć dwie sytuacje w telewizji i także zapoznałem się z opiniami ekspertów w studio. Powiedzieli oni, że obie sytuacje były klarowne i należały nam się dwa rzuty karne. I tylko arbiter wie, dlaczego ich nie podyktował. Dla mnie jedna rzecz jest bardzo dziwna – po co zatem mamy VAR? Dla jednej drużyny sprawdzamy dokładnie sytuację dotyczącą czerwonej kartki, a dla drugiej drużyny nie sprawdzamy dokładnie dwóch kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym. Powtarzam jeszcze raz – to jest dla mnie bardzo dziwne. Dla mnie sędzia powinien sprawdzić obie sytuacje, ponieważ nie były to faule w środku boiska tylko w polu karnym i były wątpliwości, czy nie należały się nam jedenastki. Oczywiście kiedy po sprawdzeniu arbiter podejmie konkretną decyzję, wszyscy mają respekt i ją szanują. Ale tak się nie stało