Ekstraklasa piłkarska: Wisła Płock przegrała ze Śląskiem Wrocław 1:3

  • 04.11.2019 20:49

  • Aktualizacja: 01:06 26.07.2022

Wisła Płock przegrała ze Śląskiem Wrocław 1:3 w 14. kolejce PKO Ekstraklasy. "Nafciarze" po sześciu z rzędu zwycięstwach w lidze wyjechali z Wrocławia z niczym i stracili pozycję lidera. Gospodarze natomiast pozostają jedyną drużyną w lidze bez porażki na własnym stadionie w tym sezonie.
Śląsk zaczął mecz z Wisłą podobnie jak spotkanie w poprzedniej kolejce z Arką Gdynia, czyli od wysokiego pressingu od pierwszej minuty, agresywnego atakowania rywala i ponownie przyniosło to szybko efekt bramkowy. I znowu duży udział w golu dla wrocławian mieli rywale. Dominik Furman przed własnym polem karnym stracił piłkę, dopadł jej Krzysztof Mączyński, przymierzył idealnie i Jakub Wrąbel był bez szans.

Bramka zmieniła obraz spotkania. Gospodarze nie podchodzili już tak wysoko pod rywali i Wisła zaczęła gościć pod polem karnym Śląska. Zespół trenera Radosława Sobolewskiego nie miał jednak za bardzo pomysłu na rozbicie defensywy wrocławian. Wszystko sprowadzało się praktycznie do wrzucania piłek w pole karne przez Furmana. Pierwszą dobrą sytuację bramkową przyjezdni mieli dopiero po 30 minutach gry, kiedy z pola karnego strzelał Damian Michalski, ale Matus Putnocky nie dał się zaskoczyć.

Śląsk nie zamierzał się tylko bronić i wyprowadzał kontrataki, które były znacznie groźniejsze. Po jednym z nich z prawej strony dośrodkował Wojciech Golla, a Robert Pich uprzedził obrońców Wisły i strzałem z bliska podwyższył prowadzenie. Wrąbel, który w poprzednim sezonie był zawodnikiem Śląska ponownie nie miał szans.

Emocje dopiero w końcówce

Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Wisła jeszcze odważniej podeszła wyżej i gra głównie toczyła się na połowie Śląska. Naciskani wrocławianie mieli duże problemy z wyprowadzeniem akcji i często ograniczali się do kopania aby jak najdalej od własnego pola karnego.

Wojskowi byli w defensywie, ale kiedy nadarzała się okazja, również stosowali pressing. I taka taktyka przyniosła im trzeciego gola, w czym duży udział miał Wrąbel. Bramkarz Wisły tak długo czekał z wybiciem piłki, że zabrał mu ją Michał Chrapek, a następnie spokojnie trafił do pustej bramki.

Od tego momentu napór Wisły wyraźnie zmalał, a za to groźniej zaczął atakować Śląsk. Czwartego gola dla Wojskowych mógł zdobyć Mateusz Cholewiak, ale jego uderzenie z pola karnego ładną paradą wybił Wrąbel.

Kiedy wydawało się, że wielkich emocji już nie będzie, a jeżeli ktoś zdobędzie gola, to Śląsk, goście przeprowadzili najładniejszą swoją akcję. Po szybkiej wymianie podań w idealnej sytuacji znalazł się Damian Michalski i nie dał szans bramkarzowi rywali.

Chociaż do końca spotkania pozostawał blisko kwadrans, Wisła nie potrafiła zagrozić już bramce Śląska. Wrocławianie łatwo rozbijali ataki przyjezdnych i utrzymali spokojnie prowadzenie do ostatniego gwizdka.

Źródło:

PAP

Autor:

RDC/rydz