„Cała Polska jest z was dumna, cała Turcja jest wam wdzięczna”

  • 15.02.2023 16:32

  • Aktualizacja: 07:23 16.02.2023

Po godzinie 16.10 samolot z kilkudziesięcioma członkami grupy poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR Poland wylądował na warszawskim Okęciu. Strażaków na lotnisku powitali m.in. minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński oraz komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak.

W grupie HUSAR (Heavy Urban Search and Rescue) pracującej w tureckiej Besni działało 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów. Towarzyszyło im pięciu medyków z Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej. Udało im się uratować podczas misji 12 osób.

 

 

- Nasi bohaterowie, którzy wrócili z niezwykle trudnej misji - tak do strażaków z grupy HUSAR zwrócił się minister Mariusz Kamiński. Szef MSWiA wspomniał, że grupa ratownicza była gotowa jeszcze tego samego dnia, gdy doszło do kataklizmu, by ruszyć z pomocą. - Każda godzina, każdy dzień to było życie, być lub nie być ludzi, którzy czekali pod gruzami - podkreślił.

Powiedział, że działania w Turcji pokazały, jak niezawodną i skuteczną formacją jest straż pożarna. - To, co zrobiliście, to rzecz niezwykła, uratowaliście 12 osób, w tym trójkę małych dzieci - zwrócił się do powracających z akcji ratowników. Dodał, że cała Polska jest z nich dumna, a cała Turcja jest im wdzięczna.

„12 razy uratowaliśmy świat”

- Strażacy ratownicy powiadają, że jak człowieka ratujesz, to jakbyś świat uratował. Myśmy 12 razy świat uratowali. Wielkie podziękowania za wasz profesjonalizm, za wasz wielki wysiłek i za wasze podejście do tego, czym się zajmujecie - powiedział podczas powitania komendant główny PSP.

- Jestem nieco wzruszony i są takie momenty w życiu każdego oficera, że czasami brakuje słów. I dzisiaj to jest ten moment. Dziękuję wam z całego serca. Zrobiliście kawał dobrej roboty. Jesteście dzisiaj wielkimi bohaterami - mówił generał Bartkowiak.

Przekazał też, że ma dobre informacje dla strażaków, którzy wrócili z Turcji. - Teraz czas odpocząć. Dostajecie sześć dni urlopu nagrodowego. Odpocznijcie, zrelaksujcie się z rodzinami - dodał. Zapowiedział przy tym, że w najbliższych dniach skieruje stosowny wniosek do ministra spraw wewnętrznych i administracji o nagrody pieniężne dla strażaków.

Podczas powitania na warszawskim Okęciu głos zabrał także dowódca polskiej strażackiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR brygadier Grzegorz Borowiec. - Nie spodziewaliśmy się jeszcze tydzień temu, że będziemy powodem tak wielkiego zamieszania po powrocie. Wykonujemy tylko swoją pracę najlepiej, jak potrafimy - podkreślił brygadier Borowiec.

- Efekty przyniosła takie, że uratowaliśmy 12 istnień ludzkich. Naszym planem było uratowanie przynajmniej jednej osoby. Udało się to zrealizować 1 200 procentach. Jesteśmy z tego niesamowicie zadowoleni - zaznaczył.

Podziękował też ratownikom za pracę z narażeniem życia. - Przez 24 godziny na dobę w piekielnie trudnych warunkach to była naprawdę heroiczna praca. Walczyliśmy czasami godzinami o to, żeby kogoś uratować i wydobyć spod gruzów, i przyniosło to efekt - powiedział. - Pragnę również podziękować naszym rodzinom, które zostały tu w kraju, które nas dopingowały, dodawały otuchy w najtrudniejszych chwilach. Bez nich nie mielibyśmy siły, żeby realizować zadania na miejscu - mówił brygadier.

- Historia grupy HUSAR Poland zaczęła się w 1999 roku właśnie trzęsieniem ziemi w Turcji. I historia zatoczyła koło. Dzięki wytężonej pracy wielu pokoleń strażaków jesteśmy światową czołówką, jeżeli chodzi o ratownictwo - dodał dowódca polskiej strażackiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR.

76 strażaków i osiem psów

Samolot z polskimi ratownikami ze strażackiej grupy HUSAR wystartował w Turcji w środę około godziny 13. Na warszawskim Okęciu wylądował około godziny 16.10.

W grupie HUSAR (Heavy Urban Search and Rescue) pracującej w tureckiej Besni działało 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów. Towarzyszyło im pięciu medyków z Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej. Udało im się uratować podczas misji 12 osób.

Polacy wylecieli z pomocą kilkanaście godzin po trzęsieniu ziemi, które w nocy z 5 na 6 lutego dotknęło południowo-wschodnią Turcję oraz północną Syrię i miało magnitudę 7,8. Jego epicentrum znajdowało się w rejonie tureckiej prowincji Kahramanmaras. Kataklizm spowodował ogromne zniszczenia na kilkusetkilometrowym odcinku od syryjskiego miasta Hama do tureckiego Diyarbakir. Potem nastąpiło jeszcze kilkadziesiąt słabszych wstrząsów.

Według szacunków liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi przekroczyła już 41 tys., a z niektórych szacunków wynika, że ofiar może być nawet dwukrotnie więcej. W Turcji zniszczeniu uległo 47 tysięcy domów, w których znajdowało się 211 tysięcy mieszkań.

Czytaj też: Prezydent Erdogan: trzęsienie ziemi w Turcji było "silne jak bomby atomowe". Ratownicy kończą poszukiwania
 

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /kb/PL