Ekstraklasa piłkarska. Wisła Płock w strefie spadkowej. Przegrała 1:2 z Rakowem

  • 22.05.2023 07:12

  • Aktualizacja: 07:06 22.05.2023

Piłkarze Wisły Płock przegrali z Rakowem Częstochowa 1:2 (1:0) w meczu 33. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Płocczanie prowadzili po golu Łukasza Sekluskiego w 10 minucie, dla gości trafiił Władysław Koczerhin w 81 i 86 minucie. Wisła zajmuje 16. miejsce i znajduje się w strefie spadkowej. Raków już wcześniej zapewnił sobie mistrzostwo Polski. — Wiśle życzę, żeby się utrzymała. Niestety ktoś z tej ligi będzie musiał spaść — powiedział trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun.

Po zwycięstwie Ślaska Wrocław w pierwszym niedzielnym spotkaniu z Miedzią Legnica, przed swoim meczem 33. kolejki Wisła spadła do strefy spadkowej. Na drodze „nafciarzy”, by awansować w tabeli, stanął mistrz Polski Raków Częstochowa.

We wtorek, przed meczem z Rakowem, z drużyną pożegnał się Pavol Stano, a jego miejsce zajął, można powiedzieć debiutujący w Ekstraklasie w roli pierwszego trenera, Marek Saganowski. Trener nie miał zbyt wiele czasu, by przygotować zespół, mógł mieć tylko nadzieję, że „przełamanie” drużyny, o którym często mówił Stano, nastąpi właśnie w 33. kolejce.

Pierwsze w tym sezonie spotkanie obydwu drużyn zakończyło się największą w historii porażką w najwyższej klasie rozgrywkowej 1:7. W wyjściowym składzie płockiej drużyny znalazło się pięciu zawodników, którzy grali w pamiętnym meczu 16. kolejki, w zespole Rakowa pięciu. Na ławce rezerwowych usiadł Vladislav Gutkovskis, który w Częstochowie strzelił cztery gole w pierwszej połowie, pozostałe zdobyli: Vladyslav Koczerin dwa i również siedzący na ławce Bartosz Nowak. Jedyną bramkę dla Wisły strzelił wówczas Davo, którego nie ma już w płockiej drużynie.

Wisła przywitała rywali szpalerem, a kibice swoją drużynę dopingiem. Wszystkie bilety zostały wyprzedane, sympatycy „nafciarzy” wierzyli, że ich zespół, poradzi sobie z rywalem i opuści strefę spadkową.

Gotowi do ataku 

Od ataków rozpoczęli goście. W 2. min. po wyłożeniu piłki przez Mateusza Wdowiaka w poprzeczkę trafił Fabian Piasecki. W 8. min. Fran Tudor powalczył o piłkę z Piotrem Tomasikiem, a gdy wygrał, strzelił w kierunku Krzysztofa Kamińskiego, który czatował na piłkę. Jak się jednak okazało, wynik spotkania otworzyli gospodarze. Podaniem z połowy boiska do Łukasza Sekulskiego popisał się Dominik Furman. Piłka spadła idealnie pod nogi płockiego napastnika, który opanował ją prawą, a strzelił lewą nogą, nie dając szans Kacprowi Trelowskiemu.

W 16. min. do siatki trafił Mateusz Wdowiak, ale był ewidentnie na kilkumetrowym spalonym. Za to w 19. min. bardzo chciał zaskoczyć Kamińskiego, który wyszedł daleko od bramki. Jego strzał z dystansu był jednak niecelny.

W 26. min. na listę strzelców mógł się wpisać Rafał Wolski, ale byłby to strzał samobójczy. Marcin Cebula egzekwował rzut rożny, piłka spadła na głowę Wolskiego, ten ją przedłużył, ale w taki sposób, że sprawił wiele kłopotów Kamińskiemu. Piłka nie znalazła się jednak w siatce, płocki bramkarz wybił ją opuszkami palców.

W doliczonym czasie przed szansą podwyższenia wyniku stanął Dawid Kocyła. Wykorzystał błąd obrońców Rakowa i strzelał z ostrego kąta, ale Trelowski końcówkami palców wybił piłkę poza boisko.

Akcja po przerwie

Po przerwie mocno zaatakowali goście, ale trudno im było przedrzeć się przez obronę płockiej drużyny. W 61. min. Marcin Cebula był blisko szczęścia, celował w okienko, ale lekko się pomylił, a w 64. min. w słupek po indywidualnej akcji strzelił Vladyslav Koczergin. Na tym nie poprzestawali zawodnicy Rakowa. W 69. min. spróbował swoich sił Bartosz Nowak, minutę później paradą popisał się po strzale Koczergina płocki bramkarz.

W 74. min. po zabraniu piłki przez Wolskiego rywalom, na polu karnym było ogromne zamieszanie. Najpierw próbował strzelać Mateusz Szwoch, a chwilę później Bartosz Śpiączka, ale nie trafili do siatki.

Kolejną groźną sytuację stworzyli w 80. min. piłkarze Rakowa. Giannis Papanikolaou idealnie uderzył, ale obowiązki Kamińskiego przejął na siebie Steve Kapuadi, który wybił piłkę. Chwilę później niesamowitym strzałem popisał się Vladislav Koczergin, piłka tym razem znalazła drogę do siatki, co gościom dało wyrównanie. W 83. min. Fran Tudor strzelał, ale tym razem Kamiński nie dał się zaskoczyć.

Wisłę dobił w 86. min. Koczergin. Dostał piłkę od Jeana Carlosa i wpakował ją do siatki. Rozpaczliwa obrona płockiej drużyny w tym przypadku nie przyniosła rezultatu, Wisła straciła drugiego gola i jej sytuacja w tabeli stała się dramatyczna, bo zespół pozostał na 16. miejscu. W ostatniej kolejce płocczanie zmierzą się na wyjeździe z Cracovią. 

Zdaniem trenera

Trener Wisły Płock Marek Saganowski wyraził swoje niezadowolenie.

Na pewno z tego wyniku nie jesteśmy zadowoleni. Strzeliliśmy bramkę w fajnym momencie. W pierwszej połowie dobrze wykonywaliśmy nałożony plan. Więcej trzeba pograć piłką. Brakowało grania w poprzek. Wymknął nam się ten mecz spod kontroli. Ciężko się bronić przez czterdzieści pięć minut. Na pewno nad tym musimy mocno pracować. Tak czy inaczej, zawodnicy dali z siebie maksa. Zdecydowanie więcej wygranych pojedynków, więcej walki. Musimy patrzeć na to, co się będzie działo w Krakowie. Trzy drużyny będą walczyć o utrzymanie. Trzy drużyny grają na wyjazdach — oznajmił Saganowski. 

Ponadto swoją opinią podzielił się również trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun. Twierdzi, że Wisłą starała się bronić

Taki mamy moment trudny. Mistrzostwo, gratulacje, a wiadomo, w jakiej sytuacji jest Wisła Płock. Cóż, ja jako trener nie jestem w stanie nic poradzić. Dalej mamy swoje cele. Chcemy wygrywać. Jesteśmy profesjonalną drużyną. Mimo zdobycia mistrzostwa chcemy pokazać, że byliśmy poza zasięgiem i skończyć ligę z jak największą przewagą. Wisła starała się też bronić, jednak przełamaliśmy ten mur i zdobyliśmy dwie bramki. Bardzo się cieszymy. Wiśle życzę, żeby się utrzymała. Niestety ktoś z tej ligi będzie musiał spaść — powiedział Papszun.

Czytaj też: Piłkarska Ekstraklasa. Pewne zwycięstwo Radomiaka Radom przed własną publicznością

Źródło:

PAP/IAR

Autor:

RDC /JD