Aeroklub Warszawski o katastrofie w Chrcynnie: samolot w doskonałym stanie technicznym

  • 18.07.2023 16:11

  • Aktualizacja: 06:23 19.07.2023

Samolot biorący udział w zdarzeniu wykonywał loty z doświadczonym pilotem-instruktorem na pokładzie, posiadającym wszelkie wymagane uprawnienia. Samolot był w doskonałym stanie technicznym, niespełna przed miesiącem przeszedł gruntowny przegląd - poinformował we wtorek Zarząd Aeroklubu Warszawskiego. W poniedziałek w Chrcynnie samolot uderzył w hangar, w którym schronili się ludzie. 5 osób zginęło, 8 zostało rannych, w tym jedno dziecko.

Do tragicznego wypadku doszło w poniedziałek w godzinach wieczornych w Chrcynnie (powiat nowodworski). Samolot cessna podczas lądowania w złych warunkach atmosferycznych uderzył w hangar, w którym kilka osób schroniło się przed burzą.

W katastrofie zginęła jedna kobieta i czterech mężczyzn, w tym pilot samolotu. Wszystkie ofiary zostały już zidentyfikowane.

„PKBWL podjęła badanie wypadku z udziałem samolotu Cessna 208 B, do którego doszło 17 lipca w godzinach wieczornych na lądowisku Chrcynno. Podczas wznoszenia po wykonaniu manewru touch and go samolot zderzył się z budynkiem aeroklubu, w którym przebywały inne osoby – poinformowano na stronie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Sprecyzowano, że na pokładzie samolotu znajdowało się trzech pilotów, w tym instruktor, który poniósł śmierć na miejscu. „W wyniku zdarzenia łącznie śmierć poniosło 5 osób a 8 odniosło poważne obrażenia. Samolot uległ zniszczeniu” – napisano.

„Touch and go” to jeden z manewrów w lotnictwie, który pozwala załodze samolotu na dotknięcie pasa startowego przez koła maszyny, a następnie natychmiastowe poderwanie jej do lotu.
 

Lot szkoleniowy

Jak przekazała prokurator rejonowa w Pułtusku Jolanta Świdnicka, był to lot szkoleniowy. W samolocie leciał pilot i dwóch pilotów kursantów.

Dwie osoby poszkodowane w katastrofie przebywają w Specjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Ciechanowie. To 25-letni mężczyzna i 9-letnie dziecko. Ich stan lekarze określają jako stabilny. Obydwoje poszkodowani w chwili zdarzenia przebywali w pomieszczeniu do składowania spadochronów, na które spadł samolot.

Jak poinformowała rzeczniczka szpitala Agnieszka Woźniak, 25-letni mężczyzna został przywieziony do szpitala w poniedziałek wieczorem, tuż po katastrofie cessny. – Poszkodowany był przytomny. Stabilny oddechowo i krążeniowo. Pacjent w naszym szpitalu został zaopatrzony operacyjnie. Obecnie w stanie dobrym hospitalizowany jest w Oddziale Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej – przekazała rzeczniczka.

W szpitalu w Ciechanowie przebywa też 9-latek, który w poniedziałek późnym wieczorem został przetransportowany z innego szpitala. – Dziecko w stabilnym stanie przebywa na obserwacji w Oddziale Chirurgii Dziecięcej – powiedziała Woźniak.

Wrak rozbitego samolotu odholowany do hangaru

Po kilkugodzinnej akcji we wtorek wieczorem strażacy wydobyli wrak samolotu, który w poniedziałkowy wieczór wbił się w hangar. - Akcja przebiegła bez utrudnień - przekazał dowodzący nią st. kpt. Łukasz Satała. Tłumaczył, że po wyciągnięciu wraku z gruzów budynku, trzeba było odczekać aż z maszyny ścieknie całe paliwo i następnie podstawić ją na koła.

- Holowanie samolotu powierzono OSP Gąbin, która posiada na wyposażeniu odpowiedni wóz - powiedział st. kpt. Satała.

Dodał, że maszyna została bezpiecznie przetransportowana do hangaru, który znajduje się na tym samym lotnisku w odległości 500 m. Tam służby będą kontynuowały czynności.

- Oczywiście przed wydobyciem wraku odbyły się wszelkie wstępne oględziny - zaznaczył strażak.

Dodał, że zadanie nie było trudne, bo samolot jest lekki, waży ok. dwóch ton. - My podnosimy ciężarówki o tonażu nawet 20 ton - zaznaczył st. kpt. Satała, który jest zastępcą dowódcy specjalistycznej grupy ratownictwa technicznego działającej przy JRG 10 w Warszawie. Jednostka zajmuje się podnoszeniem i wyciąganiem samochodów ciężarowych oraz cystern zagrażających bezpieczeństwu ruchu drogowego.

Akcja zabezpieczania cessny trwała kilka godzin, ponieważ paliwo musiało ścieknąć do zbiorników sorpcyjnych, by nie przedostało się do gleby.

Ekspert o katastrofie w Chrcynnie

Ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński podkreślił w rozmowie z RDC, że prawdopodobnie głównym podejrzanym w katastrofie samolotu jest sytuacja pogodowa. Jego zdaniem tego dnia w ogóle nie należało wykonywać operacji lotniczych. O tym, że będą złe warunki atmosferyczne, wiadomo było od samego rana.

– Sytuacja atmosferyczna w tamtym rejonie w ciągu całego dnia był dość skomplikowana, dynamiczna. Doświadczony pilot powinien był „zaprzyjaźnić się” z żywiołem, w jakim przychodzi mu się poruszać i okazać temu żywiołowi pełen szacunek – mówi ekspert.

W samolocie leciało trzech pilotów. Jeden z nich zginął, drugi został ranny, a trzeci nie odniósł obrażeń. Ekspert podejrzewa, że za sterami cessny mógł być lotnik, który przechodził przeszkolenie na ten typ maszyny.

– Pierwszy pilot, czyli dowódca załogi, przeszkalał jako instruktor innego pilota, ale to nie znaczy, że był pilotem mało doświadczonym. To mogło być po prostu przeszkolenie na kolejny typ samolotu. Znamy to z praktyki. Samochód jest samochodem, ale fiata inaczej się prowadzi niż mercedesa – dodaje Brychczyński.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych bada m.in., jakie warunki pogodowe panowały w czasie wypadku. Analizowane będą też wszystkie zarejestrowane parametry lotu i silnika maszyny.

Komisja zgodnie z międzynarodowymi przepisami w ciągu 30 dni musi wydać komunikat o przyczynach zdarzania lotniczego. Później będzie zostanie końcowy raport.

„Tylko czarne chmury i wiatr”

Na miejscu katastrofy dziennikarz RDC Adam Abramiuk rozmawiał m.in. z mieszkańcami, od których dowiedział się, że w momencie wypadku nie było ulewy, ale bardzo wiało.

– O tej godzinie, w której to się stało, nie było żadnej burzy. Tylko czarne chmury i wiatr – mów pani Teresa, która mieszka w okolicy.

Jak dodaje pani Teresa, na początku nie wiadomo było, co takiego się stało, ponieważ samo lotnisko jest niewielkie i oddalone od pozostałych zabudowań.

– Zaczęły wyć syreny, przyjechały policja i pogotowie. Pomyślałam, że może drzewo upadło czy był jakiś wypadek. Dopiero sąsiad mi powiedział, ze samolot się rozbił – mówi.

W związku z wypadkiem gmina Nasielsk wprowadziła żałobę w dniach 18–20 lipca.

Służby o katastrofie

Samolot wbił się w budynek pod ostrym kątem. Trzeba było go zabezpieczyć.

– Był stabilny. W pierwszej fazie dokonano zabezpieczenia przeciwpożarowego, podano prąd piany celem zabezpieczenia przed ewentualnym zapaleniem się paliwa, które mogło się wylać ze zbiorników – mówi rzecznik straży pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim Paweł Plagowski.

Zabezpieczenie ogona pozwoliło strażakom na dostanie się do hangaru. Trzeba było dotrzeć zarówno do osób, które przebywały w budynku, jak i do załogi samolotu.

– Dość sprawnie, bez jakiegoś specjalistycznego sprzętu stworzyliśmy dostęp lekarzom ratownictwa medycznego do poszkodowanych. Dzięki temu na tamten moment nie trzeba było używać sprzętu technicznego – dodaje strażak.

Jak przekazał rzecznik, w samolocie może znajdować się jeszcze pewna ilość paliwa, dlatego strażacy w dalszym ciągu zabezpieczają miejsce wypadku. Dodał, że na miejscu jest ciężki samochód gaśniczy z dużą ilością środka pianotwórczego.

Plagowski dodał również, iż niewykluczone, że budynku znajdował się punkt gastronomiczny.

Z kolei policja będzie skanować laserem miejsce zdarzenia i przesłuchiwać świadków.

Prokuratura ustala okoliczności tragedii

Pierwszy etap prac na miejscu katastrofy prokuratorzy zakończyli o godzinie trzeciej nad ranem.

Został użyty laserowy skaner 3D, który pozwala na bardzo dokładne i precyzyjne określenie miejsca położenia przedmiotów oraz śladów. Później w toku postępowania możemy wiernie odtworzyć w formie 3D miejsce tej katastrofy – mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce Elżbieta Edyta Łukasiewicz.

Działania są kontynuowane. – Na miejscu zdarzenia pracowali członkowie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Dziś w godzinach przedpołudniowych oględziny z udziałem prokuratora – dodaje rzeczniczka.

Jeden z pilotów znających lotnisko w Chrcynnie przekazał nieoficjalnie, że budynek, w który uderzył samolot to nie hangar (w hangarze stoją samoloty), ale pomieszczenie, w którym przechowywane są spadochrony oraz znajduje się bufet.

Czytaj też: Mazowieccy terytorialsi szkolili się w Gruzji [ZOBACZ]

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

RDC /PL