W samej Warszawie na zakrzepicę co rok zapada około 2 tys. osób, nie lekceważmy objawów - alarmował w RDC prof. Piotr Pruszczyk, ekspert Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Profesor był gościem "Popołudnia RDC" w ramach naszego cyklu rozmów o zdrowiu "Nie tylko COVID!".
RDC
Zakrzepica, inaczej żylna choroba zakrzepowo-zatorowa lub zakrzepowe zapalenie żył, to choroba, która polega na tworzeniu się zakrzepów w żyłach. Jak mówił w RDC ekspert, te powstają najczęściej w przypadku, gdy długo pozostajemy w bezruchu.
- Jeżeli ktoś jest unieruchomiony, np. po operacji, np. po urazie kończyny dolnej, noga w gipsie, noga po operacji ortopedycznej złamanej szyjki kości udowej, nowotwory, przebyta zakrzepica, choroby współistniejące - to są czynniki ryzyka - tłumaczył prof. Piotr Pruszczyk.
Są też czynniki, na które mamy wpływ.
- Unieruchomienie przed telewizorem również zwiększa ryzyko, otyłość zwiększa ryzyko, czyli to, o czym powinniśmy pamiętać. Każda osoba powinna unikać długotrwałego unieruchomienia. Jeśli pracujemy np. przed komputerem, powinniśmy co godzinę, co kilkadziesiąt minut wstać, przejść się, przespacerować - wyjaśnił ekspert.
Ryzyko zwiększa też stosowanie antykoncepcji hormonalnej czy używki, jak palenie papierosów. Większą szansę na zachorowanie mają też osoby z COVID-19. Dlatego też ekspert poradził, by w przypadku przechodzenia koronawirusa w domu, starać się jak najwięcej chodzić i nawadniać się.
Najczęstszymi objawami zakrzepicy jest obrzęk i ból nóg, niedowład kończyn, ale też zadyszka, ból w klatce piersiowej, problem z widzeniem i mówieniem, a także gorączka.
Samo powstanie zakrzepu nie jest niebezpieczne dla życia. Ale oderwanie się go od ściany żyły (zwłaszcza, gdy jest duży) może spowodować zator tętnicy płucnej i śmierć w ciągu kilku sekund.