Kwaterowała pierwszych uchodźców w Siedlcach. Aneta Kaniewska: u nas wtedy dało się wszystko

  • 24.02.2023 14:57

  • Aktualizacja: 13:13 24.02.2023

Razem z innymi wolontariuszami zapewniła dach nad głową pierwszym Ukraińcom, którzy przybyli do Siedlec po wybuchu wojny. Zanim kwaterowaniem uchodźców zajęły się instytucje krajowe, w Siedlcach robiła to ona – Aneta Kaniewska, wolontariuszka.

- Stworzyła się grupa „Siedlce dla Ukrainy”. Założył ją Grzegorz Orzełowski ze Sławkiem Stańczukiem. Byli ludzie, którzy deklarowali chęć przyjęcia. Byli ludzie, którzy deklarowali chęć pojechania na granicę, przewiezienia ludzi. Jak już do kogoś zadzwoniliśmy, że jedzie do niego rodzina, to oni czekali niesamowicie. Oni szykowali wszystko, czyścili, gotowali - opowiada Aneta.


 
 Siedlczanka podkreśla, że do końca życia będzie pamiętała, w jak niezwykłej akcji wzięła udział.

- Ludzie przyjmowali obce osoby, których nigdy nie widzieli na oczy wcześniej, do swoich domów. Przyjmowali ich, jak rodzina, opiekowali się, jak własną rodziną. To były naprawdę niesamowite momenty. U nas wtedy dało się wszystko -  przyznaje wolontariuszka.
 
  

Z pierwszych dni wojny siedlczanka wspomina szczególnie jedną sytuację.

- Pamiętam, jak przyjechała taka duża rodzina, ośmioosobowa. Kwaterowaliśmy ich bodajże na Chrobrego. Jedna dziewczyna była w ciąży, w siódmym miesiącu. Ona zaczęła krwawić, to była niedziela - zaraz po wybuchu. I udało nam się na poniedziałek rano załatwić wtedy ginekologa. Można było wszystko - opowiada.

Po tym, jak kwaterowaniem uchodźców zajęły się jednostki samorządowe, Aneta Kaniewska pomogła w prowadzeniu pierwszego w regionie siedleckim magazynu społecznego dla Ukraińców. Teraz jest koordynatorką domu uchodźcy w Siedlcach prowadzonego przez Fundację Leny Grochowskiej.

Czytaj też: „Najtrudniejsze były początki. Dzieci bały się nawet syren karetki pogotowia”

 

Źródło:

RDC

Autor:

Beata Głozak/PL