Pożar w szpitalu w Płocku. Przyczyną zaprószenie ognia? Na miejscu biegły, sprawa w prokuraturze

  • 15.07.2022 12:26

  • Aktualizacja: 10:23 27.07.2022

Zaprószenie ognia prawdopodobną przyczyną pożaru budynku oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku - wynika ze wstępnych ustaleń policji. Spłonęło tam ok. 3 tys. metrów kw. dachu. Na miejscu pracuje biegły.
- Według wstępnych ustaleń pracownicy przy użyciu palnika kładli na dach łopatę termozgrzewalną i nagle podczas tych prac zauważyli, jak dach zaczyna się palić. Oczywiście szybko przystąpili do gaszenia pożaru i wezwali służby - mówi Marta Lewandowska, rzeczniczka płockiej komendy policji.

Podczas akcji ratowniczej płoccy policjanci pomagali w ewakuacji osób przebywających w płonącym budynku i ratowali sprzęt medyczny oraz leki znajdujące się w szpitalu.

- Kiedy pacjenci i personel byli już bezpieczni, policjanci znowu weszli do budynku i zaczęli ratować sprzęt medyczny, leki, jak i również dokumentację znajdującą się na tym oddziale. Po trwającej kilka godzin akcji ratowniczej, policjanci sami wymagali już opieki medycznej. Mieli dość duże problemy z oddychaniem i wymagali podłączenia pod aparaturę tlenową - wskazuje Lewandowska.

Po udzielonej pomocy funkcjonariusze opuścili szpital. W sprawie pożaru oddziału zakaźnego trwają dalsze czynności.

Na miejscu biegły


- Trwają one na miejscu z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Co do kwalifikacji prawnej czynu, decyzję podejmie już płocka prokuratura, której przekazane zostaną materiały sprawy - dodaje policjantka.

Według wstępnych szacunkowych danych spaleniu uległa powierzchnia ok. 3 tysięcy m2 dachu.

- Teraz musimy zorganizować inne miejsce dla pacjentów z chorobami zakaźnymi, m.in. z koronawirusem – mówi Krzysztof Gogolewski, Naczelny Lekarz Szpitala. - Znajdziemy inne pomieszczenia, będziemy musieli zrobić prawdopodobnie pewną roszadę, ale mamy koncepcję, jak to zrobić, bo niewątpliwie pacjenci nie będą mogli teraz tutaj trafić - wyjaśnia.

Pożar wybuchł około godz. 17:00. – Po dojechaniu na miejsce zdarzenia dowódca akcji stwierdził, że pożarem objęta jest część dachu tego budynku, czyli budynku zakaźnego, który w tej chwili jest remontowany - mówił Radiu dla Ciebie rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej mł. bryg. Edward Mysera.

- Na szczęście nikomu nic się nie stało - dodał naczelny lekarz szpitala Krzysztof Gogolewski. - Ewakuowanych było dziesięciu pacjentów, bo tylu było na oddziale. Pacjenci znaleźli od razu miejsce w szpitalnym oddziale ratunkowym, a następnie zostali przeniesieni na inne oddziały - podał Gogolewski.

Edward Mysera przyznaje, że to trudna akcja. - Jest około dwudziestu jednostek, to jest prawie stu strażaków. Gaszenie pożaru poszycia dachu jest ciężkim zajęciem i nie można rokować, ale myślę, że potrwa to około pięciu godzin. Straty na pewno będą ogromne - przyznał strażak.

Wszyscy ewakuowani pacjenci trafili do izolatek.



Źródło:

RDC

Autor:

Izabela Stańczak/PL