Prezydent po naradzie w BBN: absolutnie nie ma żadnego podwyższonego zagrożenia dla Polski

  • 24.06.2023 22:22

  • Aktualizacja: 12:23 25.06.2023

Wszystko wskazuje na to, że następuje deeskalacja w Rosji, absolutnie nie ma żadnego w tej chwili podwyższonego zagrożenia dla Polski, nie zarządzamy podwyższenia stopnia gotowości naszych wojsk, ale czujność jest cały czas zachowywana - powiedział po zakończeniu narady w BBN prezydent Andrzej Duda.

Prezydent powiedział, że cały czas monitorowane jest sytuacja w Rosji, podkreślił, iż od rana trwały konsultacje, zarówno w gronie kierownictwa państwa, jak i z sojusznikami Polski.

- Wszystko wskazuje na to, że następuje deeskalacja w Rosji - przekazał prezydent Duda.

Dodał, że podczas narady szczegółowe sprawozdania przedstawili szefowie wszystkich służb, głos zabrał także szef Sztabu Generalnego.

- Konkluzja na ten moment jest jednoznaczna (...) absolutnie nie ma żadnego w tej chwili podwyższonego zagrożenia dla Polski. Generalnie ta sytuacja nie wpływała i nie wpływa w ogóle na sytuację w naszym kraju. W istocie więc absolutnie uważamy, że jest to wewnętrzna sprawa Rosji - powiedział prezydent.

Zapewnił przy tym, że sytuacja w Rosji cały czas będzie monitorowana. - Niemniej nie zarządzamy żadnego podwyższenia stopnia gotowości naszych wojsk, czujność oczywiście jest cały czas zachowywana - podkreślił.

- Ale generalnie chcę uspokoić, nie mamy żadnych informacji o tym, żeby nasze bezpieczeństwo było w jakimkolwiek stopniu zagrożone - powiedział prezydent.

Wewnętrzna sprawa Rosji

Podczas sobotniej konferencji po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego prezydent Andrzej Duda powiedział: "są zapewnienia, że żołnierze Grupy Wagnera nie przelali ani kropli rosyjskiej krwi, wracają z powrotem do swoich obozów, ponieważ nie chcą, aby doszło do jakiegokolwiek rozlewu krwi wewnętrznej, do jakiejkolwiek wojny domowej". Zapewnił jednak, że "obserwujemy tę sytuację".

Ocenił również, że "jest to wewnętrzna rosyjska sprawa". - Taka jest nasza konkluzja i taka jest konkluzja wynikająca ze wszystkich tych informacji, które dzisiaj otrzymywaliśmy - wyjaśnił.

Zaznaczył także, że "pracujemy razem". - Cały dzień byliśmy w kontakcie z panem premierem. Mamy taką łączność specjalną, która nam pozwala rozmawiać niezależnie od tego, w jakiej odległości od siebie jesteśmy. W związku z powyższym zachowywaliśmy dzisiaj czujność przez cały dzień, monitorowaliśmy tę sytuację - powiedział. - Mieliśmy spotkanie, które tę sytuację podsumowuje – dodał.

- Byliśmy przygotowani do tego, że będziemy podejmować decyzje, co do dalszych działań, ale wobec ewidentnej i widocznej deeskalacji tego, co dzieje się w tej chwili wewnętrznie w Rosji, żadnych wyjątkowych działań nie podejmujemy, albowiem nie ma na ten moment według informacji, które mamy, żadnego niebezpieczeństwa dla Polski – podkreślił.

Możliwe dodatkowe napięcia na granicy z Białorusią

Mogą pojawić się dodatkowe napięcia na granicy z Białorusią; nie do końca jasna jest rola prezydenta Alaksandra Łukaszenki w związku z tym, co wydarzyło się w Rosji - powiedział w sobotę wieczorem premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu na wspólnym briefingu z prezydentem Andrzejem Dudą po zakończeniu narady w BBN zauważył, że to, co się działo w sobotę w Rosji prowadziło do "bardzo ambiwalentnych wniosków". - Wnioski można było wyciągać bardzo różne z tego i dlatego z panem prezydentem i ze wszystkimi i służbami, z ministrami, ministrem obrony narodowej, ministrem spraw wewnętrznych i administracji, ministrem spraw zagranicznych byliśmy w stałym kontakcie celem monitorowania sytuacji, która miała miejsce i ma cały czas miejsce w Rosji - dodał.

Mateusz Morawiecki podkreślił, że rozmawiał z wieloma europejskimi przywódcami m.in. kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem, premier Włoch Giorgią Meloni, a także szefami rządów państw regionu. Jak zauważył, rozmowy ws. sytuacji w Rosji prowadził także prezydent Andrzej Duda.

Szef rządu zaznaczył, że rozmowy które prowadził były "po to, aby na bieżąco wymieniać się informacjami, określać nasze wspólne rozumienie tej sytuacji i wspólną reakcję na to wszystko co miało miejsce i ma miejsce cały czas w Rosji". - Jest to wewnętrzna sprawa Rosji, ale tak jak pan prezydent powiedział, trzymamy cały czas rękę na pulsie. Nie uważamy żeby na tym etapie potrzebne było podnoszenie gotowości bojowej u nas tutaj w kraju, jesteśmy bezpieczni - dodał.

- Mogą pojawić się dodatkowe napięcia na granicy z Białorusią. Ja jutro udam się tam na granicę z Białorusią, ponieważ też nie do końca jasna jest rola prezydenta Łukaszenki w tym wszystkim. Analizowaliśmy to - powiedział Mateusz Morawiecki.

Premier wskazał ponadto, że sobotnia narada w BBN i wysłuchanie raportów służb specjalnych była po to, by "wyciągnąć z tego wnioski i budować scenariusze naszych potencjalnych reakcji na kolejne dni, które są oczywiście wypadkową tego wszystkiego co może się wydarzyć".

Odwrót Grupy Wagnera

Właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oświadczył w sobotę wieczorem, że jego oddziały, które od piątku szły na Moskwę, rozpoczynają odwrót i kierują się do obozów polowych, by uniknąć rozlewu krwi. Władze w Mińsku twierdzą, że pośredniczą w rozmowach w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla najemników.

Prigożyn w oświadczeniu audio oznajmił, że Grupa Wagnera dotarła na odległość 200 km od Moskwy i w tym czasie "nie przelała ani jednej kropli krwi swych żołnierzy". Dodał, że "teraz nastąpił moment, gdy może dojść do tego przelewu krwi", wobec czego "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" za taką sytuację najemnicy rozpoczynają odwrót.

"Idziemy z powrotem, do obozów polowych" - oznajmił Prigożyn.

Krótko wcześniej kancelaria Alaksandra Łukaszenki podała, że rozmawiał on z Prigożynem i ten zgodził się zatrzymać kolumnę najemników idącą na Moskwę. Łukaszenka prowadził te rozmowy w porozumieniu z Władimirem Putinem - oświadczył Mińsk. Jak informuje agencja Reutera, kancelaria Łukaszenki twierdzi, iż pośredniczył on w porozumieniu o wstrzymaniu marszu Grupy Wagnera w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.

Doniesienia o odwrocie Grupy Wagnera nastąpiły w czasie, gdy - według rozmaitych doniesień - oddziały w liczbie około 5 tys. ludzi znajdowały się na terenach kilku obwodów Rosji. Pojawiły się informacje, trudne do zweryfikowania, o obecności najemników już w obwodzie moskiewskim - w Sierpuchowie i Kaszyrze.

W reakcji na marsz najemników zablokowane zostały w obwodzie moskiewskim wszystkie przeprawy przez Okę. Do Moskwy dotarły w sobotę wieczorem, według niezależnego portalu Ważnyje Istorii, rezerwowe oddziały żołnierzy wysłane z innych regionów Rosji.

Czytaj też: Reuters: śmigłowce rosyjskiej armii otworzyły ogień w kierunku sił Grupy Wagnera w Woroneżu

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /PL