- Chcemy wierzyć, że Kajtek żyje, a nadajnik po prostu zgubił - mówią ornitolodzy z siedleckiej Grupy EkoLogicznej. To do tej organizacji kilka dni temu trafił rachunek na kwotę ponad 10 tys. zł za kilkudziesięciogodzinne połączenia w Sudanie.
RDC
To stamtąd ostatni raz w kwietniu nadany został sygnał GPS. - Nadajnik otrzymaliśmy od jednej z zaprzyjaźnionych firm i teraz mogą ponieść konsekwencje - ubolewa Ireneusz Kaługa z Grupy EkoLogicznej.
Karta była umieszczona w nadajniku bociana Kajtka, a za jej pomocą ornitolodzy śledzili jego migrację. - Prawdopodobnie ktoś go zabił - przypuszcza Kaługa.
Niestety - według ornitologów, bocian Kajtek prawdopodobnie nie żyje. Z zimowiska w Afryce nie wrócił, nie ma go w okolicy. W Sudanie i Libanie kłusownicy masowo zabijają przelatujące ptaki.