"Stop Nienawiści". Manifestacja przed Pałacem Kultury i Nauki
Pod hasłem "Stop Nienawiści" w poniedziałek wieczorem przeszedł ulicami Warszawy marsz milczenia. W manifestacji, na której dominowała atmosfera smutku po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, wzięło udział tysiące osób.
W proteście wzięły udział tysiące osób. Na marszu dominowała atmosfera smutku i zadumy, śmierć prezydenta Adamowicza uczczono minutą ciszy, a także odśpiewaniem "Mazurka Dąbrowskiego". Wiele osób trzymało w dłoniach zapalone znicze, pojawiły się też tabliczki z napisami "Stop agresji" i "Dość propagandy". W rozmowie z dziennikarzami protestujący przeciwko przemocy wyrażali żal z powodu śmierci prezydenta Gdańska i apelowali o przeciwdziałanie mowie nienawiści.
-
To, co się wczoraj zdarzyło, jest efektem takiego a nie innego życia politycznego, jakie w kraju obserwujemy od pewnego czasu. I dlatego mówimy: Stop! Mamy dość - powiedziała jedna z uczestniczek demonstracji Jolanta Czarnota.
-
Trzeba w końcu przerwać to pasmo oskarżeń - podkreśliła wzruszona. -
Przekroczyliśmy wczoraj pewne bariery, nie wiem jak się sprawy w kraju potoczą, ale na pewno niedobrze jeżeli nie zaprzestaniemy się nienawidzić, jeżeli nie przestaniemy się dzielić na dwa wrogie plemiona - mówiła. Dodała też, że śmierć prezydenta Adamowicza jest największą tragedią, do tego - jak dodała - zabito solidarność związaną z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.
"Chciałbym, żeby to się już nie powtórzyło"Inny uczestnik manifestacji Rafał Sokół podkreślił, że wiadomość o śmierci Pawła Adamowicza była dla niego szokująca. -
Prezydent Adamowicz był bardzo pozytywną postacią. Myślę, że wiele osób, które nawet nie interesują się polityką, rozpoznawało go jako znanego samorządowca - powiedział.
-
Jestem tutaj, żeby zaprotestować przeciwko temu, co się dzieje w Polsce, przeciwko temu jak wygląda nasza debata publiczna i chciałbym, żeby to się już nie powtórzyło - dodał. Zaznaczył też, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest wielkim osiągnięciem Polaków po transformacji ustrojowej, którym nadal powinien kierować Jerzy Owsiak.
Marsz, który rozpoczął się przed podświetlonym specjalnie z tej okazji na biało i czerwono Pałacem Kultury i Nauki, przeszedł ulicą Marszałkowską i ulicą Królewską przed gmach Narodowej Galerii Sztuki Zachęta - do miejsca symbolicznego, w którym 16 grudnia 1922 r. od kul zamachowca zginął pierwszy prezydent odrodzonej Polski Gabriel Narutowicz. Tam manifestacja, którą cały czas zabezpieczała policja, została rozwiązana.
Prezydent Adamowicz zmarł w szpitalu w poniedziałek po południu. W niedzielę wieczorem został zaatakowany nożem w Gdańsku przez 27-letniego Stefana W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę.