Płock. Zarzuty dla lekarki i ratownika po śmierci 19-latka

  • 05.06.2019 14:06

  • Aktualizacja: 14:03 30.08.2022

Narażenie mieszkańca Łodzi na bezpośrednie zagrożenie utraty życia - taki zarzut prokuratura postawiła lekarce z płockiego szpitala wojewódzkiego i ratownikowi kierującemu zespołem karetki pogotowia. Mieli uznać stan mężczyzny za "bardzo dobry". 19-latek zmarł tego samego dnia.
Piotr W. przyjechał z Łodzi do Płocka w 2017 roku, w odwiedziny do swojej dziewczyny. W nocy z 20 na 21 czerwca - wraz z grupą znajomych - bawili się w rejonie Wzgórza Tumskiego. Po północy, między nimi a grupą innych osób doszło do bójki. Piotr W. został uderzony, upadł i niefortunnie zranił się w głowę.

Lekarka stwierdziła "bardzo dobry stan"

Wezwano policję, która odwołała wcześniej wezwaną przez młodych ludzi karetkę. Stan mężczyzny jednak się pogarszał, więc znajomi łodzianina ponownie wezwali ratowników pogotowia.

- Członkowie zespołu karetki określili jego stan jako "bardzo dobry". Przed godziną drugą został przewieziona na szpitalny oddział ratunkowy - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania.

- Stwierdzono, że jest on po spożyciu alkoholu i przekazano go patrolowi policji, który z kolei podjął decyzję o konieczności doprowadzenia go do pomieszczenia dla osób zatrzymanych, celem wytrzeźwienia. Był on badany przez podejrzaną, która wystawiła stosowne oświadczenie o braku przeciwwskazań do osadzenia - wyjaśnia Kopania.

Rozległe obrażenia

Po przywiezieniu Piotra W. na policję jego stan szybko się pogorszył. Przed piątą rano nieprzytomny mężczyzna ponownie trafił do szpitala. Stwierdzono wtedy "bardzo rozległe obrażenia głowy". Po kilku godzinach 19-latek zmarł. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała później, że był trzeźwy.

Lekarce i ratownikowi grozi do pięciu lat wiezienia. Łódzka prokuratura wciąż sprawdza też czynności podjęte przez policję w tej sprawie, w tym decyzję o odwołaniu karetki pogotowia i skierowaniu Piotra W. na komendę.

Źródło:

RDC

Autor:

Katarzyna Piórkowska/mnd