- Prezydent Andrzeja Duda zabrał głos w sprawie strajku nauczycieli z powodu małżonki - uważa były premier, kandydat w tegorocznych wyborach do europarlamentu Leszek Miller. Gość "Polityki w południe" skomentował na antenie RDC postawę głowy państwa w obliczu groźby protestu i postulatów stawianych przez pracowników oświaty.
RDC
Zdaniem byłego premiera, prezydent dotychczas nie wykazywał wystarczającego zaangażowania podczas podobnych kryzysów. - I tak niewiele może zdziałać - podkreślił Leszek Miller. - Być może pewien nacisk stworzyła małżonka pana prezydenta, która pracowała w szkole, i która rozumie problemy nauczycieli. Prezydent jednak niewiele może zrobić. Decyzje należą bowiem do rady ministrów i większości parlamentarnej - dodał były przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Spotkanie na szczycie
W środę prezydent Andrzej Duda przez dwie godziny rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim w sprawie sytuacji w oświacie. Nie wiadomo, jakie są rezultaty dyskusji. Ani Pałac Prezydencki, ani Kancelaria Premiera nie wydały komunikatu w tej sprawie. Związkowcy ze Związku Nauczycielstwa Polskiego domagają się podwyżek o 1000 złotych brutto i przekonują, że strajk w oświacie od ósmego kwietnia jest niemal pewny.
Prezydent powiedział, że oczekiwania wzrostu wynagrodzeń są uzasadnione, jednak muszą być one rozsądnie rozplanowane w czasie. Ministerstwo edukacji narodowej informuje, że w ciągu niemal półtora roku nakłady na pensje dla nauczycieli wzrosną o ponad 16 procent.