Koszykarze Legii wicemistrzami Polski. Pokonał ich Śląsk Wrocław

  • 27.05.2022 22:40

  • Aktualizacja: 06:31 26.07.2022

Koszykarze Śląska Wrocław pokonali Legię Warszawa 90:77 (27:11, 6:27, 28:14, 29:25) w piątym meczu finału i zdobyli mistrzostwo Polski, wygrywając rywalizację 4-1. To ich 18. tytuł i pierwszy od 2002 roku.
Na taki mecz we Wrocławiu kibice koszykówki czekali 20 lat. Hala Stulecia w piątek była wypełniona do ostatniego miejsca. Kibice stali, siedzieli, gdzie tylko był jakiś kawałek miejsce i od samego początku panował niesamowicie głośny doping.

Mecz zaczął się od remisu 5:5, ale od tego momentu inicjatywą przejął Śląsk. Wrocławianie odskoczyli na 12:5, a kilka chwil później było już 18:8. Goście nie radzili sobie z agresywną obroną gospodarzy, popełniali błędy, a to napędzało szybkie ataki Kosynierów. Zupełnie niewidoczny był lider Legii Robert Johnson, który w piątek obchodził 27 urodziny. Trener przyjezdnych Wojciech Kamiński poprosił o przerwę w grze, ale nic to nie zmieniło. Śląsk dorzucił kolejne sześć punktów (24:8) i dopiero wówczas czarną passę Legii przerwał rzutem za trzy Łukasz Koszarek. W odpowiedzi Kodi Justice również trafił zza linii 6,75 m i po pierwszej kwarcie było 27:11.

Druga kwarta trudniejsza dla gospodarzy

W drugiej kwarcie przewaga gospodarzy zaczęła maleć. Po trzech minutach było 31:23, ale kolejny fragmenty gry goście wygrali 10:0. Trener Andrej Urlep poprosił o czas, lecz po wznowieniu gry wrocławianie nadal nie mogli przerwać fatalnej serii niecelnych rzutów, a za to trafił z dystansu Koszarek, a po kolejnych dwóch minutach był remis 31:31 i mecz zaczynał się od nowa.

Różnica polegała jednak na tym, że koszykarze Legii wyraźnie już się „wstrzelili” w kosz Śląska i seryjnie trafiali z dystansu. Po dwóch „trójkach” z rzędu Grzegorza Kamińskiego goście prowadzili 37:33, a później jeszcze jedno oczko dorzucił Muhammad-Ali Abdur-Rahkman. W tej części spotkania wrocławianie zdobyli zaledwie sześć punktów, co jest najgorszym wynikiem w tegorocznych finałach.

Wystarczyło półtorej minuty trzeciej kwarty, a Śląsk odrobił straty i wyszedł na jednopunktowe prowadzenie (39:38). Świetnie w tym fragmencie spisywał się Travis Trice, który rozgrywał, asystował, ale przede wszystkim trafiał. Po jego rzucie za trzy Śląsk prowadził 47:40.

Kosynierzy niesieni niesamowitym dopingiem ponownie zaczęli agresywniej bronić i zmuszali rywali do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Po tym jak Kerem Kanter przepchnął się pod koszem i trafił Śląsk prowadził już 56:44. Trener Kamiński poprosił o przerwę i krótka reprymenda poskutkowała, bo przewaga gospodarzy przestała rosnąć.

Emocje do końca

Ostatnia część meczu rozpoczęła się wynikiem 61:52 i wszystko było jeszcze możliwe. Przez kolejne fragmenty trwała wymiana cios za cios. Przy stanie 73:61 rozgrywający świetne spotkanie Kanter trafił z dystansu i Hala Stulecia eksplodowała, a kiedy chwilę później wyczyn Turka powtórzył Kodi Justice (79:61), rozpoczęło się świętowanie. Do końca meczu pozostawało niewiele ponad sześć minut, ale duża część kibiców już nie siedziała.

To nie był jeszcze koniec emocji. Legia zdobyła pięć punktów z rzędu (79:66), trener Urlep poprosił o czas i seria przyjezdnych została przerwana, ale nikt nie zamierzał się poddawać. Zespół z Warszawy zaczął grać szybkie ataki, trafiać z dystansu i na cztery minuty przed końcem było 82:69. Kiedy jednak przy wyniku 83:74 Ivan Ramljak trafił za trzy, w Hali Stulecia zaczęło się prawdziwe świętowanie. Na parkiet poleciały już pierwsze serpentyny i spotkanie zostało przerwane, ale to już nie odmieniło losów meczu. Śląsk zwyciężył 90:77 i po raz 18. w swojej historii sięgnął po mistrzostwo Polski.



Źródło:

PAP

Autor:

PL