Wiadomości
Udostępnij:
Płuca w policyjnym śmigłowcu z Lublina do Warszawy [ZOBACZ]
-
01.02.2023 22:06
-
Aktualizacja: 22:17 01.02.2023
W środę, tuż po godzinie jedenastej, policyjny Black Hawk, który wystartował 40 minut wcześniej z Lublina, zniżył się na poziom płyty lądowiska dla helikopterów i usiadł na dachu szpitala. Załoga medyków w pośpiechu wysiadła z maszyny z wózkami, na których położono specjalne pojemniki, w których były umieszczone przeznaczone do transplantacji narządy, ruszyła w stronę drzwi prowadzących do szpitala.
Cała akcja dostarczenia z helikoptera do bloku operacyjnego organów trwała zaledwie kilka minut. Na sali operacyjnej już czekał już przygotowany zespół do operacji pod kierownictwem prof. Piotra Suwalskiego.
– W nocy przyszła informacja, że jest kompatybilność dawcy i biorcy. Zespół o czwartej nad ranem wyruszył do Lublina karetką, na miejscu jeden z naszych kardiochirurgów pobrał płuca od dawcy, potem transport, biorca czeka już na bloku operacyjnym – relacjonowała tuż przed lądowaniem Black Hawka Iwona Kania, rzecznik prasowy Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Jak wyjaśniła, transport powietrzny narządów jest nie tylko szybszy, niż kołowy, ale także znacznie bezpieczniejszy. Zwłaszcza jeśli załoga jest do niego dobrze przygotowana. Zespół medyków zaczął współpracować z policyjnym pilotem podczas pandemii.
– Kiedy zespoły się poznały, robiliśmy tu ćwiczenia jako Centralny Szpital Kliniczny, Centralny Oddział Operacji Kontrterrorystycznych i Policji. Ćwiczyliśmy zarówno z Bellem, jak i z Black Hawkiem – w zależności od dystansu i warunków pogodowych. Ta szybkość reakcji to jest wiele wykonanych lotów, nalotów, prób lądowania poczynionych z wszystkimi załogami transplantacyjnymi – wyjaśnił dr Artur Zaczyński, zastępca dyrektora Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA ds. medycznych.
– Wycinanie i usuwanie płuca biorcy rozpoczynamy dopiero w momencie, kiedy jest pewne, że jesteśmy już z płucem dawcy w obrębie szpitala – dodał dr Maciej Bartczak, kardiochirurg, który pobierał i transportował organy od dawcy z Lublina. Chodzi o to, że gdyby transport nowych organów się opóźnił, np. z powodu wypadku, nie przekreślić szans pacjenta na przeżycie.
Jak przewieźć płuca?
– Płuca nie są takim narządem, jak nerka, która może „poleżeć”, dlatego często wykorzystujemy transport lotniczy, żeby przyspieszyć akcję, bo im szybciej te płuca przeszczepimy, tym spodziewany jest lepszy efekt przeszczepu – wyjaśniła mgr Dorota Zielińska, koordynator transplantacji. – Staramy się pobrać narządy jak najbliżej szpitala, w którym mają być przeszczepiane, albo wykorzystać transport, który znacznie przyspiesza akcję – dodaje Zielińska.
To właśnie mgr Dorota Zielińska poinformowała 60-letniego pacjenta, który zaledwie tydzień wcześniej został wypisany ze szpitala z diagnozą całkowitej niewydolności płuc, że został zakwalifikowany do przeszczepu. – Pacjent był bardzo zaskoczony, gdy do niego zadzwoniłam, był roztrzęsiony, nie mógł zebrać rzeczy, zresztą wszyscy bardzo to przeżywamy – przyznała Zielińska.
Operacja rozpoczęła się w środę około godziny 12:00. Zespół prof. dr hab. n. med. Piotra Suwalskiego, kierownika Kliniki Kardiochirurgii szpitala MSWiA wspomagali kardiochirurdzy ze Śląskiego Centrum Chorób Serca: dr Tomasz Stącel i dr Maciej Urlik. – Są z nami koledzy z Zabrza, z których doświadczenia korzystamy i bardzo im dziękuje za tę pomoc – podkreślił prof. Piotr Suwalski.
Czytaj też: Polskie służby otrzymają dwa nowe śmigłowce Black Hawk
Źródło:
Autor:
RDC /PA