„Nie ma czegoś takiego jak zawody męskie”. Kobiety z Mazowsza i ich wyjątkowe profesje

  • 08.03.2023 06:05

  • Aktualizacja: 15:10 08.03.2023

Jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję – to powiedzenie bohaterki serialu „Czterdziestolatek” wypowiadane przez Irenę Kwiatkowską stało się tak popularne, że na dobre weszło do języka codziennego. I nie bez powodu, jest w nim bowiem wiele prawdy. W Dniu Kobiet przypominamy, że płeć piękna naprawdę żadnej pracy się nie boi, a panie odnajdują się świetnie właściwie w każdej profesji.

Dzień Kobiet to znakomita okazja do tego, by przypomnieć, że wśród nas jest wiele pań, które zajmują się inspirującymi, ale i nieoczywistymi zajęciami.

Na dachu czuje się jak w kuchni, a kominy czyści w pomalowanych paznokciach. W Dniu Kobiet rozmawiamy z jedną z niewielu kobiet kominiarzy.

Ewa Misiun od 30 lat jest jedną z niewielu kobiet w tym zawodzie. Razem ze swoją matką i córką prowadzi Zakład Usług Kominiarskich w Warszawie.

Ewa Misiun przyznaje, że na początku spotykała się z ogromnym zdziwieniem klientów.

Kobieta kominiarz? Baba do garów, mówili, ale nie wiedzieli, że jak jestem na dachu, to mam całą gamę zapachów i czuję się tak, jak w kuchni. Mamy tu piony kuchenne, więc tu poczuję kapustkę, tam zupkę i czasami pomaga mi to nawet w wyborze, co zrobić na obiad – przyznaje.

Również inni kominiarze początkowo sceptycznie podchodzili do pani Ewy.

– Po pięciu latach przystąpiłam do egzaminu mistrzowskiego i wtedy było trochę pod górkę. Jak mnie zobaczyli, to powiedzieli, że z takimi paznokciami, o gdzie ja będę do czyszczenia. A ja oczywiście, jak to kobieta, założyłam rękawiczki, chusteczkę i pokazałam chłopakom, jak się czyści kominy – mówi.

Przyznaje też, że szarpanie za guzik jej nie przeszkadza, a taki od pani kominiarz przynosi podwójne szczęście.

– Jak wręczam guzik, to ma on podwójne szczęście. Czasami, jak ludzie widzą mnie na ulicy, to łapią się za guzik, naprawdę w to wierzą, a mi jest miło, że mogłam zrobić komuś przyjemność – przyznaje.

Pani Ewa mówi nam, że jest stuprocentowym kominiarzem, chociaż klienci często się mylą.

 Pierwsze co mówią, to: „przyszła nasza kominiarka”, na co ja odpowiadam, że słowa „kominiarz” nie odmieniamy. Kominiarka to czapka, a ja jestem stuprocentowym kominiarzem – podkreśla.

W Warszawie jest pięć pań kominiarzy. 

Kobieta mechanik? Czemu nie!

Z kolei pani Iwona Kornatko prowadzi serwis samochodowy. Od 13 lat kwestie techniczne, diagnostyka aut i zarządzanie pracą hali to jej codzienność, choć jak przyznaje, początki były trudne.

 – Takie traktowanie z przymrużeniem oka, bo i tak się na tym nie znam, mało poważne. Z klientami też zdarzają się różne sytuacje. Kultowe pytanie brzmi: czy jest jakiś mężczyzna, bo pani to i tak nie będzie wiedziała, o czym mówię – zauważa.

Jednak pani mechanik łamie stereotypy.

 Nigdy się na to nie denerwowałam, bo to nie jest wina tych ludzi i to nie jest skierowane personalnie we mnie, ale wynika ze wzorców, które mamy przed lata. Trudno więc mieć pretensje do ludzi, że postępują zgodnie z tymi wzorcami. Uważam, że muszę do tego podchodzić cierpliwie i swoim postępowaniem zmieniać te wzorce – dodaje.

Iwona Kornatko zauważa również, że problemem kobiet jest ich perfekcjonizm.

– Mężczyzna nawet jak czuje, że nie potrafi, to i tak idzie i coś robi, a kobieta wycofuje się wówczas, uważając, że się do tego nie nadaje. Jeżeli nie wie czegoś w stu procentach, to już tego nie dotyka, a przecież nikt nie wie niczego w stu procentach – podkreśla.

A sami klienci, jak już się przekonają do kobiety mechanik, to nie szczędzą ciepłych słów.

– Z racji tego, że jestem kobietą, to otrzymam komplement, ale jeżeli dokładnie to samo, co ja zrobi mężczyzna, nie dostanie tego komplementu, bo on to powinien się znać – zauważa pani Iwona.

Zawody męskie nie istnieją

Nie ma czegoś takiego jak zawody męskie – udowadnia to Sylwia Kucharczyk, która od 20 lat jest właścicielką firmy budowlanej.

Początkowo zatrudniała 9 dziewczyn. Teraz pracuje z podwykonawcami, ale główne prace wykonuje sama ze współpracownikiem i jak przekonuje, żaden remont nie jest jej straszny.

– Od hydrauliki po elektrykę, oprócz oczywiście mebli, bo na to nie mam już czasu. Nie wiem, czy można dać taką klasyfikację, czym wyróżniam się od mężczyzn, jestem po prostu najlepsza i robię wszystko bardzo dobrze i bardzo dokładnie. Zdarzają się też faceci, którzy tak robią, więc nie można tego tak łatwo porównać – zaznacza pani Sylwia.

Pani Sylwia podkreśla, że kobiety muszą sięgać po swoje.

– Jak ktoś chce coś robić, to po prostu to robi. Ja urodziłam się z technicznym mózgiem i dlatego to robię. Nie dzielmy to na płcie, bo nie ma czegoś takiego jak podział – mówi.

160 tys. kobiet w województwie mazowieckim jest pracodawczyniami lub pracuje na własny rachunek – to jedna trzecia mazowieckich przedsiębiorców.

Czytaj też: Monika Pyrek: będę kibicować Adriannie Sułek do końca życia

Źródło:

RDC

Autor:

Adrian Pieczka/PA

Kategorie: