Mieszkańcy Białołęki coraz większa uwagę zwracają na to, co jest wokół nich. W okolicach ulicy Magicznej dochodzi do coraz bardziej zuchwałych aktów wandalizmu. Plac zabaw staje się śmietniskiem, a zieleń pobojowiskiem.
RDC
- Analizowaliśmy te sygnały, które docierały od mieszkańców. Widzimy też, co rano znajdujemy w tych wiatach. Są to niedopałki papierosów, są to butelki po alkoholu - tłumaczyła w magazynie "Jest sprawa" Marzena Gawkowska z Urzędu Dzielnicy.
Straż Miejska zapowiedziała już, że zrobi z tym porządek. - Wykonaliśmy już ten pierwszy krok i dołożymy wszelkich starań, aby te patrole kontrolowały to miejsce intensywniej, żeby było tam widać strażników, bo to jest piękne miejsce i rzeczywiście ono zasłuchuje na to, aby każdy mieszkaniec mógł tam przyjść i miło spędzić czas - przekonywał Sławomir Smyk z warszawskiej Straży Miejskiej.
Do podobnych sytuacji dochodziło już przed rokiem. Wtedy ratusz zdecydował o zamykaniu placu na noc.