Ekstraklasa piłkarzy ręcznych. Wisła Płock bez tytułu Mistrza Polski

  • 22.05.2023 08:44

  • Aktualizacja: 08:45 22.05.2023

Orlen Wisła Płock bez tytułu Mistrza Polski — przegrała z  Barlinkiem Industrią Kielce. Na ten tytuł czeka od 12 lat. Ostatni raz na najwyższym stopniu podium „Nafciarze” stawali w 2011 roku. Potem rozpoczęła się hegemonia drużyny z Kielc. Tylko raz, przed rokiem Orlen Wisła pokonała w walce o trofeum drużynę z Kielc. — Mecz był doskonałą reklamą polskiej piłki ręcznej i trzymał w napięciu do ostatnich sekund — oznajmia zawodnik Orlen Wisły Płock Michał Daszek

Zespół z Płocka ostatni raz był mistrzem Polski w 2011 roku. Kolejne 12 tytułów zdobyli kielczanie, ale drużyna Orlen Wisły była w tym roku o krok od przerwania tej serii.

Mecz dwóch najlepszych polskich drużyn trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Kielczanie, którzy prowadzili niemal przez całe spotkanie, aby obronić tytuł, musieli wygrać co najmniej dwiema bramkami. Ale na kilka minut przed końcem zespół z Płocka zredukował straty do jednego trafienia.

— Walczyliśmy przez całe spotkanie jak lwy. To był trudny mecz, ale wiedzieliśmy, że będziemy mieli swoje szanse. Bardzo niewiele nam zabrakło, abyśmy to my cieszyli się ze złotego medalu — oznajmia skrzydłowy Orlen Wisły Przemysław Krajewski.

Kielecki zespół przegrał w pierwszej rundzie w Płocku 27:29 i aby obronić tytuł musiał wygrać ten mecz przynajmniej dwoma bramkami. Goście mogli sobie pozwolić na porażkę, ale tylko jednym trafieniem.

Gospodarze straty z pierwszego meczu odrobili już w piątej minucie, po tym jak Marcela Jastrzębskiego pokonał Igor Karacic (4:2). Dwie minuty później wynik podwyższył Arciom Karalek. Wcześniej dwiema świetnymi interwencjami popisał się Andreas Wolff. Niemiecki bramkarz Barlinka Industrii zatrzymał rzuty Tomasa Pirocha i Michała Daszka. Zespół z Mazowsza miał spore kłopoty z pokonaniem bardzo dobrze funkcjonującej defensywy obrońców mistrzowskiego tytułu.

Spięcia i przepychanki 

Od początku sędziowie mieli sporo pracy, bo między zawodnikami obu drużyn dochodziło do ostrych spięć i przepychanek na parkiecie. W 14. min Wolff obronił rzut karny wykonywany przez Tina Lucina, a zespół z Kielc po trafieniu Szymona Sićko prowadził już 8:4. Trener Wisły Xavier Sabate poprosił o czas. Rady hiszpańskiego szkoleniowca poskutkowały, bo siedem minut później goście po bramce Przemysława Krajewskiego przegrywali tylko 7:9. Ostatni fragment pierwszej połowy należał już do podopiecznych Tałanta Dujszebajewa. W głównych rolach wystąpili Alex Dujshebaev i Nicolas Tournat, a ich zespół po 30 minutach prowadził 15:11.

Druga część rozpoczęła się od bramki Arcioma Karaleka (16:11 – 33. min). Goście jednak nie rezygnowali. W 39. min George Fazekas pokonał Wolffa i przewaga kielczan zmalała do trzech trafień (17:14), a dwie minuty później do dwóch po bramce Tomasa Pirocha. Zespół z Kielc przetrzymał trudne chwile i po bramce z kontry Arkadiusza Moryty w 46. min wrócił do prowadzenia czterema trafieniami (21:17).

Emocje sięgające zenitu

Na 12 minut przed końcem Mateusz Kornecki (zastąpił Wolffa) obronił rzut Dmitrija Żytnikowa, ale jego koledzy z pola nie wykorzystali szansy na podwyższenie prowadzenia, gubiąc piłkę w ataku. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy w 52. min trafił Niko Mindegia i goście przegrywali tylko 20:22. Dwie minuty później karnego wykorzystał Siergiej Kosorotow (21:22) i to zespół z Płocka był w tym momencie mistrzem Polski.

Na 120 sekund przed końcem karnego nie wykorzystał Moryto, ale kielczanie zebrali piłkę i Ignacto Biosca musiał wyciągać piłkę z siatki po rzucie Karaleka (25:23). Czerwoną kartkę z gradacji kar otrzymał Mirsad Terzic, jego koledzy zgubili piłkę i do pustej bramki trafił Moryto. Później co prawda bramkę zdobył Kosorotow, ale odpowiedział Alex Dujshebaev i kielczanie mogli świętować 20. mistrzostwo Polski. 

Udany sezon

Mimo porażki w walce o mistrzostwo Polski drużyna z Mazowsza ma za sobą bardzo udany sezon. Podopieczni trenera Xaviera Sabate po raz pierwszy w historii klubu awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Niewiele też zabrakło, aby awansowali do Final Four tych rozgrywek, ale w dwumeczu ulegli niemieckiemu SC Magdeburg (22:22 i 28:30).

To bardzo fajny sezon, ale zawsze chciałoby się więcej. Świetnym jego zwieńczeniem byłoby mistrzostwo Polski, ale niestety nie udało się. Dlatego teraz naszym celem jest obronić Puchar Polski — oznajmia Krajewski.

Po meczu ekstraklasy piłkarze ręczni zabrali głos. Zawodnik Orlen Wisły Płock Michał Daszek stwierdził, że mecz trzymał w napięciu do ostatnich sekund. 

Mecz był doskonałą reklamą polskiej piłki ręcznej i trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Przez dwa ostatnie lata spotkania między tymi drużynami tak właśnie wyglądają. Szkoda, bo tak niewiele nam zabrakło, abyśmy cieszyli się z mistrzostwa Polski. Ale z roku na rok idziemy do przodu i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie podobnie — mówi Daszek.

W sprawie meczu zabrał też głos bramkarz Orlenu Marcel Jastrzębski. 

W pewnym momencie zespół z Kielc nam odjechał, dlatego musieliśmy ich cały czas gonić. W końcówce nam się to udało, ale niestety straciliśmy piłkę, przeciwnik rzucił do pustej bramki. Trzeba wyciągnąć wnioski z tej porażki, przed nami kolejny mecz z ekipą z Kielc w finale Pucharu Polski — informuje Jastrzębski. 

3 czerwca obie drużyny zmierza się ponownie, tym razem w finale Pucharu Polski.

Czytaj też: Ekstraklasa piłkarska. Wisła Płock w strefie spadkowej. Przegrała 1:2 z Rakowem

Źródło:

PAP

Autor:

RDC /JD