Pensja burmistrza Karczewa jest niezgodna z przepisami. Według nowego prawa Michał Rudzki powinien zarabiać nie mniej niż około 9400 złotych na rękę, tymczasem na jego konto wpływa miesięcznie 3100 złotych. Wszystko przez opór radnych, którzy nie chcą podnieść włodarzowi wynagrodzenia.
RDC
- Brak przyjęcia nowej uchwały przez radę spowoduje dodatkowe koszty dla gminy - ostrzega burmistrz. - Ustawodawca niestety nie określił terminu wprowadzenia w życie przepisów, jednak każdy dzień zwłoki może oznaczać dla gminy dodatkowe obciążenie, ponieważ ustawa przyjęta przez parlament przewiduje wyrównanie tej pensji od sierpnia ubiegłego roku. No więc działanie radnych, którzy obecnie nie wprowadzają pod obrady tej uchwały, powoduje konieczność naliczania odsetek, a to są straty dla budżetu gminy - wyjaśnia.
- To nie tylko najmniejsza pensja burmistrza w kraju. Więcej zarabiają urzędnicy z naszego urzędu gminy - przyznaje Rudzki. - Moja pensja to jedna z mniejszych pensji, jakie otrzymują pracownicy urzędu w Karczewie. Czyli jestem praktycznie na szarym końcu - dodaje.
Będzie sprawa w sądzie?
Burmistrz nie wyklucza, że sprawa trafi do sądu.
- Zanalizujemy sytuację i liczymy na to, że rada jednak zachowa się odpowiedzialnie, jeśli chodzi o finanse. Jeśli rada nie zmieni swojej postawy i nie wprowadzi tego pod obrady, to oczywiście zgodnie z obowiązującym prawem będzie konieczność zwrócenia się do sądu w tej sprawie. Będzie to skutkowało naliczeniem odsetek, które będzie można liczyć w tysiącach - tłumaczy.
Dla porównania, około 20 tysięcy złotych zarabia np. prezydent sąsiedniego Otwocka czy burmistrz Serocka.