Beczki w Wołominie. Prokuratura bada decyzję w sprawie gromadzenia odpadów

  • 06.09.2023 07:23

  • Aktualizacja: 11:34 06.09.2023

Prokuratura sprawdza, czy w Wołominie doszło do nieprawidłowości przy wydawaniu decyzji na gromadzenie i utylizację odpadów. To już drugie postępowanie dotyczące składowiska przy ul. Łukasiewicza, gdzie w maju wykryto tysiące beczek z niebezpiecznymi substancjami.

Śledczy analizują dokumenty wydane przez urząd powiatu, które dotyczą składowiska z niebezpiecznymi substancjami w Wołominie.

 Prowadzone jest śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w toku postępowania administracyjnego o cofnięciu decyzji zezwalającej spółce dysponującej nieruchomością na zbieranie odpadów oraz decyzje zezwalające na przetwarzanie tych odpadów. W zależności od tego, kto wydawał tę decyzję, sam jej przebieg jest badany i ewentualnie reakcja na stwierdzone nieprawidłowości – mówi Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Pierwsze postępowanie w sprawie składowiska jest prowadzone od czerwca.

 Dotyczy przechowywania na terenie posesji przy ulicy Łukasiewicza nieustalonej ilości zbiorników typu mauser o pojemności tysiąc litrów każdy, zawierającej nieustalony dotychczas rodzaj substancji chemicznych w warunkach, które mogły zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka lub może spowodować obniżenie jakości wody, gleby lub zniszczenia w świecie roślinnym – wyjaśnia Krynke.

Beczki na Łukasiewicza

Do odkrycia tysięcy beczek na terenie prywatnej firmy w Wołominie doszło w maju. Badania próbek wykazały, że są w nich substancje łatwopalne, które w połączeniu z powietrzem mogą grozić wybuchem. Sprawę bada również WIOŚ.

– W skład magazynowanych odpadów wchodzą między innymi substancje organiczne palne oraz toksyczne dla ludzi oraz środowiska wodnego, jak np. glikol etylenowy, etanol, ksylen lub inne węglowodory i wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, których opary mogą tworzyć mieszaninę wybuchową z powietrzem – mówi rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Artur Brandysiewicz.

W próbkach są także substancje niepalne, jak chlorek metylenu czy chloroform oraz środek mogący stanowić składnik do produkcji antybiotyków.

Według szacunków na składowisku zalega nawet 20 tys. litrów łatwopalnych substancji. Kosz ich usunięcia to 200 mln zł.

Czytaj też: Toksyczne odpady obok szkoły w Radomiu. „Mogą działać drażniąco na skórę i oczy”

Źródło:

RDC

Autor:

Adam Abramiuk/PA