W lutym kasacje ws. zabójstwa 86-letniego milionera

  • 30.12.2017 10:01

  • Aktualizacja: 23:07 25.07.2022

W lutym 2018 r. Sąd Najwyższy ma rozpoznać kasacje obrońców Moniki A. - skazanej na dożywocie - oraz jej wspólnika Grzegorza R., któremu sąd wymierzył karę 25 lat więzienia. Chodzi o głośną sprawię zabójstwa 86-letniego mężczyzny, zamożnego b. agenta nieruchomości.
Obrońcy skazanych wnieśli o uchylenie wyroków i przekazanie sprawy ponownie do rozpoznania w pierwszej lub drugiej instancji. Prokuratura Regionalna w Warszawie w odpowiedzi na te kasacje zawnioskowała o uznanie ich za "oczywiście bezzasadne". SN wyznaczył termin rozprawy na 7 lutego, sprawozdawcą sprawy - rozpoznawanej przez pięciu sędziów SN - ma być sędzia Andrzej Ryński.

"Sprawa rodem z kryminału"

- Ta sprawa, to sprawa rodem z mrocznego skandynawskiego kryminału albo rodem z filmu braci Coen. Ale zdarzenia, które odzwierciedlają akta sprawy, to nie jest fabuła wymyślona, tylko rzeczywistość, która zdarzyła się niespełna dwa lata temu niedaleko od miejsca, w którym się znajdujemy - mówił w kwietniu 2016 r. sędzia Michał Piotrowski z Sądu Okręgowego w Warszawie w uzasadnieniu orzeczenia I instancji. Wyrok - w lutym 2017 r. - utrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

W kasacji - do której argumentów dotarł PAP - obrońca Moniki A. mec. Michał Krysztofowicz zaznaczył, że charakter sprawy "nakazuje wręcz zbadać możliwie najwnikliwiej wszystkie aspekty i wątki w sprawie, choćby wydawały się poboczne i niezwiązane bezpośrednio z inkryminowanym zdarzeniem". Obrońca wskazał także, że pełnomocnictwo dla obrońcy A. podczas procesu przed sądem okręgowym nie zawierało upoważnienia do wyznaczania zastępców tego obrońcy, a mimo to tacy zastępcy reprezentowali oskarżoną na wielu rozprawach. Z kolei obrońca R. wskazał na wadliwą ocenę dowodów przez SA.

"Nie wynika z akt, by oskarżona kwestionowała sposób reprezentowania i relacje łączące ją w ramach pełnomocnictwa z obrońcą z wyboru w toku postępowania przed sądem I instancji" - napisała w odpowiedzi na kasacje prokuratura. Dodała, że kasacja obrońcy R. jest wyłącznie polemiką z wyrokiem SA, a tego zgodnie z prawem nie może ona dotyczyć.

Zabójstwo

Do zabójstwa 86-letniego Aleksandra P., właściciela kilku nieruchomości w centrum Warszawy, doszło 5 maja 2014 r. w mieszkaniu wynajmowanym przez Monikę A. Sprawę zbrodni szeroko opisywały media. 30-letnia wówczas Monika A., która pracowała wcześniej jako strażniczka więzienna i księgowa, znała się z ofiarą od jesieni 2013 r. W dniu zabójstwa jej wspólnik - 19-letni wtedy Grzegorz R. - wywabił ofiarę z mieszkania przy ul. Marszałkowskiej pod pretekstem oszacowania wartości nieruchomości na Sadybie - tej, którą wynajmowała A.

Do zbrodni doszło w mieszkaniu na Sadybie. Mężczyzna został najpierw ogłuszony, potem poderżnięto mu gardło. Ciało ukryto w walizce, którą jeszcze tego samego dnia A. i R. zakopali pod Płońskiem. Po trzech tygodniach - w celu zatarcia śladów - sprawcy walizkę wykopali, a zwłoki spalili.

Nie wiadomo, kto zabił

Sądy przyznały, iż nie udało się ustalić, który ze sprawców dokonał zabójstwa. Nie miało to jednak wpływu na uznanie winy, bo zachowanie sprawców po zbrodni dowodziło, że oboje godzili się ze skutkami popełnionego czynu - A. sprzedała złote sygnety ofiary w lombardzie, R. sprzedał natomiast narzędzia i inne przedmioty należące do zamordowanego.

Głównym celem zbrodni - jak przyjął sąd - było przejęcie nieruchomości ofiary. - Oskarżona dysponując dowodem osobistym i paszportem ofiary sporządziła szereg dokumentów, w których podrobiła podpis zamordowanego m.in. pełnomocnictwa, umowy pożyczek, najmu i sprzedaży przedwstępnej. Podjęła także działania związane ze znalezieniem notariusza, który miałby dokonać przeniesienia na jej rzecz własności mieszkań. Uzyskała w tym celu odpisy ksiąg wieczystych - wyliczał sędzia. Według mediów, oskarżona planowała uwieść notariusza, a następnie zaszantażować go nagraniem z ukrytej kamery.

Zawiadomienie

Zamordowany był osobą samotną, nikt nie zgłosił jego zaginięcia. Zbrodnia wyszła na jaw, gdy nieletnia dziewczyna R. zaczęła opowiadać rodzinie i znajomym o spaleniu zwłok zamordowanego mężczyzny. Pośrednią drogą opowieść ta dotarła do miejscowego policjanta, który natychmiast zawiadomił o wszystkim prokuraturę w Nowym Dworze Mazowieckim. Wówczas odkryto szczątki w miejscu spalenia zwłok, a sprawców zatrzymano.

- A. robiła wrażenie osoby bardzo sympatycznie nastawionej do życia, żartobliwie i frywolnie można powiedzieć (...) zachowywała się spokojnie i normalnie - brzmiały zeznania świadków o zachowaniu oskarżonej w dniach po zabójstwie przytaczane w uzasadnieniu wyroku SO. Tym samym za niewiarygodne sądy uznały wyjaśnienia oskarżonej, że w sprawę została wplątana przez R. Kobiecie wymierzono surowszą karę, gdyż uznano, iż to ona była inicjatorką zbrodni.

Źródło:

PAP

Autor:

RDC