- Na podobnych zasadach jak w przypadku alkoholu i tytoniu - mówi rzecznik partii Republikańskiej, która jest autorem projektu - Szymon Stachowiak.  
- W określonych godzinach reklamy są niedopuszczalne, plus energetyki energetyki nie mogą się kojarzyć z osiąganiem sukcesu, jakimiś walorami zdrowotnymi. Reklamy nie mogą być kojarzone w sposób jednoznacznie pozytywny, prozdrowotny - zaznacza polityk.

- Projekt daje możliwość wyboru rodzicom - informuje Stachowiak.
- Dlatego że jest zakaz sprzedaży. Nie tak jak w przypadku alkoholu gdzie jest zakaz spożywania. Dziecko do 18 raku życia może spożywać energetyki ale nie może ich kupić. Czyli rodzic, który z jakiś przyczyn zdecydowałby, że jego dziecko może pić energetyki ma do tego prawo - wyjaśnia.

Wszystko w trosce o zdrowie młodzieży.
- Według badań, które przeanalizowaliśmy z Ministerstwem Sportu ponad 50% młodzieży pije je ze względu na dobry smak. A w przypadku litrowych energetyków, które młody człowiek potrafi wypić w trakcie przerwy miedzy lekcjami, mamy do czynienia z taka dawka kofeiny, jaka jest w przypadku ośmiu filiżanek kawy. Wiec mówimy tutaj o bardzo poważnej przesadzie, która może mieć długoterminowe, szkodliwe skutki zdrowotne dla takiego dziecka, które jest w fazie rozwoju - podkreśla.

Zapytaliśmy warszawskich licealistów co sądzą o takim zakazie.

- Badania w Europie wykazują, że prawie 2/3 młodzieży często używa napojów energetyzujących - informuje gastroenterolog dziecięcy z Warszawskiego Uniwersytety Medycznego, dr hab. Piotr Dziechciarz.
 -  Wykazano dosyć silny związek między spożywaniem napojów energetyzujących a nadpobudliwością i zaburzeniami uwagi, gorszymi wynikami w nauce dzieci. Co więcej, zauważono, że dzieci, które dosyć często spożywają te napoje charakteryzują się bardziej agresywnym zachowaniem, zaburzeniami nastroju i innymi zaburzeniami a szczególnie zaburzeniami snu - wyjaśnia lekarz.

Jak informuje Dziechciarz, nie ma tzw. zdrowej dawki kofeiny dla dzieci i młodzieży.

Czytaj też: PKP Intercity 1 marca obniży ceny biletów