Jagiellonia wygrywa z Radomiakiem 3:2. Trener Radomiaka: czegoś zabrakło, popełniliśmy błędy

  • 17.09.2023 18:35

  • Aktualizacja: 18:28 17.09.2023

Mimo 2 goli straty piłkarze Jagiellonii Białystok wygrali z Radomiakiem Radom 3:2 w niedzielnym meczu 8. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy.

Ciekawy i szybki mecz w Białymstoku, który świetnie rozpoczął się dla gości, bo Radomiak już w 3. minucie objął prowadzenie. Po pierwszym w tym spotkaniu rzucie rożnym w polu karnym Jagiellonii najwyżej do piłki wyskoczył Brazylijczyk Pedro Henrique i - mimo asysty dwóch graczy z Białegostoku - pokonał strzałem głową Zlatana Alomerovica.

Drugi gol napastnika gości był jeszcze ładniejszy, choć bardzo pomógł mu prawy obrońca gospodarzy Michal Sacek. Niemal na połowie boiska Czech chciał podać do kolegi z obrony, ale tak naprawdę skierował piłkę do Henrique, a ten z kilkudziesięciu metrów przelobował bramkarza gospodarzy podwyższając wynik.

W miarę upływu czasu to jednak Jagiellonia zaczęła przejmować inicjatywę na boisku. Bardzo aktywny był jej prawy pomocnik Dominik Marczuk, który - jak się okazało - asystował przy wszystkich golach, co pozwoliło białostoczanom wyrównać jeszcze przed przerwą, a tuż po niej wyjść na prowadzenie.

W 27. min piłka od Marczuka trafiła w polu karnym do Jesusa Imaza, który ograł jeszcze obrońcę Radomiaka i strzałem lewą nogą pokonał Alberta Posiadałę. Trzy minuty później Hiszpan mógł ponownie wpisać się na listę strzelców; znowu podawał Marczuk, uderzona głową piłka odbiła się jednak od poprzeczki bramki gości. Gol wyrównujący padł w ósmej minucie doliczonego czasu gdy. Po długiej akcji Marczuk dośrodkował w pole karne do Jose Naranjo, który precyzyjnym uderzeniem głową trafił do siatki.

Tuż po wznowieniu gry po przerwie Jagiellonia zdobyła kolejnego gola i objęła prowadzenie. Znowu asystował Marczuk, który zagrał piłkę w pole karne, jego podanie przedłużył Afimico Pululu w taki sposób, że wpadła ona w długi róg bramki Radomiaka. W 49. min białostoczanie mogli jeszcze podwyższyć wynik; z prawej strony dośrodkowywał Imaz, ale Naranjo nie zdołał wykonać precyzyjnego strzału.

W 58. min po drugiej stronie boiska znowu z dobrej strony pokazał się Henrique. Jego uderzenie głową z kilku metrów było celne, jednak po długiej analizie VAR okazało się, że wcześniej piłka odbiła się w polu karnym Jagiellonii od łokcia innego gracza Radomiaka, gol wyrównujący został więc przez sędziego Piotra Lasyka anulowany.

Po zmianach w składzie, w ostatnim kwadransie gry goście mieli przewagę i spychali Jagiellonię do obrony próbując przynajmniej zremisować. Aktywny był Rafał Wolski, który dośrodkowywał i strzelał. W 78. min Alomerovic obronił jego uderzenie w krótki róg; w doliczonym czasie kolejny strzał Wolskiego z pola karnego był niecelny i białostoczanie odnieśli czwarte z rzędu zwycięstwo na własnym boisku, choć po pierwszym kwadransie meczu przegrywali już 0:2.

Opinie trenerów 

Constantin Galca (trener Radomiaka Radom): "Oczekiwałem takiego spotkania - że będzie polegało na przechodzeniu z obrony do ataku i będzie dużo wolnego miejsca. Kiedy mieliśmy wolne miejsce na boisku, staraliśmy się to wykorzystać, ale potem czegoś zabrakło, popełniliśmy błędy. W naszej drużynie brakowało mi charakteru i osobowości na boisku, żebyśmy grali z większym zaangażowaniem. Zabrakło też sprytu w grze, czyli grania tego, co chcieliśmy, zanim straciliśmy drugą bramkę, a na początku drugiej połowy - trzecią. Z całym szacunkiem dla Jagiellonii, ale to był mecz, który powinniśmy łatwo wygrać, a tak się nie stało".

Adrian Siemieniec (trener Jagiellonii Białystok): "Mecz nie ułożył się po naszej myśli, bo szybko przegrywaliśmy 0:2, ale bardzo ważne jest, żeby dać sobie radę mentalnie w takim spotkaniu. Mieliśmy moment dekoncentracji po stracie dwóch goli i bramka na 0:3 pewnie by ten mecz zamknęła. Radomiak miał taką sytuację po kontrataku, ale nie strzelił, za to my zdobyliśmy bramkę kontaktową, poszliśmy za ciosem. Byliśmy konsekwentni, zmieniliśmy trochę ustawienie w ataku i potem miały miejsce dwa kluczowe momenty, czyli tuż przed przerwą i tuż po niej.

Cieszę się, że tu byliśmy wierni temu, w jaki sposób chcemy grać: wyjść intensywnie, poszukać kolejnej bramki i iść za ciosem. W drugiej połowie spadła nam intensywność gry, ale też po to jest drużyna, po to zmiany, żeby dać nowy impuls, więc to zwycięstwo jest zasługą wszystkich. Dziękuję całemu zespołowi".

Czytaj też: Papszun czy Probierz? J. Engel wskazał faworyta na fotel selekcjonera

Źródło:

PAP

Autor:

AP