Od 7 do 10 tysięcy zakopanych indyków zakażonych ptasią grypą znaleźli pracownicy inspektoratu weterynarii na jednej z ferm w miejscowości Golice-Kolonia niedaleko Siedlec. To prawdopodobnie źródło pierwotnego ogniska w regionie siedleckim, od którego choroba rozniosła się na siedem kolejnych ferm. - Jesteśmy zmrożeni - mówi Radiu dla Ciebie wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Jakubczak.
- Nasze przypuszczenia są takie, że właśnie z tego miejsca poprzez środki transportujące żywiec do rzeźni, poprzez osoby, który wyłapują drób rzeźny rozwleczono grypę na cały powiat siedlecki - uważa Paweł Jakubczak.
– To skandal i skrajna nieodpowiedzialność – dodaje Jakubczak. - Świadome sprowadzenie na hodowców powiatu siedleckiego zagrożenia spowodowania rozwleczenia choroby zakaźnej i spowodowania strat gospodarczych dużych rozmiarów, w mojej ocenie taki tytuł należy temu nadać - mówi.
Przypadkowe odkrycie
Zakopane indyki były w bardzo zaawansowanym rozkładzie. Ziemia, którą były przysypane, już się podnosiła. - Zostały zagrzebane nie wiadomo do końca gdzie, w ilu miejscach, w jakich warunkach. Odbywało się to bez zgody inspekcji sanitarnej, inspekcji środowiskowej, RDOŚ i naszej - informuje Jakubczak.
Odkrycia dokonano przez przypadek, gdy chorobę potwierdzono na sąsiedniej fermie kurzej. Pracownicy inspektoratu zauważyli wówczas wyczyszczoną fermę indyczą.
- Ustaliliśmy, że na tej fermie mogło dziać się coś niepokojącego. Kiedy weszliśmy, zastaliśmy duże połacie świeżej ziemi, które są istotnie uniesione, co oznacza, że indor zaczął się już tam gotować i rozkładać w tych zakopanych pryzmach - zauważa Jakubczak.
Inspektorat weterynarii zawiadomił policję i inspekcję ochrony środowiska. Dzisiaj rozpocznie się czyszczenie terenu.
W wyniku pojawienia się ognisk ptasiej grypy w powiatach siedleckim i sokołowskim obowiązują obostrzenia w przewożeniu drobiu i jego sprzedaży. W sumie odkryto tam osiem ognisk tej zakaźnej choroby.