Nielegalne graffiti to problem z którym musi sobie radzić Urząd Dzielnicy Śródmieście w Warszawie. Wandale często niszczą zabytkowe budynki i pomniki, a roczne koszty likwidacji bohomazów sięgają nawet 300 tys. zł.
RDC
- Jako dzielnica Śródmieście wydajemy rocznie około 300 tys. zł na likwidacje graffiti, na odpowiednie usuwanie, szczególnie jeśli chodzi o elewacje zabytkowych budynków, ale też pomników, bo także pomniki ulegają pokryciu różnymi bohomazami - powiedział w audycji "Jest sprawa" w RDC zastępca burmistrza dzielnicy Śródmieście, Paweł Martofel.
Przez długi czas problem pomazanych ścian w centrum miasta był ignorowany. - W latach ubiegłych problem był traktowany trochę "po macoszemu" - mówił Martofel. - Nie podoba nam się ale w związku z tym, że to wymaga wysiłku i nakładów finansowych, nie był priorytetowy. Zaczyna być priorytetowy, bo też mieszkańcy coraz bardziej tego wymagają - dodał.
W listopadzie ubiegłego roku policja złapała pseudografficiarza, który miał zdewastować ścianę warszawskiego Pałacu Branickich. - To postępowanie jest w toku, aktualnie wykonywane są czynności procesowe, między innymi czynności z udziałem podejrzanego, a także czynności mające na celu ustalenie wartości zniszczonego mienia - powiedział Łukasz Łapczyński - rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Surowa kara dla pseudografficiarzy ma być przestrogą dla innych wandali. - Będą mieli też świadomość, że może dojść do zatrzymania takiej osoby i wyciągnięcia surowych konsekwencji karnych w postaci przedstawienia zarzutów, a następnie skazania przez sąd za przestępstwo - mówił Łapczyński.
Uszkodzenie elewacji zabytkowego budynku jest uznawane za przestępstwo. Sąd może skazać oskarżonego nawet na 8 lat pozbawienia wolności.