Legia rozgromiła Wisłę Kraków. Siedem goli przy Łazienkowskiej
Spotkanie zaczęło się po myśli gospodarzy, gdyż już po sześćdziesięciu kilku sekundach objęli prowadzenie. Piłka po dośrodkowaniu Michała Karbownika odbiła się jeszcze od nogi Lukas Klemenza, a Luquinhas w ekwilibrystyczny sposób uderzył z powietrza i zrobiło się 1:0. To pierwszy gol Brazylijczyka w polskiej ekstraklasie.
Legioniści nie spoczęli na laurach, a że nie mieli większych problemów z przedostawaniem się na przedpole bramki Michała Buchalika, to golkiper "Białej Gwiazdy" raz po raz był w opałach. W 18. minucie znowu fortuna sprzyjała zawodnikom trenera Aleksandara Vukovica, gdyż po zagraniu Pawła Wszołka piłka odbiła się od nogi interweniującego Rafała Janickiego i trafiła wprost na głowę Jose Kante, który podwyższył na 2:0.
Niespełna kwadrans później rozpędzona Legia zadała trzeci cios. Z rzutu rożnego dośrodkował Domagoj Antolic, a Kante ponownie głową pokonał Buchalika.
VAR przesądził o fauluKilka minut po przerwie w zamieszaniu podbramkowym przewrócił się Luquinhas i sędzia Krzysztof Jakubik skorzystał z analizy VAR. Po konsultacji ocenił, że Brazylijczyk był faulowany i zarządził rzut karny. Wykonawcą był Kante, strzelił lekko i w środek bramki, Buchalik odbił piłkę nogami, ale najszybciej dopadł do niej Gwinejczyk i skompletował pierwszy w zawodowej karierze hat-trick.
W 73. minucie blisko zdobycia piątej bramki był Walerian Gwilia. Gruzin strzelił z 16 m, a piłka znowu po drodze odbiła się od jednego z wiślaków, zmieniła kierunek lotu, ale ku zadowoleniu leżącego już na ziemi Buchalika trafiła w poprzeczkę. Chwilę później kolejne niefrasobliwe zachowanie obrońców gości wykorzystał Litwin Arvydas Novikovas i precyzyjnym strzałem z 18 metrów podwyższył na 5:0.
Wszołek trafia po 6 latachW 80. minucie Paweł Wszołek płaskim strzałem z 15 metrów zdobył pierwszą bramkę w ekstraklasie od 10 maja 2013, kiedy występował jeszcze w Polonii Warszawa, a tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego wynik na 7:0 ustalił inny z rezerwowych - Jarosław Niezgoda. To jego siódme trafienie w sezonie.
Wisła przegrała po raz piąty z rzędu, ale bardzo dotkliwie i w stylu świadczącym o głębokim kryzysie, gdyż w niedzielę praktycznie nie podjęła walki. Skutkiem tej fatalnej passy jest miejsce w strefie spadkowej. -
To była żenada - skomentował w telewizyjnym wywiadzie bramkarz krakowian.