Wygrana koszykarzy Legii po niesamowitym meczu. Były cztery dogrywki

  • 08.04.2023 19:34

  • Aktualizacja: 19:35 08.04.2023

Wielkie emocje w Wielką Sobotę! W meczu XXVI kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Legii Warszawa pokonali na wyjeździe GTK Gliwice 136:135 po aż czterech dogrywkach! Rozegranie  60 minut „żywej gry” trwało niemal trzy godziny, a najlepszym strzelcem stołecznej ekipy był Amerykanin Kyle Vinales, który zapisał na swoim koncie aż 49 punktów!

Legia zaczęła od punktów Arica Holmana, Travisa Lesliego i Kyle’a Vinalesa, ale gliwiczanie odpowiadali szybkimi i skutecznymi atakami dzięki czemu po nieco ponad trzech minutach gry był remis, 10:10. Kolejne akcje lepiej wykańczali gospodarze, którzy po rzutach wolnych Malachi Richardsona objęli prowadzenie 20:14. Bardzo szybko stratę zniwelował Kyle Vinales dwukrotnie z rzędu trafiając zza łuku.  Amerykanin  nie zamierzał  na tym poprzestawać i kolejnym takim trafieniem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Pierwsza kwarta dla warszawian, 27:26. 

Skuteczny rozgrywający Legii cieszył się niesamowita dyspozycją i już na początku drugiej kwarty spotkania mógł pochwalić się pięcioma trafieniami za trzy punkty! GTK nie pozwalało warszawianom zbudować większej przewagi – punkty Rowlanda, Richardsona i Szlachetki sprawiały, że gospodarze wciąż byli tuż za wicemistrzami Polski. Obie drużyny nie ustrzegały się sporych błędów w defensywie znacznie lepiej prezentując się w ataku. W efekcie kibice zgromadzeni w małej Arenie Gliwice obserwowali ofensywną pierwszą połowę meczu zakończoną zwycięstwem Legii, 55:51.

Wyrównana gra

GTK bardzo szybko doprowadziło do remisu, a chwilę później wyszło na prowadzenie po udanej akcji Kamariego Murphy’ego. Warszawianie rzadko kończyli swoje akcje zdobyczą punktową, pojawiało się sporo niedokładności, co starali się wykorzystać miejscowi. Po nieco ponad   sześciu minutach gry w trzeciej kwarcie gliwiczanie wygrywali 71:62. Za odrabianie strat zabrał się lider punktowy warszawskiej ekipy, Kyle Vinales, który w krótkim odstępie czasu zdobył piec punktów. Kolejne cztery „oczka” dołożył Geoffrey Groselle i tablica wyników ponownie pokazywała remis, 71:71. Tuż przed syreną kończącą trzecią kwartę zza łuku trafił Janis Berzins i to Legia prowadziła nieznacznie przed ostatnią odsłoną tego wyrównanego meczu. 

Zieloni Kanonierzy nie poszli jednak za ciosem, bowiem GTK ponownie zacieśniło szeregi w defensywie nie pozwalając Legii na zdobywanie punktów spod kosza. Warszawianie dodatkowo mieli kłopoty z limitem przewinień – już po upływie nieco ponad trzech minut czwartej kwarty meczu mieli na swoim koncie cztery faule. Gospodarze szybko przechodzili z obrony do ataku co było dość skutecznym sposobem na odzyskanie prowadzenia. Pomogła przerwa na żądanie trenera Wojciecha Kamińskiego po której jego podopieczni zdobyli sześć punktów z rzędu i z większą agresją walczyli pod bronioną tablicą. Starcie trzymało w napięciu do samego końca – na 90 sekund przed końcową syreną Legia wygrywała 88:86, ale GTK szybko doprowadziło do remisu. Prowadzenie dla Legii odzyskał Kyle Vinales, który nie pomylił się na linii rzutów wolnych. Po kilkunastu sekundach także bezbłędny był Earl Rowlad i regulaminowy czas gry zakończył się remisem, 90:90.

Cztery dogrywki w spotkaniu

W dogrywce gliwiczanie zyskali czteropunktową przewagę, co było przede wszystkim zasługą Malachi Richardsona. Legia goniła wynik – za trzy przymierzył Travis Leslie, dwa „oczka” dołożył Billy Garrett i to stołeczna ekipa prowadziła 97:96. Wymiana ciosów trwała w najlepsze, każda kolejna akcja powodowała zmianę prowadzenia przechodzącego z rąk do rąk. Akcję na zwycięstwo mieli gospodarze, ale rzut Mateusza Szlachetki nie trafił do celu w związku z czym do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była kolejna dogrywka.

Tym razem to legioniści nieco lepiej rozpoczęli dodatkowy czas gry obejmując czteropunktowe prowadzenie. Nie utrzymało się ono długo – po trafieniu Rowlanda znów był remis. Tym razem to goście mieli szansę na zakończenie tego meczu równo z syreną końcową, ale zza łuku nie trafił Travis Leslie i konieczna była trzecia dogrywka!

Coraz mniej sił mieli zawodnicy obu zespołów, ale ten prawdziwy koszykarski maraton lepiej znosili warszawianie, którzy doskonale rozpoczęli trzecią dogrywkę obejmując aż dziewięciopunktową przewagę  dzięki świetnej dyspozycji Billy’ego Garretta. To nie podłamało GTK, które w niespełna minutę doprowadziło do remisu 116:116! To nie był koniec serii gliwiczan, bowiem rozgrywający gospodarzy dał swojej drużynie  prowadzenie. Odpowiedział skuteczny w tej części gry Billy Garrett, lecz Amerykanin nie zdołał przesądzić o losach starcia – jego rzut w końcowych sekundach tej dogrywki był niecelny i w Gliwicach zarządzono rozegranie czwartej dogrywki. 

Tym, razem żaden z zespołów nie dał rady zbudować większej przewagi. Dopiero w ostatniej minucie tej części starcia, po trafieniu Kyle’a Vinalesa, Zieloni Kanonierzy prowadzili różnicą trzech punktów. Tylko jeden z dwóch rzutów wolnych trafił Malachi Richardson, co zmusiło gliwiczan do popełnienia szybkiego przewinienia. Warszawianie jednak umiejętnie dzielili się piłką „kradnąc” wiele sekund. W końcu jednak na linii rzutów wolnych stanął Kyle Vinales i powiększył prowadzenie Zielonych Kanonierów do czterech „oczek”. Celny rzut za trzy punkty w wykonaniu Szymona Ryżka nie zmienił już nic – Legia wygrała spotkanie 136:135. 

Składy:

GTK: Earl Rowland 30, Malachi Richardson 29, Jure Skifić 20, Kamari Murphy 16, Mateusz Szlachetka 14, Filip Put 12, Szymon Ryżek 7, Terrance Ferguson 7, Patryk Wilk 0, Norbert Maciejak 0, Igor Krzych -, Aleksander Busz -.
Trener: Maros Kovacik, as. Stanisław Mazanek

Legia: Kyle Vinales 49, Billy Garrett 27, Travis Leslie 19, Geoffrey Groselle 11, Aric Holman 8, Grzegorz Kulka 8, Janis Berzins 7, Dariusz Wyka 5, Łukasz Koszarek 2, Grzegorz Kamiński 0, Szymon Kołakowski -, Benjamin Didier-Urbaniak -. 
Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski, Maciej Jamrozik

Czytaj też: Legia Warszawa pierwszym finalistą Pucharu Polski

Źródło:

Info pras.

Autor:

AA

Kategorie: