Poranek RDC
Przy kawie rozmawiamy i słuchamy o świecie, Mazowszu i Warszawie.
Jak ostatni Jagiellonowie mogli spędzać święta Bożego Narodzenia na Wawelu? - to pierwsze pytanie jest tylko pretekstem do przypomnienia postaci królowej Bony Sforzy d'Aragony, drugiej żony króla Zygmunta I Starego, właścicielki (jako oprawa wdowia) licznych zamków na Mazowszu, w tym zamku w Liwie. W Muzeum Zbrojowni na zamku w Liwie czynna jest właśnie wystawa poświęcona Bonie i jej potomstwu.
O skomplikowanych dziejach Bony w programie opowiadał dr hab. Marek Janicki z Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego.
Kategorie:
OGÓLNY OPIS PODCASTU
Rody i Rodziny Mazowsza
Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.
Skąpscy – saga w trzech tomach
O Odrowąż-Pieniążkach, a sława ta potem przeszła i na Skąpskich, jak też o Marsach z Limanowej, mówiono, że mają głowy do interesów. Pierwsi w młodym galicyjskim przemyśle naftowym i kupiectwie, drudzy bardziej na roli.
Jadwiga Zygmuntowa Marsowa aż do końca swoich dni z upodobaniem pielęgnowała ogród wokół dworu (nie doczekała jego konfiskaty), zaś Zofia Janowa Skąpska, już po II wojnie zapisała w swoim dzienniku, że na kwiaty ząbkowickiego ogrodu może patrzeć, ale nie może już ich zerwać, bo są własnością spółdzielni rolniczej. A zaledwie miesiąc wcześniej należały one do niej, sama je siała i sadziła…
21 zeszytów pani Zofii
Wśród bardzo wielu dzienników, pamiętników i wspomnień ziemiańskich, wspomnienia Zofii Skąpskiej wybijają się pod każdym względem. Mamy oto do czynienia nie tylko z relacją świadka historii, ale też z tekstem literackim. Obserwujemy to szczególnie w dwóch pierwszych tomach, w trzecim zaś czytamy właściwie dziennik, skrupulatnie zanotowanych zdarzeń rodzinnych, choć nie pozbawiony refleksji szerszych, osobistych, jak też natury ogólnej – komentarzy do otaczającej autorkę rzeczywistości społeczno-politycznej. Tych ostatnich jednak jest wyraźnie najmniej, co tłumaczy obawa o swoje i rodziny bezpieczeństwo.
Od chwili zamążpójścia Z. Skąpska robiła notatki; zapisała 21 stukartkowych zeszytów. Notatki te mają formę dziennika, innym razem znów ciągłego tekstu wspomnieniowego – zawsze jednak jest to historia życia nie tylko jej, ale również konkretnej grupy rodzinnej, bo przecież nie tylko samych Skąpskich. I zdefiniowanej warstwy społecznej: ziemiaństwa, które do 1944/45 roku, a więc do tzw. reformy rolnej, gospodarowało w majątkach ziemskich, liczących powyżej 50 ha areału. Definicja grupy, którą opisuje Z. Skąpska nie zamyka się jednak w ekonomii, bowiem we wspomnieniach tych widać też jak na dłoni coś, co określa się mianem kodu kulturowego. Była w tym obyczajowość, tradycja, z wielkim podkreśleniem ważności w życiu ziemiaństwa – patriotyzm, wiara i społecznikostwo. Aż wreszcie wkład tego środowiska do kultury narodowej.
Jest bowiem zapewne czymś oczywistym stwierdzenie, że gros ludzi narodowej kultury i nauki pochodzi z polskiego dworu; zarówno wprost – były to osoby, wychowane w majątkach ziemskich, przeważnie na wsi, ale też jest rozłożysty wachlarz postaci, które z tradycji dworu czerpały, choć same – jak np. Malczewscy – ziemianami już nie były. Dwór jednak w znaczeniu intelektualnym oraz jako miejsce idylliczne w ich życiu i twórczości, przewijał się nieustannie.
Pianiążkówna pianistką – pani Skąpska ziemianką
Zofia z Odrowąż-Pieniążków Skąpska (1881-1961) zrazu miała być właśnie w tej grupie młodej, jeszcze ciągle kształtującej się inteligencji. Od pewnego momentu planowała życie artystyczne, będąc uczennicą wybitnego kompozytora i pianisty, Władysława Żeleńskiego (1837-1921) i chcąc z muzyką iść swoimi zawodowymi drogami. Jak głosi rodzinna opowieść, ale wcześniej przekazana przez nią w zapiskach, trudna sytuacja rodzinna (śmierć matki, a potem ojca) oraz spotkanie życiowej miłości, sprawiły, że z ambitnych zamierzeń zrezygnowała. Przynajmniej w tym momencie, bo potem będzie jednak próbowała realizować także swoje ambicje.
Wychodząc za mąż, kontynuowała styl życia przodków, zostając ziemianką czy też żoną ziemianina. I co ciekawe, sytuacja majątkowa Janostwa Skąpskich wpisuje się niemal idealnie w literacki kanon dzierżawców, stworzony przez Marię Dąbrowską w „Nocach i dniach”. Naturalnie, nie jest to powieściowa kalka, bo tu mówimy o realnym życiu.
Zofia Skąpska była córką Jana Odrowąż-Pieniążka (1838-1896), prawnika, powstańca styczniowego, przemysłowca naftowego, kupca, wnuka burmistrza Gorlic, i Heleny z Ruszkowskich (1847-1887), która do rodziny Pieniążków wniosła posagowy majątek Goszczynno (pow. łęczycki). Najpierw wcześnie straciła matkę, a w wieku 15 lat również ojca. Szukając zapewne ukojenia po utracie matki, Zofia zaczęła interesować się bliżej literaturą i muzyką, powoli też – z pomocą nauczycieli, odkrywając talent pianistyczny. Przy czym, już wcześniej, gdy miała 4 lata, jej ojciec musiał osiąść w Krakowie, aby po śmierci szwagra, zająć się interesami naftowymi rodziny. Zofia Pieniążkówna więc wychowała się w Krakowie, niewiele więc zdążyła zażyć życia wiejskiego w Goszczynnie.
Jan – głowa rodziny
Swoje notatki rozpoczęła z chwilą, gdy 9 stycznia 1900 roku wyszła za mąż. Jej mężem został Jan Skąpski (1873-1950), wówczas kontroler dóbr dzikowskich Zdzisława Jana Tarnowskiego (1862-1937), agronom po szkole czernichowskiej i z doświadczeniem nabytym w dobrach Potockich i innych. W lipcu 1903 roku małżonkowie Skąpscy rozpoczęli pracę na roli, najpierw do 1909 roku dzierżawiąc majątek Łososina Dolna (pow. nowosądecki), a następnie folwark Brzezna (pow. nowosądecki), stanowiący część dóbr Adama Stadnickiego (1882-1982), gdzie gospodarowali do 1920 roku. W tym okresie może szczególnie widać ich przywiązanie do ziemi. Nie była ona ich własnością, a niemal o tym zapomnieli. Gospodarowali jak na swoim, nie bacząc na przeciwności i inwestując swoje fundusze.
Niemniej dzieci, które dorastały, a wykazywały zainteresowanie rolnictwem, jak też kłopoty związane m.in. z lokalnymi stosunkami wodnymi (podtopienia, niechęć chłopów do melioracji), aż wreszcie naturalna, jednak uświadomiona sobie chęć pracowania na swoim, niejako pomogły w podjęciu decyzji o opuszczeniu ukochanej Brzeznej.
Młode państwo polskie dawało możliwości objęcia tzw. domen państwowych, które to majątki dotychczas należały do Niemców. Po jakimś czasie poszukiwań (nie tylko ziemia, ale i łazienka w domu była ważna!), Janostwo Skąpscy zdecydowali się na przenosiny do majątku Łęck Wielki (pow. działdowski). Tam gospodarowali do wybuchu II wojny św. Gdy okupanci niemieccy na tym obszarze utworzyli tzw. Reich, tak jak inni ziemianie, zagrożeni aresztowaniem i śmiercią, Wielki Łęck opuścili. Niemal z jedną walizką.
Gościnny dom Skąpskich
W obu miejscach, tj. w Brzeznej i Wielkim Łęcku oboje, poza zwyczajnym zarządzaniem majątkiem, prowadzili działalność w różnych organizacjach, zarówno zawodowych, jak i filantropijnych. Ponadto, Jan Skąpski na Pomorzu zaangażował się w politykę, zaś Zofia Skąpska w ruchu ziemianek oraz publicystyce społecznej i literackiej.
Wszędzie Zofia i Jan Skąpscy nawiązali liczne kontakty, wszędzie cieszyli się szacunkiem i poważaniem.
Okres okupacji spędzili w Hebdowie (pow. proszowicki), gdzie ich syn Antoni Skąpski (1900-1973) gospodarował, przyjmując rzesze wysiedlonych i zagrożonych członków rodziny, ale i przyjaciół. To tam także przez jakiś czas przebywała w czasie okupacji rodzina Radziwinowiczów, w tym Henryk Radziwinowicz (1916-1976), pianista i pedagog, mąż Anny z Fajęckich (1924-2014), także pianistki i pedagoga – rodzice trojga uzdolnionego rodzeństwa: Moniki, filologa polskiego, Tomasza, skrzypka, kompozytora i dyrygenta oraz Karola, pianisty – obaj mistrzowie współczesnej muzyki klasycznej znani są także z anteny Radia dla Ciebie. W Hebdowie, co trzeba podkreślić, ma miejsce konspiracja AK, w której zaangażowani byli członkowie rodziny, w tym Tadeusz Skąpski (1902-1963).
Wspomniana na początku zmiana własności zakładu ogrodniczego i… kępy pięknych kwiatów w ogrodzie w Ząbkowicach Śląskich jest czymś symbolicznym. Władza ludowa, choć skutecznie, ale nie z powodów ekonomicznych, a politycznych, przeprowadzając tzw. reformę rolną, dość szybko uzmysłowiła sobie, że objęte przez nią dawne majątki ziemskie potrzebują fachowców. Utworzono więc najpierw Zarząd Państwowych Nieruchomości Ziemskich, a w lutym 1946 r. przedsiębiorstwo Polskie Nieruchomości Ziemskie (tzw. PNZ-ty). W nich właśnie, na różnych stanowiskach znalazła zatrudnienie niewielka grupa byłych ziemian, w tym niektórzy przedstawiciele rodziny Skąpskich.
Powojenną sytuacje ziemian, na przykładzie swojej ciotki, scharakteryzował kiedyś Szymon Kobyliński, mówiąc na antenie RDC, że dla Wincentyny Karskiej z Chrzęsnego w powiecie dawnym radzymińskim, gdy zamieszkała w Domu Literatów w Oborach, nic się nie zmieniło. U siebie byłą godna i szanowaną panią, otoczoną ludźmi kultury i tak samo w Oborach: obcowała z pisarzami, aktorami, prowadziła intelektualne rozmowy.
Janowie Skąpscy również na początku po wojnie żyli trybem życia jakby ziemiańskiego. Nie byli jednak już na pierwszym miejscu, a ich los – tak samo zresztą jak W. Karskiej w Oborach, zależał od decyzji nowej władzy.
Rodzinna opowieść, tocząca się przez dwa pierwsze tomy wspomnień „Dziwne jest serce kobiece” („Wspomnienia galicyjskie”, Warszawa 2019; „Wspomnienia z Pomorza i Hebdowa”, Warszawa 2021), ma także swój dźwiękowy zapis:
Nakładem wydawnictwa „Czytelnik” ukazała się trzecia i ostatnia część wspomnień Zofii z Odrowąż-Pieniążków Skąpskiej „Dziwne jest serce kobiece. Wspomnienia z Ząbkowic i Krakowa” (Warszawa 2022), w których autorka opisała życie rodziny Skąpskich (dzieci, ale także już wnuków i prawnuków), toczące się od chwili zakończenia II wojny św., przez okres zamieszkania i pracy jej z mężem w Ząbkowicach Śląskich w zakładzie ogrodniczym. Po śmierci męża Jana, Zofia Skąpska kontynuowała dziennik, mieszkając u najmłodszej córki Wandy Rogatko (1914-2002), nawiązując też bliską więź z wnukiem, Bogdanem Rogatko (1940-2017), przyszłym krytykiem literatury i wydawcą. Czy jemu to kiedyś powiedziała, nie wiadomo, ale na kartach wspomnień wyraziła wolę i nadzieję, że może któreś z wnucząt kiedyś te zapiski opracuje. Po latach wola babki, osoby – mimo patriarchalnego modelu rodziny, zajmującej centralne miejsce w tym domu, została spełniona przez Rafała Skąpskiego, który wspomnienia te spisał, opatrzył naukowymi przypisami oraz komentarzem, wydał drukiem, o czym opowiada w programie „Rody i Rodziny Mazowsza” w rozmowie Piotra Łosia.
28.01.2023
47 min 57 s
O historii swojej rodziny Lutostańskich (po mieczu) oraz Świątkowskich i Bigelmajerów w programie opowiadała Alicja Jadwiga Lutostańska, historyk sztuki, zabytkoznawca, działaczka społeczna, uhonorowana m.in. Złotym Medalem "Gloria Artis" za całokształt zasług na rzecz kultury polskiej.
21.01.2023
36 min 09 s
O "Pamiętnikach historycznych" Józefa Włodka, a poprzez nie o szlachcie i ziemiaństwie podlaskim w programie mówili Marlena Brzozowska i Eryk Kotkowicz z Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu
14.01.2023
49 min 05 s
O historii rodu Glinków, od pokoleń osiadłych na obszarze ostrołęckim, łomżyńskim i w ziemi różańskiej, w programie opowiadali Barbara Cywińska (z d. Plewka) i Piotr Plewka, prawnukowie Władysława Glinki (1864-1930) ze Szczawina, ziemianina, działacza politycznego, społecznika i pamiętnikarza, wnukowie Stefana (1900-1940) oraz stryjeczni wnukowie Jana Glinki (1890-1963), ostatniego z tej rodziny właściciela Suska Starego, a jednocześnie cenionego historyka i archiwisty.
07.01.2023
41 min 40 s
Pamięci mjr Zbigniewa Mieczkowskiego
„Być może z połączenia chłopskiego pragmatyzmu i szlacheckiej buty z rozmachem, powstanie nowy typ Polaka. Czekamy na to” – tak w drugiej dekadzie lat dwutysięcznych mówił Zbigniew Mieczkowski (1922-2022), weteran II wojny światowej, żołnierz gen. S. Maczka, wieloletni działacz polonijny w Anglii, kustosz pamięci o samym generale, jak i jego żołnierzach.
Zbigniew Mieczkowski zmarł na kilka dni przed świętami, dn. 19 grudnia 2022 roku w swoim domu w Henley Park pod Londynem.
Był autorytetem, choć w kręgach emigracji powojennej uchodził za człowieka, mającego swoje zdanie, dość często niezgodne z obowiązującymi wówczas trendami czy opcjami politycznymi. Wszystko jednak co robił wynikało z własnych doświadczeń wojennych i z tradycji rodzinnej, która niezaprzeczalnie zamykała się w trzech, dla Jego pokolenia najważniejszych słowach: Bóg, Honor, Ojczyzna.
W rodzinie, z której pochodził Z. Mieczkowski, połączyły się dwa rody tego nazwiska, ale pieczętujące się różnymi herbami: Bończa i Zagłoba, które za czasów saskich osiedliły się na Pomorzu i w Wielkopolsce, a potem także na Mazowszu.
Domem rodzinnym dla Zbigniewa Mieczkowskiego był majątek Dzierżanowo-Rąkcice. Dobra te były własnością jego ojca Stefana Mieczkowskiego (1889-1956), ożenionego z Heleną z Chamskich (1894-1975).
Stefan Mieczkowski ukończył szkołę Rontalera w Warszawie i zrobił studia rolnicze w czeskim Taborze. Gospodarowanie w Dzierżanowie zaczął od odbudowy wszystkiego, co zniszczyły działania frontu podczas I wojny św. Z. Mieczkowski pisał, że „spalone zostało czterdzieści budynków mieszkalnych i inwentarskich, i tylko masywne sklepienia piwnic zapewniły przez szereg miesięcy dach nad głową bezdomnym pracownikom”. Głównym źródłem utrzymania majątku (liczącego 619 ha powierzchni) była plantacja buraków cukrowych, które oddawano do pobliskiej cukrowni w Małej Wsi. Przed samą wojną roczny dochód w Dzierżanowie wynosił 150 tys. zł. Poza wyremontowaniem i wybudowaniem nowych gospodarczych obiektów, do podwórza majątku Stefan Mieczkowski doprowadził kolejkę wąskotorową, co znacznie ułatwiło transport płodów rolnych, szczególnie właśnie buraków.
Zespół dworsko-parkowy pochodził z początku XIX wieku, a sam dwór otaczał park, w którym na końcu alei drzew, w miejscu pochówku powstańców styczniowych 1863 roku, stała figura Matki Boskiej, otaczana czcią przez wszystkie pokolenia rodu Mieczkowskich.
Stefan i Helena z Chamskich Mieczkowscy z Dzierżanowa mieli troje dzieci:
1. Elżbieta (1914-1996), zamężna za Alojzym Maciejewskim (1904-1987), późniejszym doktorem nauk medycznych i profesorem, lekarzem chirurgii dziecięcej, dyrektorem szpitala w powstaniu warszawskim (1944), wykładowcą akademickim, organizatorem i kierownikiem Oddziału Ortopedii i Chirurgii Dziecięcej Akademii Lekarskiej w Gdańsku, kierownikiem Kliniki Ortopedii, a od 1954 roku również organizatorem i kierownikiem (do emerytury) Kliniki Chirurgii Dziecięcej Akademii Medycznej w Łodzi (córki Elżbieta i Anna);
2. Danuta Zofia (1915-2003), absolwentka gimnazjum im. Cecylii Plater-Zyberkówny w Warszawie, dyplomowana siostra Polskiego Czerwonego Krzyża, uczestniczka obrony Warszawy 1939 roku, żołnierz ZWZ-AK (PS. „Danuta”), instruktorka kursów sanitarnych w czasie okupacji, sanitariuszka w Zgrupowaniu AK „Harnasie”, uczestniczka walk o „Pastę”, budynek żandarmerii niemieckiej przy Krakowskim Przedmieściu oraz walk o kościół św. Krzyża; ciężko ranna (14.09.1944), inwalida wojenny; zamężna za l° Stanisławem Dziewanowskim z Grodkowa (1908-1939, porucznikiem 1 pułku szwoleżerów, dowódcą konnego plutonu zwiadu w Dywizji Piechoty w składzie Armii Modlin, który zginął w obronie Modlina we wsi Góra w łuku Bugo-Narwi), 2° za Zygmuntem Rudowskim z Rumoki (1906-1975); jej dzieci: Zofia Dziewanowska (1939), dr nauk medycznych (neuropsychiatra), filozof oraz Krzysztof Rudowski (1949-2008);
3. Zbigniew Leon (1922-2022), z siostrami wychowany w rodzinnym Dzierżanowie, był uczniem Gimnazjum im. J. Zamoyskiego w Warszawie, a następnie Gimnazjum im. J. Długosza we Włocławku. W 1939 roku przez Rumunię (pociągiem, co zawsze podkreślał) przedostał się do Francji. Po kapitulacji Francji i ewakuacji z niej Wojska Polskiego, w Szkocji ukończył Szkołę Podchorążych Broni Pancernej, a maturę zrobił w Liceum im. J. Słowackiego w Glasgow. Jako podporucznik 2 Pułku Pancernego 1 Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, walczył we Francji, Belgii i w Niemczech; ranny pod Couvicourt. Po wojnie do kraju nie wrócił, utrzymywał jednak z nim stały kontakt, mając w latach późniejszych dom pod Warszawą.
W Anglii ukończył szkołę handlu zagranicznego, osiągając w biznesie niemałe sukcesy, które pozwoliły mu nie tylko utrzymać rodzinę, ale też służyć innym, finansując różne projekty, związane z działalnością Polaków i polskich organizacji na emigracji. Był Członkiem Rady Instytutu Polskiego i Muzeum im. W. Sikorskiego, przewodniczącym Polskiej Rady Bibliotecznej Biblioteki Polskiej, współfundatorem i patronem Ośrodka Towarzystwa Conradowskiego. W kraju zaś założył fundację upamiętniającą 1 Dywizję Pancerną, zaś m.in. w Edynburgu zainicjował i doprowadził do wystawienia pomnika gen. S. Maczka. Odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych, Komandorią Polonia Restituta, francuską Legią Honorową, Złotym Krzyżem Zasługi oraz Orderem Odrodzenia Polski.
W 1965 roku pojął za żonę Caroline Grenfell (1933-2019), córkę lorda Pascoe Grenfella i lady Elisabeth Shaughnessy, mieli dwoje dzieci: Stefan (1967) i Helena (1970).
Caroline Grenfell-Mieczkowska była starszym dzieckiem barona Grenfella z Kilvey, syna feldmarszałka lorda Grenfella i jego pierwszej żony, Elisabeth Shaughnessy, mającej korzenie irlandzkie. Caroline nie bazowała jednak tylko na ciekawych powiązaniach rodzinnych, które sięgały dworu królowej matki Elżbiety (żony króla Jerzego), ale ucząc się w prywatnej szkole, a chcąc odbyć podróż do amerykańskich krewnych, sama na tę eskapadę zarobiła pracą w Montrealu i Nowym Jorku.
Caroline Mieczkowska była znana ze swojej działalności dobroczynnej, zrazu na polu kościelnym, a potem jako niestrudzona organizatorka domu pomocy i stałego pobytu dla osób z zespołem Downa. Aby doprowadzić do powstania placówki, organizowała wiele przyjęć, koncertów i zabaw m.in. dla mieszkańców Henley Park, aż w końcu udało się jej zebrać fundusze na zakup posesji. Pierwszą pensjonariuszką tego domu została jej przyrodnia siostra, będąca osobą z zespołem Downa.
Zbigniew Mieczkowski, gdy po 1989 roku coraz częściej przyjeżdżał do Polski, aby m.in. uświadomić w kraju, jak ważną rolę pełniła i mogłaby nadal pełnić polska emigracja w Anglii, po angielsku i po polsku dwukrotnie wydał swoje osobiste notatki pt. „Horyzonty wspomnień”.
Zbigniew Mieczkowski zostawił więc po sobie nie tylko dobrą pamięć, ale również liczne źródła piśmienne, które są doskonałym materiałem badawczym dla historyków, chcących zajmować się dziejami emigracji polskiej (i już to robią), 1 Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, jak też polskich elit ziemiańskich, o czym opowiadał w nagraniu z 2013 roku. Bo choć, jak mówił – czekamy na „nowy typ Polaka”, sam był jednym z ostatnich świadków epoki, w której przynależność do elity stanowiła wartość. Ale wartość nie dlatego, że się należy do elity, lecz dlatego, iż elita służyła pracą i wiedzą społeczeństwu. I tej służby, jak u Mieczkowskich, Chamskich, Dziewanowskich czy Grenfellów, dzieci były uczone niemal od urodzenia.
06.01.2023
50 min 52 s
Spośród potomków Jana Henryka Klawego (1792-1874) znane dobrze są dzieje córek, których potomkowie żyją do dziś. Tak więc: Anna Maria Klawe (1829-1893) wyszła za mąż za Błażeja Haberbuscha, Dorota (1831-1900) została żoną Konstantego Schielego, zaś Joanna (1835-1915) wyszła za mąż za Józefa Brukalskiego. Szczególnie potomkowie dwóch pierwszych z nich byli związani interesami z browarami warszawskimi "Haberbusch i Schiele" jako zarządzający lub współwłaściciele.
Tymczasem, mgr. Henryk Klawe w 1912 roku laboratorium farmaceutyczne przez siebie stworzone, oddał we władanie synowi Stanisławowi Klawe (1877-1955). On, chcąc rozwijać firmę, kupił posesję przy ul. Karolkowej i w 1921 roku przekształcił ją w spółkę akcyjną "Towarzystwo Chemiczno-Farmaceutyczne d. Mgr Klawe S.A." W rodzinie Klawów, już od pierwszej połowy XIX wieku były majątki ziemskie. Niektóre z nich stanowiły podstawę bytową konkretnej osoby i jej rodziny (np. Niedziałka, pow. miński), inne zaś były koniecznym wsparciem działalności przemysłowej. Najważniejszy z nich, położony w Drwalewie (pow. grójecki) służył produkowaniu własnych surowców pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, które wykorzystywano w fabryce przy ul. Karolkowej. W Drwalewie ponadto, niejako jako przedłużenie wcześniejszego laboratorium Henryka, istniał ośrodek badawczy, także działający na rzecz fabryki warszawskiej. Z kolei pałac, po przeprowadzeniu remontu, stał się również domem rodzinnym Stanisława i Janiny Klawów.
W zakładzie przy Karolkowej, jak i Drwalewie, Stanisław Klawe rozwijał bardzo konsekwentnie program socjalny, dzięki czemu pracownicy (produkcyjni, jak i kadra naukowa) czuli silny związek z firmą, w której mieli zatrudnienie. Wygodne domy mieszkalne (osiedle), ochronki dla dzieci, przychodnia lekarska - to tylko niektóre przykłady realizacji programu socjalnego. Po kilku latach kryzysu ekonomicznego (koniec l. 20. i 30. XX wieku) i pomyślnych wyników ekonomicznych, swobodny rozwój firmy przerwał wybuch II wojny św. Aresztowania, przejęcie zakładu przez Niemców, nieudane próby skłonienia Stanisława Klawego do podpisania folkslisty, potem powstanie warszawskie 1944 roku - okres II wojny św. i okupacji także w tej rodzinie odcisnął swoje piętno.
Jednocześnie, jeszcze przed wojną, o czym świadczy rodzinna korespondencja, przekazy i fotografie, liczna rodzina większości potomków "pierwszego" Jana Henryka Klawego, zarówno po mieczu, jak i kądzieli utrzymywała kontakty. Po 1945 roku niektóre z nich z racji historii wojennej, pourywały się. Henryk Klawe (1919-1990), najstarszy z trzech synów Stanisława i Janiny z Drwalewa, w latach powojennych, słysząc od córki, że zamierza studiować historię, ucieszył się, sugerując, że być może ona spisze rodzinne dzieje. Tak też się stało.
O historii rodziny Klawe, z uwzględnieniem szczególnie działalności Stanisława i Janiny Klawów z Drwalewa, jak też o dziejach potomków ww. sióstr - córek Jana Henryka, w programie opowiadała Maria Klawe-Mazurowa, córka Henryka i Zofii z Podgórskich, historyk, autorka książek: "Z Meklemburgii do Warszawy - dzieje potomków Jana Henryka Klawe" (2017) oraz "Z rodzinnego albumu" (2022).
31.12.2022
49 min 49 s
Rodzina Klawe w Warszawie słusznie kojarzy się z farmacją, bowiem w tej dziedzinie jej przedstawiciele osiągnęli największy sukces. Apteka przy Placu Trzech Krzyży (1862), a potem przedsiębiorstwo, produkujące leki przy ul. Karolkowej to dwie firmy, z powodu których (ale nie tylko tych) rodzina ta przeszła do historii.
Pierwszy do Polski z Meklemburgii przybył Jan Henryk Klawe (1766-1826), który był młynarzem. Jego syn, Jan Henryk (1791-1874) był piekarzem, Karol Fryderyk (1794-1883 ) młynarzem, August Dawid (1797-1860) ślusarzem, Jazon Ludwik (1805-1865) piekarzem, a najmłodszy Franciszek Wilhelm (1807-1867) młynarzem. Każdy więc z synów miał zawód rzemieślniczy i w ich pokoleniu, osiadłym w Polsce (bynajmniej nie od razu w Warszawie) o farmacji jeszcze nie było mowy. Tym, który wyrób i sprzedaż medykamentów uczynił swoim głównym zajęciem w życiu, był Henryk Tugendreich Klawe (1832-1926).
Zanim jednak farmacja, trzeba wspomnieć o tym, że jego ojciec, czyli Jan Henryk (1792-1874), zrazu warszawski piekarz, chcąc poszerzyć swoją działalność gospodarczą, mając jednocześnie na to fundusze, na spółkę z Błażejem Haberbuschem w 1846 roku kupił browar przy ul. Krochmalnej. Do produkcji piwa przyłączył się Konstanty Schiele, który współwłaścicielem zakładu został dopiero w 1861 roku.
Z czasem zaczęły się również powiązania rodzinne, bowiem Anna Klawe, córka Jana Henryka (II) wyszła za mąż za Błażeja Haberbuscha, a jej siostra Dorota została żoną Konstantego Schielego. I choć w późniejszym okresie Jan Henryk Klawe z browaru wycofał się, to poprzez wymienione związki małżeńskie, członkowie tych trzech rodzin: Klawów, Haberbuschów i Schielów zarządzali browarem aż do samego końca, czyli powojennej nacjonalizacji prywatnego przemysłu, handlu i majątków ziemskich.
Jan Henryk Klawe, po sprzedaniu piekarni przy ul. Marszałkowskiej, zajął się na dobre browarnictwem. Jego kolejny, wyżej wymieniony syn Henryk zaś odbywszy konieczne praktyki zawodowe, w latach 1854-1856 uczył się w Warszawskiej Szkoły Farmaceutycznej (przy ul. Jezuickiej), a w 1859 roku zdał egzamin przed Radą Lekarską Królestwa Polskiego i uzyskał tytuł magistra farmacji. Dwa lata później kupił własną aptekę przy Placu św. Aleksandra (Pl. Trzech Krzyży). Oprócz prowadzenia apteki głównej i filialnej, Henryk Klawe stworzył laboratorium, które dało początek produkcji leków nie tylko na potrzeby warszawskich klientów, ale i dla innych odbiorców na rynkach Królestwa Polskiego i imperium rosyjskiego. Można przyjąć, że działalność laboratorium stała się zaczątkiem produkcji przemysłowej.
Nieodłączną częścią życia Henryka Klawego było jego zaangażowanie w sprawy społeczne, co wiązało się również w dużej mierze ze wsparciem finansowym z jego strony, udzielanym osobom potrzebującym. Był więc członkiem Rady Głównej Opiekuńczej Zakładów Dobroczynnych i Szpitali, Kasy Wsparcia Zubożałych Farmaceutów i ich Wdów i Sierot, Warszawskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, którego był współzałożycielem i prezesem (1886-1896 i 1900-1901), Resursy Obywatelskiej. Zasiadał też we władzach Wydziału Szpitalnego Kolegium Kościelnego Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Warszawie (1879-1917). A co ważne z racji poczucia narodowościowego, finansowo wspomagał Rząd Narodowy w okresie powstania styczniowego (1863). Henryk Klawe należał do prekursorów polskiej farmacji, cenionym nie tylko ze względów naukowych (eksperymenty - doświadczenia własne, publikowane w specjalistycznych wydawnictwach), ale i praktycznych, dzięki połączeniu (co było nowością) tradycyjnego aptekarstwa z produkcją przemysłową.
O historii nie tylko farmaceutów, ale także przemysłowców, naukowców, filantropów i patriotów polskich (z korzeniami z niemieckiej Meklemburgii) z rodziny Klawów, w programie opowiadała Maria Klawe-Mazurowa, córka Henryka i Zofii z Podgórskich, historyk, autorka książek: "Z Meklemburgii do Warszawy - dzieje potomków Jana Henryka Klawe" (2017) oraz "Z rodzinnego albumu" (2022).
26.12.2022
30 min 21 s
Marcjanna z Jawornickich Oborska (1784-1878), mieszkająca we dworze w Proszewie (pow. węgrowski), znana była z opracowania licznych przepisów kulinarnych, będąc pierwszą z wielkich polskich mistrzyń kuchni, jeszcze przed Lucyną Ćwierczakiewiczową i Marią Ochorowicz-Monatową. O tym, jakie potrawy wigilijne znajdowały się na stole w Proszewie, jak też dzieje kulinarne i osobiste M. Oborskiej, w programie opowiedziała Małgorzata Buttitta, antropolog kultury.
24.12.2022
46 min 56 s
Jak ostatni Jagiellonowie mogli spędzać święta Bożego Narodzenia na Wawelu? - to pierwsze pytanie jest tylko pretekstem do przypomnienia postaci królowej Bony Sforzy d'Aragony, drugiej żony króla Zygmunta I Starego, właścicielki (jako oprawa wdowia) licznych zamków na Mazowszu, w tym zamku w Liwie. W Muzeum Zbrojowni na zamku w Liwie czynna jest właśnie wystawa poświęcona Bonie i jej potomstwu.
O skomplikowanych dziejach Bony w programie opowiadał dr hab. Marek Janicki z Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego.
24.12.2022
49 min 21 s
Rodzina Pajewskich pochodzi z okolic Ciechanowa. Jeden z jej przedstawicieli, Ludwik Pajewski, ożeniony (1847), jeszcze w Krasnem, z Rozalią z Rossów, przeniósł się do majątku Łazek pod Ostrołęką. Rozalia Pajewska, widząc położenie majątku nad rzeką Narwią oraz mając przedsiębiorczą żyłkę, zaproponowała, aby w Łazku wybudować browar, bo – jak głosi rodzinna opowieść – „to dobrze wróży, jak się z komina kurzy”.
Po Ludwikostwie Pajewskich, dobra ziemskie Łazek (ok. 90 ha) wraz z browarem, przejął ich syn, Gustaw, ożeniony z Kamillą z Niemyskich.
Życie ziemiańskiej rodziny toczyło się normalnie (prowadzenie browaru, uprawa roli, praca społeczna na rzecz społeczności lokalnej Ostrołęki i okolic) do czasu I wojny światowej. Wtedy to wiele rodzin, jak np. również Glinkowie z Suska Starego i Szczawina (pow. ostrołęcki) szukało schronienia przed przetaczającymi się wojskami. Pajewscy (Gustaw zmarł w 1915 roku) wyjechali do Rosji, gdzie przebywała także rodzina Piotrowskich. Pajewscy przebywali wówczas u krewnego, pułkownika Wróblewskiego.
Kazimierz Piotrowski (1891-1939), pochodzący z Łucka, syn Ignacego, urzędnika i Anny z Wojciechowskich, był marynarzem marynarki handlowej (Odessa), porucznikiem w 11 Iziumskim Husarskim Pułku.
W Borysoglebsku Piotrowski poznał Wandę Pajewską, córkę ww. Gustawa i Kamili Pajewskich, właścicieli Łazku. Zawarli ślub w Woroneżu (1916), a w 1918 roku Kazimierz Piotrowski zorganizował transport Polaków, chcących powrócić do Ojczyzny. W ten sposób, wraz z małżeństwem Piotrowskich, do kraju przyjechało 35 rodzin (183 osoby).
Po powrocie młode małżeństwo zamieszkało w Warszawie, gdzie Kazimierz Piotrowski m.in. zajął się organizowaniem Towarzystwa „Bandera Polska" oraz Żeglugi Polskiej. Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, w której brał udział, w latach 1920-1927 pracował w administracji państwowej w Warszawie.
Z czasem jednak Piotrowscy wrócili do rodzinnych stron Wandy, czyli do Łazku. Kazimierz został plenipotentem dóbr żony, ale nie rezygnował z działalności społeczno-politycznej (w ramach Stronnictwa Chłopskiego), jak też z pracy w mieście, czego kulminacją było objęcie przez niego stanowiska burmistrza Ostrołęki, funkcję tę sprawował w latach 1927-1930. Dr Jerzy Kijowski, jak też wcześniej Zofia Niedziałkowska, autorka monografii Ostrołęki, oceniają jego zasługi dla miasta jak najlepiej, a szczególnie usilne działania na rzecz podniesienia miasta z zapaści gospodarczej i na polu kultury. W tym okresie powstała elektrownia, rzeźnia, betoniarnia i inne zakłady, uporządkowano sieć dróg itp.
W 1930 roku funkcję burmistrza Ostrołęki objął Julian Ostaszewski (jego potomkowie mieszkają w tym mieście do dziś), zaś Kazimierz Piotrowski w 1934 roku został wiceprezydentem Białegostoku. Politycznie związał się z BBWR. Wraz z rodziną w Białymstoku pozostał aż do wybuchu II wojny św.
W tym czasie (a od początku lat 20. XX wieku browar był nieczynny) majątek w Łazku był dzierżawiony, zaś budynek browaru wynajęty na produkcję nici lnianych. Drewniany, obszerny dwór nadal jednak był siedzibą rodzinną Pajewskich i Piotrowskich, którzy przebywali w nim często, zazwyczaj w okresie letnim oraz z okazji świąt. Stąd też nie utracili oni łączności z Ostrołęką i społecznością majątku Łazek.
Dnia 25 września 1939 roku, idąc do pracy, Kazimierz Piotrowski odprowadzał córkę do szkoły, doszedł do budynku magistratu i więcej go rodzina nie widziała. Aresztowany przez NKWD w Białymstoku, zamordowany, miejsce pochówku – mimo pobrania próbek DNA od syna – nadal jest nieznane. Jego żonę zaś z dziećmi w nocy z 19 na 20 czerwca 1941 wywieziono do Ałtajskiego Kraju. Po zawarciu układu Sikorski-Majski, synowie Kazimierza i Wandy Piotrowskich, Tadeusz, Lech i Aleksander walczyli w armii u generała Andersa, m.in. pod Monte Cassino; Tadeusz zginął w 1944 roku.
Wanda Piotrowska z córkami powróciły do Polski w 1946 roku, początkowo do Białegostoku, a następnie – na okres 12 lat – do Łazku.
Majątek w Łazku, gdy Ludwikostwo Pajewscy go kupowali, miał niecałe 90 ha ziemi. W ramach reformy rolnej 1944/45 roku nie został im on odebrany, mimo, iż decyzja parcelacyjna była. Dzięki temu, wprawdzie w trudnych warunkach w tzw. domu browarnika (dwór, browar i inne zabudowania już nie istniały), ale mogły mieszkać w Łazku. Z czasem Wanda Pajewska zaczęła szukać innego miejsca, powoli sprzedając ziemię. Znalazła dom pod Warszawą: również drewniany, z kolumnami, ogrodem, na prawie wiejskim terenie. Tam kształciły się i rodziły kolejne pokolenia rodziny.
Po wielu latach, gdy na obszarze dawnego majątku łazkowskiego wyrosło osiedle domów jednorodzinnych, historię obu rodzin zaczęli opracowywać historycy z Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce (wówczas jeszcze Muzeum Okręgowego).
W ostatnich zaś latach to, co było w domu w Łazku, a jakoś się uratowało, trafiło do Muzeum. Z tych zbiorów, jak też eksponatów prywatnych, powstała wystawa „Łazek. Splatane”, autorstwa Joanny Zyśk, a przy współpracy dr Barbary Kalinowskiej, wicedyrektor Muzeum. Ekspozycja czynna będzie do 26 lutego 2023 roku.
O historii rodzin Pajewskich, Piotrowskich z Łazku i częściowo Niemyskich, w programie opowiedziała p. Bożena Drygas, wnuczka Kazimierzostwa Piotrowskich, prawnuczka Gustawostwa Pajewskich.
24.12.2022
50 min 19 s
PODCASTY
Przy kawie rozmawiamy i słuchamy o świecie, Mazowszu i Warszawie.
Audycja Wojciecha Marczyka, w której szczegółowo omawiane są wydarzenia zapomniane lub nieznane. Rocznice, ludzie, konsekwencje wydarzeń, problemy wiary, związki przedmiotów z ludźmi, a także książki historyczne.
Audycja skierowana do najmłodszych odbiorców, ale i rodzice znajdą coś dla siebie.
1
Cezary Trybański, Paweł Magdoń i Tomasz Kłos w Magazynie Sportowym RDC w piątek o godz. 9:10!