Ukraiński Majdan. "Rewolucja nie przyniosła większych zmian. Wcale nie żyje się lepiej"

  • 10.03.2016 19:39

  • Aktualizacja: 13:51 15.08.2022

- Po Majdanie sytuacja na Ukrainie przypominała opowieść jak w "Gwiezdnych Wojnach" o siłach dobra i zła. Jak po każdej rewolucji, to była czarno-biała opowieść. Nie ma wątpliwości gdzie są te siły dobra, gdzie zła. To był kraj podniesiony nadzieją po krwawo okupionym zwycięstwie - mówił w "Popołudniu RDC" Igor Miecik, reporter, autor książki "Sezon na słoneczniki".

Gość RDC zwrócił uwagę, że po Majdanie wśród obywateli dominowały uczucia olbrzymiej nadziei na poprawę. - Zwłaszcza gospodarczą - podkreślił.


Uproszczenie


W jego ocenie, zachodni korespondenci relacjonujący tamte wydarzenia "dosyć upraszczali sprawę". - Mówili głównie o tym, że Majdan wybuchł, bo Janukowycz nie podpisał umowy z Unią Europejską - zaznaczył. Jak tłumaczył, Ukraińcy, którzy oczekiwali czegoś od kursu proeuropejskiego, liczyli przede wszystkim na poprawę sytuacji gospodarczej. - Jednocześnie wiedzieli, że integracja z UE przez wiele lat nie będzie możliwa, przez złą strukturę ukraińskiej gospodarki - wyjaśniał.


- Z drugiej strony, gdyby iść w kierunku europejskim pod kątem reformy sądownictwa, to mogłoby im bardzo poprawić życie, głównie przez likwidację korupcji czy kupowania wyroków - komentował. - Życie na Ukrainie stało się przed Majdanem całkowicie nie do zniesienia, a teraz wcale nie jest lepiej - ocenił Miecik.


"Rejderstwo"


Jako przykład gość Tomasza Kwaśniewskiego przytoczył zjawisko "rejderstwa". - Polega to na tym, że ktoś ma swój mały czy średni biznes, np. sklep spożywczy. Któregoś dnia przychodzą mężczyźni w czarnych skórzanych kurtkach, bandyci i mówią - "my ten sklep bierzemy, będzie nowy właściciel" - opowiadał. - Proces przejęcia takiego biznesu wygląda tak - idzie się do przekupionego notariusza, fałszuje się umowę przejęcia tego biznesu. Następnego dnia przedstawia się ten dokument właścicielowi. On oczywiście mówi, że jest sfałszowany - wyjaśniał Miecik. Jak mówił, następnym krokiem jest wprowadzenie grupy uzbrojonych ludzi pod nazwą firmy ochroniarskiej. - Właściciela wyrzuca się przy pomocy siły. Dawny właściciel idzie do sądu, ale bandyci tam też "mają plecy", przekupują sędziego, albo przynajmniej doprowadzają do tego, że proces będzie trwał 10 lat - wyjaśnił. Jak przyznał, dziś również często dochodzi do takich sytuacji.


W ocenie gościa RDC, w życiu codziennym ta rewolucja "nie przyniosła większych zmian", a na Ukrainie "wcale nie żyje się lepiej".


Źródło:

RDC

Autor:

gk