Lodołamacze w gotowości. Stacjonują przy tamie we Włocławku, ale w każdej chwili mogą pomóc w akcji kruszenia lodu na Wiśle na Mazowszu. Ma to zapewnić bezpieczeństwo między innymi mieszkańcom nadwiślańskich gmin w powiecie płockim.
RDC
- Wszystko jest dopięte na ostatni guzik - mówi Radiu dla Ciebie wiceprezes Wód Polskich Krzysztof Woś. - Są skompletowane i przygotowane załogi. Jest serwis, gdyby trzeba było go używać. Lodołamacze pracują zawsze, w ekstremalnych warunkach, w lodach, więc awarie czasami się zdarzają. Oczywiście staramy się je bardzo szybko usuwać - zaznacza.
Do zimy przygotowane są Orkan, Jaguar, Niedźwiedź, Lew, Sokół i Bawół, a w razie potrzeby wesprą je Gepard i Mors.
- Mamy w gotowości sześć lodołamaczy, które są przygotowane do akcji zasadniczej, jak również dwa lodołamacze w rezerwie, gdyby zaistniała taka potrzeba, aby opuścić w trakcie lodołamania zbiornik Włocławek i iść wyżej w górę rzeki - wyjaśnia wiceprezes Wód Polskich.
Lodołamacze w walce z powodzią
W lutym tego roku władze Płocka ogłosiły alarm przeciwpowodziowy - został wprowadzony, gdy zator lodowy, który powstał poniżej miasta, zaczął blokować swobodny przepływ wody Wisłą, czego efektem był przybór rzeki.
W związku z tym prezydent Płocka zarządził ewakuację z zagrożonych powodzią terenów osiedla Borowiczki – ul. Gmury, najniżej położonej na terenie miasta, sąsiadującej bezpośrednio z rzeką. Do ewakuacji wyznaczono 115 osób, a także zwierzęta. Ewakuowano również mieszkańców z kamienicy przy ul. Rybaki 4, w rejonie bulwarów. Ponadto straż miejska dostarczyła mieszkańcom ul. Gmury tysiąc worków do zabezpieczenia posesji przed wodą.
Zator, rozległy na 7 km, rozbiły lodołamacze. Teraz lodołamacze i ich załogi muszą być w gotowości do końca marca przyszłego roku. Po ogłoszeniu pogotowia będą gotowe do wypłynięcia w ciągu 24 godzin.