Ukrywanie własnej niekompetencji to sztuka sama w sobie. Czasem człowiek schrzani coś po całości… i potem szuka sposobu, jakby tu się wyłgać od odpowiedzialności… Jedni idą na L4… inni – udają chorobę psychiczną… Ale co zrobić, jak zachoruje sztuka?!?
Właśnie taka katastrofa przytrafiła się niewielkiemu muzeum malarstwa w Konstancy. Kolekcja marynistyczna ofiarowana na przechowanie miejskiemu muzeum przez bodaj najbardziej znaną obywatelkę miasta, tenisistkę Simonę Halep, znalazła się w centrum uwagi, gdy jeden z amerykańskich turystów zwrócił uwagę na dość kompromitujący fakt…
Uważna lektura katalogu wystawy doprowadziła go do wniosku, że porządki w tym muzeum wywrócone są do góry nogami. I to dosłownie! Szybko okazało się, że to nie przypadek, ani tym bardziej szaleństwo kuratora… Nno dobrze – pomysł może i był nieco szalony, ale w tym szaleństwie była jednak pewna metoda! Zresztą jak coś jest szalone, a działa przez blisko siedem lat… to może jednak nie jest takie głupie?
Chore pomysły nie mogą jednak przesłonić trudnej prawdy – kiedy choruje sztuka, trzeba ratować ją zdobyczami nauki, a nie ukrywać za maską iluzji… Żebyż jeszcze istniało jakieś lekarstwo na tak artystyczne przypadłości!