Wiadomości
Posłuchaj z regionu
Opis odcinka
Wierusz-Kowalscy w złotym śnie przeszłości szlacheckiej
Mówi mi Wuju!
Siostra gen. Kazimierza Sosnkowskiego była żoną Adama Wierusz-Kowalskiego. Maria Skłodowska-Curie poznała swego Piotra u Wierusz-Kowalskich. Alfred, choć to już tak dawne malarstwo, zachwyca i niejako ciągle zarabia swoją sławą pierwszego pośród polskich monachijczyków. Przed wiekami, Franciszek cieszył się zaufaniem królowej Marysieńki, a Wierusz-Kowalski z Brwinowa jako pierwowzór jednej z postaci, znalazł się w telewizyjnym serialu. Do tego rodu przyznawał się też znany śpiewak operowy, niedawno zmarły Kazimierz Wiesław Kowalski (1951-2021), syn Wiesława Wierusz-Kowalskiego, aktora teatrów łódzkich.
Jeżeli myśleć o tej rodzinie w kontekście sztuki, to dołóżmy do tego zacnego grona, poza malarzami współczesnymi, muzealnika i historyka sztuki, dr Dobromiłę Rzyską-Laube z Muzeum Tradycji Szlacheckiej w Waplewie Wielkim (Oddział Muzeum Narodowego w Gdańsku), prawnuczkę siostry Alfreda, Stefanii Stanisławowej Milewskiej (1861-1915).
Rozprawiając o genealogii dalej, po gombrowiczowsku: na poważnie i z przymrużeniem oka zarazem, faktów i postaci można wymieniać wiele. Jest i gdzie szukać materialnych śladów: dworów, pałaców (np. Posada, Mikorzyn), kościołów, klasztorów czy kaplic – jak na przykład ta w swym wyglądzie wysmakowana, neogotycka, w Pratulinie na Podlasiu, w której pochowani zostali małżonkowie: Franciszek Placyd (1794-1870) i Leokadia z Czarnockich Wierusz-Kowalscy.
Wprawdzie bywało, że pisarz fantazjował, to w tym przypadku Sienkiewiczowi jednak można zaufać:
- Zacna to rodzina! Mężowie dobrzy żołnierze, niewiasty cnotliwe. Moja babka była Kowalska, ale osierociła mnie, nimem na świat przyszedł... A waćpan z Wieruszów czyli z Korabiów Kowalskich? – pytał Onufry Zagłoba.
Prowadząc tę rozmowę z Rochem Kowalskim, pan Onufry pamiętał, że pośród polskiej szlachty Kowalscy byli rozmaici. Domniemany krewniak, któremu przykazał: „Mów mi Wuju!”, pochodził wprawdzie z Korabiów, niemniej choćby z tego literackiego dialogu dowiadujemy się, że był w naszej historii zacny ród Wierusz-Kowalskich:
- Bo są – słusznie perorował Onufry Zagłoba – podwójni Kowalscy. Jedni się Wieruszową pieczętują, na której kozieł w tarczy jest wyimaginowany z podniesioną zadnią nogą, a drudzy Kowalscy mają za klejnot Korab (…).
Tak jak postać Zagłoby, Henryk Sienkiewicz wyposażył częściowo w cechy swego teścia, Kazimierza Szetkiewicza, tak też Wierusz-Kowalscy nie byli mu obcy, bo z jego listów wynika, że łączyły go z jedną z odnóg tej rodziny całkiem bliskie relacje.
Siłą rzeczy, Alfred Jan Wierusz-Kowalski (1849-1915), artysta malarz – monachijczyk, reprezentant nurtu realizmu, urodzony w Suwałkach, swoją karierą w świecie sztuki i znaczeniem dla polskiej kultury, zdominował wielowiekowe dzieje tego rodu.
Godzi się jednak dodać, że Alfred nie był jedynym Wierusz-Kowalskim, z którego losów można utkać frapującą opowieść. To „nie był jedynym”, idąc za myślą Zagłoby, oznacza również, że w Polsce Kowalskich był i jest dostatek.
Wiedział to również Adam Boniecki, heraldyk i genealog, który wymienia Kowalskich, pieczętujących się herbami: Czewoja z Kowalskiego (pow. gnieźnieński); Gozdawa (pow. sieradzki); Habdank z Kowali Duszocinej (gm. Wolanów) lub z Kowali koło Radomia; Jasieńczyk, prawdopodobnie z Warpęsów (Warpensowie-Kowalscy); Korab z Kowala (miasto w kujawsko-pomorskim) lub z Kowali (pow. sieradzki) – tu pasowałby literacki Roch Kowalski; Ostoja przydomku Gołąbek; Murdelio; Ślepowron z Kowali (pow. płoński); Wieruszowa z Kowali oraz szereg innych Kowalskich, którym nie przypisuje żadnego herbu.
Przy takiej mnogości braci szlacheckiej o nazwisku Kowalski, pozostaje więc pytanie: kim są ci, których skrótowo czasami określa się po prostu „Wieruszami”?
Korzenie Wierusz-Kowalskich (członu „Wierusz” nie odmieniam, widząc rodzinne zapiski i wiedząc, że taka jest wola przynajmniej niektórych potomków rodu), datowane na XIV wiek, łączyć należy z Wieruszowem na ziemi wieluńskiej (ob. miasto i powiat Wieruszów, woj. łódzkie), dokąd mieli przybyć z saksońskiej Miśni. Poza własnością miejską, rozrodzili się wokół i mieli liczne wsie. Ponadto, posiadali Praszkę, Strojec, Żytniów oraz Kowalę – wsie, obecnie położone w powiecie oleskim, w województwie opolskim.
Od Kowali wzięli nazwisko, a ich majętności rozmieszczone były na pograniczu Śląska, Opolszczyzny i Wielkopolski. Nie wchodząc w skomplikowaną strukturę konkretnych linii rodu (tę próbuje uporządkować Rafał Wierusz-Kowalski, autor rodzinnej witryny internetowej), wypada nadmienić, że w wiekach późniejszych, poza pierwotną dla nich ziemią wieluńską, występują m.in. w Wielkopolsce, na Lubelszczyźnie, Podolu i Podlasiu.
Na dworze Sobieskich
Monachijczyk, autor słynnych wizerunków samotnych wilków i obrazów z polowań czy małomiasteczkowych jarmarków, ani też jego stryjeczny bratanek, przypuszczalnie nie wiedzieli, że – tak jak oni, już jeden z Wierusz-Kowalskich, a konkretnie Franciszek, żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku, syn takoż Franciszka i Marianny z Grodzieckich, przebywał w Monachium!
Był on kawalerem maltańskim, a na dworze królowej nie tylko kuchmistrzem, ale jej plenipotentem. Gdy jako wdowa wyjechała z Polski, przebywał z nią w Rzymie, tam też uczestniczył w podjęciu decyzji monarchini o wyjeździe do Francji. W jej imieniu zajmował się porządkowaniem spraw po śmierci królewicza Aleksandra Sobieskiego. Z kolei, po jej śmierci, pozostał na zamku w Oławie jako marszałek dworu, ale niestety już tak dobrej opinii nie miał (To zguba i ruina dóbr pańskich!).
Marysieńka poruczała mu sprawy, związane z finansami swojego dworu. Gdy zmarła, przez królewicza Jakuba Sobieskiego, Wierusz-Kowalski został wysłany do Blois i do Monachium, aby załatwiał interesy w imieniu spadkobierców nieżyjącej już swej dawnej chlebodawczyni.
Nic chyba jednak nie wiemy o wspólnych przodkach malarza z królewskim zaufanym, choć na pewno są z tego samego pnia i łączy ich jakieś, nieznane pokrewieństwo.
Kowalski czy Nowak – bardziej popularnie już nie można
Kiedy nie było jeszcze Internetu w Polsce, jak również obostrzeń dotyczących danych osobowych, ludzie poszukiwali się nawzajem m.in. przez książki telefoniczne. Z kolei dawniej, tzn. jeszcze przed tzw. Wielką Wojną i w drugiej połowie XIX wieku, istniały różne spisy osób, firm, urzędowe (listy adresowe), związane zazwyczaj z działalnością konkretnego człowieka. Stąd też znalezienie nazwiska rzeźnika lub komornika nawet w niewielkiej miejscowości, dla historyka nie powinno stanowić problemu.
Gorzej jednak, gdy mamy do czynienia z Kowalskim lub Nowakiem… Bywa bowiem, że ludzie noszą bardzo popularne nazwiska, a do tego stanowią liczną rodzinę.
Zdając sobie sprawę z trudności, z jakimi można się spotkać, zaglądam do „Almanachu Woreyda”, który był przedwojennym spisem urzędów, organizacji, instytucji, ale i osób prywatnych.
Pod hasłem „Wierusz” nie ma nikogo, co zrozumiałe, gdyż jest to człon nazwiska powstały od herbu rodzinnego „Wieruszowa”. No tak, ale ludzi o nazwisku „Wierusz-Kowalski” jest niewiele, a po enigmatycznych informacjach na temat „Kowalskich”, trudno stwierdzić, czy każdy z nich należy do tej rodziny, zwłaszcza, że nie wszyscy używali herbu w nazwisku. Pozostają więc te króciutkie dane, które jednak nieco mówią.
Wymienionych jest tu 17 osób, noszących nazwisko „Kowalski”, a aż o 7 z nich możemy mieć niemal pewność, że są ze sobą spokrewnione i należą do rozrodzonego rodu Wierusz-Kowalskich. Niektórzy zanotowani zostali jako „Kowalscy”, inni jako „Wierusz-Kowalscy”, a jest prawdopodobne, że wśród pozostałych są kolejni „Wieruszowie”.
Wierusz-Kowalscy, artyści, ziemianie – wybrane historie i postaci
Pierwszą osobą, zapisaną pełnym nazwiskiem, jest w tym katalogu Czesław Aleksander Wierusz-Kowalski (ur. 1887 w Piotrkowie Kujawskim, zm. 1933 w Warszawie), syn Aleksandra i Heleny z Wesołowskich (?), inżynier technolog, radca Wydziału Przemysłu Wielkiego w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, były członek Rady Administracyjnej Państwowego Zakładu Inżynierii, ożeniony z Władysławą ze Stępczyńskich.
Ignacy Ludomir Wierusz-Kowalski (1878-1937), też tam figurujący, nie jest trudny do zidentyfikowania dzięki swojemu życiu ziemianina, ale i przez to, że wcześniej znany był jego ojciec, Edmund Marcin Wierusz-Kowalski (1839-1913), powstaniec styczniowy (1863), zesłaniec syberyjski i pamiętnikarz (Wspomnienia moje z roku 1863), ożeniony z Leokadią z Kozłowskich, właściciel dóbr Ojsławice (pow. włoszczowski).
Alfred – malarz, będąc człowiekiem sukcesu w świecie sztuki i mającym niezaprzeczalny autorytet, pod swoją artystyczną opiekę wziął w Monachium młodego Karola Wierusz-Kowalskiego (1869-1953), syna Władysława, właściciela majątku ziemskiego Posada (gm. Kazimierz Biskupi, pow. koniński, woj. wielkopolskie) i Aleksandry z Chudzyńskich. Ta część rodziny Wierusz-Kowalskich pozostała w Wielkopolsce i utrzymywała szerokie kontakty rodzinno-towarzyskie, może najbardziej z hr. Kwileckimi z Gosławic i Malińca.
Kluczową postacią była tu, lubiana nie tylko przez Karola, Honoryna z Russanowskich (1833-1898) zamężna za 1° Augustem Fryderykiem Bielińskim, 2° za Władysławem hr. Kwileckim (1831-1870). Ona to była obdarowana przez męża pięknym naszyjnikiem z pereł, który ukradziony przez służącego, został odzyskany dzięki śledztwu, jakie przeprowadził sędzia pokoju, właśnie Karol Wierusz-Kowalski.
Naszyjnik ten zresztą, służył do podkreślenia urody kolejnym paniom Kwileckim. Jedna z nich to Maria „Marula” z hr. Zamoyskich Mieczysławowa hr. Kwilecka (1898-1943), więziona w Ravensbrück, uwolniona dzięki interwencji włoskiego domu królewskiego, zmarła po tym, jak ratowała wiejskie dziecko w pożarze w czasie okupacji w Bąkowej Górze (pow. piotrkowski, woj. łódzkie), gdzie przebywała z dziećmi, ugoszczona przez Pawła i Albę hr. Potockich z Chrząstowa. Naszyjnik, wcześniej odnaleziony przez Karola Wierusz-Kowalskiego, ostatecznie zaginął (kradzież) po powstaniu warszawskim.
Ojciec tegoż Karola, przyszłego, kolejnego już w rodzinie malarza, Władysław Wierusz-Kowalski, będąc zaangażowanym w powstanie styczniowe 1863 roku, musiał udać się na emigrację. W podobnej sytuacji była rodzina Chudzyńskich, tak więc Karol, mając rodziców z dwóch rodzin emigranckich, wychowywany był w kulcie powstaniowego zrywu Polaków. Jego rodzice pobrali się już w kraju, po powrocie (w ramach częściowej amnestii) i wiedli życie ziemiańskie, gospodarując w Posadzie (Był to dwór jaśniejący wszystkimi cnotami szlacheckiej siedziby, pełen wdzięku i niewyczerpanej polskiej gościnności), ale też pracując na rzecz społeczeństwa. Gdy Władysław został prezesem Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, zamieszkał z rodziną w Warszawie, a Posadę wydzierżawił.
Syn Władysława i Aleksandry Wierusz-Kowalskich, Karol uczył się w Warszawie, potem w Krakowie, już w latach gimnazjalnych był pod okiem takich artystów, jak Ksawery Pillati, Józef Ryszkiewicz, Juliusz i Wojciech Kossakowie. Po maturze jeszcze bardziej poszedł w kierunku malarstwa, trafiając w rezultacie do Monachium, gdzie istniała duża kolonia polskich, najwybitniejszych mistrzów i ich uczniów. Przy czym, tradycje malarskie Karola były zarówno po mieczu, jak i po kądzieli.
Dziad Karola, Karol Jan i ojciec Alfreda – Teofil z Suwałk byli rodzonymi braćmi, zaś ze strony rodziny matki artystyczną palmę pierwszeństwa dzierżył January Suchodolski (1797-1875), znakomity malarz, powstaniec listopadowy, właściciel dóbr ziemskich Bojmie (gm. Kotuń, pow. siedlecki, woj. mazowieckie).
O ile słynny stryj Alfred oddał się całkowicie sztuce, o tyle – jak uważa Eliza Ptaszyńska, Karol łączył życie artystyczne z ziemiańskim, ze szkodą jednak dla tego pierwszego, gdyż umiejętności i pozycji stryja Alfreda nigdy nie osiągnął, często natomiast korzystał z jego porad, potem wzorów, podejmując podobne tematy. Pracownię malarską zorganizował w Posadzie, malował, działał społecznie, ale głównie zajmował się majątkiem ziemskim.
Co koniecznie trzeba zauważyć, od 1896 roku ziemianinem był też jego stryj, który – zresztą za pośrednictwem Karola, od Wacława Józefa Sikorskiego kupił dobra ziemskie Mikorzyn (gm. Sławoszek, pow. koniński), ale czuł się przede wszystkim malarzem, w tej dziedzinie osiągał sukcesy i z niej żył.
Mikorzyn, który urósł do rangi ukochanego gniazda rodzinnego, początkowo był pod zarządem brata artysty, Konrada Wierusz-Kowalskiego, by ostatecznie jako własność trafić do rąk najstarszej córki malarza, Janiny Tadeuszowej Świniarskiej (1879-1963).
Arystokratyczne zbliżenia
Kwileccy to nie jedyna rodzina arystokratyczna, pojawiająca się na kartach historii Wierusz-Kowalskich. Szukając kolejnych postaci, pozostajemy w Wielkopolsce.
Prof. Andrzej Kwilecki pisał, że dnia 24 sierpnia 1927 roku, w Niechanowie odbył się ślub Marii z Żółtowskich z Konstantym M. ks. Radziwiłłem z Zegrza-Jadwisina i na uroczystości tej „pośród wielkiego kwiatu ziemiaństwa i arystokracji wielkopolskiej” byli Wierusz-Kowalscy.
W innym akapicie, Stanisław Jan Rostworowski pisze – zapewne o tych samych osobach, czyli o Leonii z Rostworowskich (1870-1946) Wierusz-Kowalskiej z mężem, że miał miejsce następny ślub, jego rodziców, czyli Stanisława Janusza Rostworowskiego z Zofią „Zulą” z Mycielskich z Gębic.
Wymieniony mąż Leonii to Józef Wierusz-Kowalski (1866-1927), uczeń szkół średnich w Równem i w Warszawie, profesor fizyki na uniwersytecie katolickim we Fryburgu (przez rok rektor tej uczelni), obywatel szwajcarski (chociaż mocno zakorzeniony w polskości), dyplomata II RP. Był synem Tadeusza Wierusz-Kowalskiego (1841-1904), agronoma, popularyzatora oświaty rolniczej, profesora Instytutu Politechnicznego i Rolniczo-Leśnego w Puławach, i Julii z Wasilewskich, właścicieli majątku Olbięcin (ob. gm. Trzydnik Duży, pow. kraśnicki, woj. lubelskie). Dziad Józefa, Mateusz Wierusz-Kowalski (1807-1866) cieszył się pozycją znanego lekarza w Warszawie.
Ciekawostką i znaczącym faktem biograficznym dla światowej nauki jest to, iż podczas spotkania w Paryżu w 1894 roku w domu Wierusz-Kowalskich, Maria Skłodowska, za sprawą pierwszej żony Józefa, poznała swego przyszłego męża, Piotra Curie.
To, że Józefostwo Wierusz-Kowalscy obracali się w kręgu ziemiaństwa wielkopolskiego zaowocowało też związkami krwi, bowiem ich syn, Michał (1903-1992), wiceminister rolnictwa i reform rolnych w okresie międzywojennym, oficer rezerwy WP i RAF, konsul z ramienia Anglii dla Polaków w Kenii, ożenił się (1930) z Krystyną z Żółtowskich z Czacza, córką hr. Jana (1871-1946), działacza gospodarczego i politycznego, uczestnika obrad Komitetu Narodowego Polskiego oraz konferencji pokojowej w Paryżu (1919), i Ludwiki z hr. Ostrowskich z Ujazdu oraz Rawityna.
Józef Wierusz-Kowalski ożeniony był: 1° z Celiną Elżbietą z Gosiewskich (1871-1896), 2° Leonią z Rostworowskich (1870-1946), córką Romana i Marii z Glogerów. Z drugiego małżeństwa miał pięcioro dzieci (w tym Jana, zakonnika benedyktyna i księdza, potem świeckiego publicystę katolickiego), po których jest liczna rodzina, głównie za granicą.
Do Wierusz-Kowalskich należy też Jan Józef (syn Wojciecha i Franciszki z Wiercińskich), ożeniony z Marcjanną z Odolskich, powstaniec styczniowy, zarządca dóbr Jartypory (pow. węgrowski), analizując daty - przypuszczam, że u Józefy z hr. Butlerów Feliksowej Kuczyńskiej z Korczewa. Z jego potomstwa genealogia wymienia: Wiktora Zygmunta (1879-1932), zarządcę majątku Rudniki, ożenionego z Teklą z Gołębiowskich, Mariana Karola, Cypriana Zdzisława i Elżbietę Jadwigę, żonę Maksymiliana Prokopowicza.
Te często tu wymieniane patriotyczne tradycje znalazły w tej rodzinie odzwierciedlenie także w okresie II wojny światowej, a losy kolejnych pokoleń Wierusz-Kowalskich były właściwie tragiczne.
Otóż, Marian Karol Wierusz-Kowalski (1881-1941), inżynier leśnik, pełnił funkcję nadleśniczego w majątkach leśnych Marii Ludwiki z hr. Krasińskich ks. Czartoryskiej: w mazowieckim Krasnem (pow. przasnyski) i w Gułowie (pow. łukowski), woj. lubelskie.
Maria Ludwika była córką Ludwika hr. Krasińskiego (1883-1895), najzamożniejszego i wybitnego przedstawiciela tej mazowieckiej rodziny, ziemianina, hodowcy koni, przemysłowca, filantropa, mecenasa sztuki, i jego drugiej żony, Magdaleny z Zawiszów-Kieżgajłłów. Będąc jedynaczką, po rodzicach, jak i innych spokrewnionych rodzinach (Zawiszowie i Radziwiłłowie), odziedziczyła liczne dobra na Mazowszu, Lubelszczyźnie oraz na terenach dzisiejszej Białorusi. Będąc żoną Adama Ludwika ks. Czartoryskiego (1872-1937), ordynata sieniawskiego i gołuchowskiego, własnym majątkiem, ale także umiejętnym, praktycznym zarządzaniem, zapewniła byt dwóm, niezmiernie ważnym dla kultury polskiej kolekcjom: Muzeum Czartoryskich w Krakowie oraz w Gołuchowie.
Początkowo Maria Ludwika mieszkała w Krasnem (pow. przasnyski), zaś od 1913 roku w Gołuchowie.
Prowadzenie rozległych majątków, położonych w różnych częściach kraju, ale także w Warszawie oraz za granicą (nieruchomości), wymagało profesjonalnego zarządzania. Do tej kierowniczej kadry zaliczał się m.in. Marian Karol Wierusz-Kowalski. Był żołnierzem II Brygady Legionów Polskich podczas I wojny św., uczestnikiem wojny z bolszewikami w latach 1919-1920, za co otrzymał 15 ha ziemi w ramach osadnictwa wojskowego. Ożeniony z Franciszką z Kamockich (1884-1948), miał pięcioro dzieci: Jana, Krystynę, Janinę, Jerzego i Tomasza. Od chwili, gdy został administratorem dóbr leśnych Marii Ludwiki ks. Czartoryskiej, czyli w drugiej połowie lat 20. XX w., Wierusz-Kowalscy mieszkali w Gułowie.
Jak podkreśla Maria Groda-Kowalska, jego wnuczka, właścicielka majątku zadbała, aby syn Mariana Karola, Jan Michał Groda-Kowalski (1917-2005) kształcił się także w kierunku leśnym. Najpierw zrobił maturę w prestiżowym Liceum Ogólnokształcącym zakonu salezjanów w Sokołowie Podlaskim i rozpoczął studia leśne w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie. Wybuchła jednak wojna i Jan wszedł do konspiracji.
Okres wojny i okupacji, pod względem uczuciowym, zbliżył do siebie dwoje młodych ludzi, reprezentujących pokolenie Kolumbów, walczące o odzyskanie wolności: Jana Wierusz-Kowalskiego, syna administratora Gułowa i córkę właścicielki majątku, Teresę Marię ks. Czartoryską, urodzoną w rodzinnym, ukochanym przez siebie, Gołuchowie.
W powstaniu warszawskim, dnia 8 sierpnia zginął szwoleżer 1 pułku J. Piłsudskiego na Mokotowie, młodziutki Ludwik ks. Czartoryski (1927-1944), brat Teresy. Ona zaś była też w powstaniu, jako sanitariuszka (zgrupowanie AK „Harnaś”) opatrywała rannych w szpitalu polowym przy ul. Konopczyńskiego.
Z kolei, badacze lokalnej historii Gułowa i okolic ustalili, że Jan Michał „Groda” Wierusz-Kowalski (…) od pierwszych dni okupacji niemieckiej był zaangażowany w ruch oporu. Gdy w październiku 1939 r. w Adamowie [miejscowość gminna dla Gułowa] powstawała grupa konspiracyjna, skupiająca się wokół lek. med. por. Kazimierza Śniegockiego ps. „Prezes” - znalazł się w gronie jej członków. Po aresztowaniu w dniu 14 września 1940 r. przez radzyńskie gestapo ojca i najmłodszego brata – Tomasza, razem z bratem Jerzym dołączyli do oddziału partyzanckiego AK. Ppor. Jan Kowalski ps. „Groda” był dowódcą oddziału wspierającego polskie oddziały samoobrony w walce z Ukraińcami w rejonie Hrubieszowa, Sokala, Uchnowa i Szpikołos. W szeregach AK pozostał do końca wojny.
W zaistniałej sytuacji, ojciec młodzieży z Gułowa, Marian K. Wierusz-Kowalski – czytamy – W 1940 r. sam zgłosił się na posterunek policji niemieckiej na wieść o aresztowaniu najmłodszego syna Tomasza (ur. 1925 r.) – ujętego za ukrywających się braci Jerzego i Jana. Osadzony w areszcie Sądu Grodzkiego w Adamowie (pow. Łuków) i poddany brutalnemu śledztwu. Następnie umieszczony w więzieniach w Radzyniu i na Zamku Lubelskim. Deportowany do KL Auschwitz 14.10.1940 r. wraz z synem Tomaszem (…). Podczas karnego apelu zarządzonego przez władze obozowe w odwecie za ucieczkę więźnia nabawił się odmrożenia stóp, co stało się przyczyną jego śmierci. Zmarł w szpitalu więźniarskim prawdopodobnie w pierwszej połowie stycznia 1941 r. (…). Syn Tomasz został zwolniony z obozu jesienią 1941 r. w wyniku starań rodziny i włączył się później w działalność konspiracyjną w AK.
Nawiasem, w obozie koncentracyjnym Auschwitz zginęli też dwaj inni przedstawiciele tej rodziny: Jerzy Wierusz-Kowalski (1892-1942) z Mikorzyna, syn malarza Alfreda, oraz jego i Janiny z Danglów syn, Jerzy Wierusz-Kowalski jr. (1920-1945), członek ZWZ-AK.
Wracając do Gułowa.
Jan Michał Wierusz-Kowalski ps. „Groda”, dowódca oddziału AK, wspierającego polską samoobronę w walce z Ukraińcami w rejonie Hrubieszowa, Sokala, Uchnowa i Szpikołos, wojnę przeżył.
Jeszcze w roku zakończenia wojny, pod koniec grudnia 1945, pojął za żonę ww. Teresę z ks. Czartoryskich (1923-1967), córkę nieżyjącego już Adama Ludwika i Marii Ludwiki z hr. Krasińskich. W ten sposób węzłem małżeńskim połączyły się rodziny: Czartoryskich – właścicieli Gułowa (jak i tych wielu innych dóbr ziemskich) i jego administratora. Nie mieli oni łatwego życia rodzinnego, ale przejścia wojenne, z nich wynikające choroby i trudności w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości, w ogromnym, jeśli nie całkowitym stopniu tłumaczą złożoność dziejów tej rodziny.
W nazwisku potomków Teresy z ks. Czartoryskich i Jana Michała Wierusz-Kowalskich, człon „Wierusz” został zastąpiony (formalnie od 1957 roku) pseudonimem wojennym „Groda”. Pamiątka i pamięć – o tym, że niezależnie od różnic społeczno-ekonomicznych, mentalności, charakterystycznych dla ziemiaństwa-szlachty, a więc chyba również dla wszystkich generacji Wierusz-Kowalskich, pozostała wartość nienaruszalna, nazwana zwyczajnie i patetycznie zarazem – patriotyzmem.
Jest coś jeszcze, co poza patriotyzmem, łączy wszystkich Wierusz-Kowalskich, a co w malarstwie najsłynniejszego z nich, Alfreda (i innych twórców z tej rodziny), chłonąć można niemal wszystkimi zmysłami. To pokrewieństwo tej sztuki z rasowemi cechami charakteru narodu, jego ziemi czy obyczaju. Historyk sztuki zauważa to w kontekście całej grupy malarzy: Juliusza Kossaka, Józefa Brandta, Wacława Pawliszaka i właśnie Wierusz-Kowalskiego, że są oni jak marzyciele złotego snu przeszłości szlacheckiej, rozmiłowani w koniach, stepach, zbrojach, są wyrazicielami specyficznego rytmu polskiej krwi.
Piotr Szymon Łoś, listopad-grudzień 2021.
W Muzeum Okręgowym w Suwałkach, gdzie znajduje się ośrodek badań nad twórczością Alfreda Wierusz-Kowalskiego i innych artystów z tej rodziny: Czesław – syn Alfreda, Joanna Turowska - wnuczka, współczesna abstrakcjonistka, Janina Wierusz-Kowalska, ze względów oczywistych myśli się głównie o sztuce. Z tego też powodu, radiowa opowieść skupia się na dziejach tej części rozgałęzionego rodu Wierusz-Kowalskich, którego członkowie niemal od pokoleń uczą, jak zachwycać się pięknem, przenoszonym pędzlem na papier, drewno czy – najczęściej – na płótno.
O historii i artystycznych tradycjach Wierusz-Kowalskich w audycji mówiła Eliza Ptaszyńska, historyk sztuki, badaczka twórczości i życia Alfreda Wierusz-Kowalskiego, kustosz Muzeum Okręgowego w Suwałkach.
***
Lit. (wybór)
- A. Boniecki, Herbarz polski, cz. 1, Wiadomości historyczno-genealogiczne o rodach szlacheckich, t. 12, Warszawa-Kraków 1908, s. 16-26;
- Woreyd Almanach 1928, Warszawa 1928, reprint, b. d., s. 226-227;
- Akt zgonu Czesława Władysława Wierusz-Kowalskiego, Warszawa-Śródmieście, Księga UMZ-1933, akt nr 154; nekrolog prasowy;
- Dobra ziemskie Falatycze Ruskie z przyległościami…, Hipoteka Siedlce, sygn. 62/152/0/1.1.1/1822, s. 186-187, 190, Archiwum Państwowe w Siedlcach; - A. Dobroński, K. Filipow, „Dziesiątacy” z Białegostoku, Białystok 1992; - T. Epsztein, Z piórem i paletą. Zainteresowania intelektualne i artystyczne ziemiaństwa polskiego na Ukrainie w II połowie XIX w., Warszawa 2005, s. 294, 295; - L. Frączek, Edmund Wierusz-Kowalski, Wspomnienia moje z roku 1863 oraz wybór źródeł do dziejów powstania styczniowego na terenie powiatu włoszczowskiego w zasobach Archiwum Państwowego w Kielcach, oprac. A. Malicki, Włoszczowa 2018, ss. 290, „Świętokrzyskie Studia Archiwalno-Historyczne”, Kielce 2019, s. 274; - Fundacja im. Alfreda Wierusz-Kowalskiego (aut. Rafał Wierusz-Kowalski): https://fundacjaawk.pl/alfred-wierusz-kowalski/ - dostęp 29.11.2021; - K. Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939-1956, Warszawa 1995, s. 508; - J. Kirszak, Współtwórca Niepodległości. Kazimierz Sosnkowski do 1918 roku, „Biuletyn IPN”, nr 11-12, Warszawa 2008, s. 116 - L. Klecki, Józef Wierusz-Kowalski. Wspomnienie pośmiertne, Kraków 1928, s. 3; - M. W. Kmoch, Maria Ludwika Joanna Józefa z Krasińskich Czartoryska (1883-1958) i jej działalność w regionie, „Krasnosielcki Zeszyt Historyczny”, 10 (2019), 38-41, Przasnysz 2019, s. 102-13; - K. Kossarzecki, Źródła do dziejów Sobieskich z Archiwum w Mińsku i zbiorów francuskich [w:] „ad Villam Novam. Materiały do dziejów rezydencji”, tom VII, Warszawa 2012, s. 140-152; - Jan Michał Groda-Kowalski (biogram) [w:] „Gułów i okolice” (profil Facebook): https://www.facebook.com/Gulowiokolice/posts/385654771997733/ - dostęp 20.12.2021; - M. Groda-Kowalska, E. Rodacka, Mezaliansowa Myszka. Opowieść Marii Grody-Kowalskiej, córki księżniczki Teresy Czartoryskiej, Poznań 2021, s. 36; - E. Wierusz-Kowalski, Wspomnienia moje z roku 1863 oraz wybór źródeł do dziejów powstania styczniowego na terenie powiatu włoszczowskiego w zasobach Archiwum Państwowego w Kielcach (oprac. A. Malicki), Włoszczowa 2018; - J. Wierusz-Kowalski, ks., Liturgika, Warszawa 1956; - K. Wierusz-Kowalski, Wspomnienia (oprac. K. Strzembosz), b.d., s. 4-5, 133, 136,362; - D. Kruczkowski, Książka i rodowe perły hrabiny Honoryny [w:] „Miejska Biblioteka Publiczna im. Zofii Urbanowskiej w Koninie” (profil Facebook): https://www.facebook.com/409581435827488/posts/3652712714847661/ - dostęp 29.12.2021; - M. Kwilecka, Nigdy nie traćmy nadziei… (Wspomnienia Stefana Kwileckiego), Warszawa 2006, s. 65-74 - A. Kwilecki, Ziemiaństwo wielkopolskie. W kręgu arystokracji, Poznań 2004, s. 559; - E. Micke-Broniarek, Alfred Wierusz-Kowalski [w:] https://culture.pl/pl/tworca/alfred-wierusz-kowalski - dostęp 29.11.2021; - B. Piętka, Pracownicy Służby Leśnej [w:] Księga Pamięci Leśników deportowanych do KL Auschwitz w latach 1940-1944, Oświęcim 2020, s. 85 i 286; - L. Podhorodecki, Jan III Sobieski, Warszawa 2010, s. 227-228; - E. Ptaszyńska, Alfred Wierusz-Kowalski 1849-1915, Warszawa 2011, s. 21-22; - E. Ptaszyńska, Trzy pokolenia Wieruszów-Kowalskich. Style, epoki, kraje, „Muzealnictwo”, nr 48, Warszawa 2007, s. 98 i 102; - S. J. Rostworowski, Monografia rodziny Rostworowskich, lata 1386-2012, tom 1, Warszawa 2013, s. 450-451; - E. Sęczys, Szlachta guberni augustowskiej, lubelskiej i radomskiej wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836–1861, Warszawa 2018, s. 214; - Sienkiewicz. Listy; tom II, część trzecia (oprac. M. Bokszczanin), Warszawa 1996, s. 371, 373; - Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich (red. B. Clebowski, F. Sulimierski), tom XIII, Warszawa 1893, s. 389; - M. Sterling, Jacek Malczewski. Jego stanowisko w polskiej sztuce, „Sztuka i Artysta”, nr 1, Warszawa 1924; - R. Sys, W. Stankiewicz (red.), Osadnicy wojskowi; 2.12.2012: https://kresy.genealodzy.pl/zbior/pdf/osadnicy_wojskowi.pdf - dostęp 29.11.2021; - S. Szenic, Cmentarz Powązkowski 1891-1918. Zmarli i ich rodziny, Warszawa 1983, s. 181-182; - J. Sztachelska, Miejsce urodzenia. Realność, wyobraźnia, mit [w:] Wokół malarstwa monachijskiego. Wiek XIX Monachium, Wiedeń, Paryż. Studia i szkice (red. E. Ptaszyńska), Suwałki 2020, s. 114-115; - G. Welik, Ziemiaństwo guberni siedleckiej 1867-1912, Siedlce 2009, s. 35-36, 202; - J. Wojciechowski, Pałac Kowalskich w Posadzie, http://www.posada.naszawioska.pl/db/text_att/912611874d.pdf - dostęp 29.11.2021; - B. B. Woźniak, Historia zbiorów gołuchowskich; mps, zbiory Instytutu Historii Sztuki UW (udostępnione przez Autorkę), Warszawa 2018, s. 3, 19, 26, 53; - D. Zaroszyc, Wykaz właścicieli ziemskich dawnego województwa łódzkiego, Warszawa 1991, s. 13; - M. Żółtowski, To wszystko działo się naprawdę. Wojsko/wojna/”Uprawa - Tarcza”, Warszawa 2002, s. 97; [gallery ids="430790,430791,430792,430793,430794,430795,430796,430797,430798,430799,430800,430801,430802,430803,430804,430805,430806,430807,430809,430811,430812,430813,430814,430815,430819,430820,430821,430822,430823,430824,430825,430826,430827,430828,430829,430830,430831,430832,430833,430834,430835,430836,430837,430849,430850,430852,430853,430854"]Kategorie:
OGÓLNY OPIS PODCASTU
Rody i Rodziny Mazowsza
Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.
Odcinki podcastu (485)
-
Grocholscy z Pietniczan i Poniatowa, cz. 2
Zdzisław Henryk Grocholski (1881-1967), właściciel dóbr Pietniczany k. Winnicy na Podolu (do 1921 r.), a następnie Poniatów (gm. Wieliszew, pow. legionowski), z Marią z Sołtanów (1889-1963) mieli dziesięcioro dzieci, a mianowicie:
- Maria Marcelina (1911-1940)
- Stanisław Bohdan (1912-2002), członek „Odrodzenia” (katolickie stowarzyszenie młodzieży studenckiej), pracownik konsulatu w Marsylii (1938-1940). W czasie II wojny św. mianowany oficerem granicznym w Marsylii, dowódca plutonu i oficer oświatowy w 14 pułku ułanów jazłowieckich w Szkocji, w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie (1940-1945), konsul RP w Dublinie (1945). Na emigracji należał do wybitnych postaci polonii w Wielkiej Brytanii i polonijnego dziennikarstwa.
- Helena (1914-1983), zamężna za Jerzym Brykczyńskim
- Władysław Maria (1915-1940), absolwent prestiżowych szkół: gimnazjum oo. Marianów na warszawskim Żoliborzu i Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu
- Kazimierz Adam (1917-1994), ożeniony z Zofią z Baworowskich
- Michał (1918-1939)
- Adam Remigiusz (1922-1944), uczeń gimnazjum oo. Marianów na Żoliborzu
- Tadeusz (1924-1944), uczeń gimnazjum w Rydzynie
- Jeremi Jerzy (1927-2018), etnograf, ożeniony z Różą z Dowgiałłów
- Henryk (1933), historyk, ożeniony z Emilią z Piekarzów.
Spośród tego licznego potomstwa, pięcioro dzieci straciło życie w młodym wieku, będąc ofiarami II wojny św.: Władysław zginął w Katyniu (uczestnik kampanii obronnej 1939, jeniec Starobielska, zamordowany w Charkowie), Michał (walczył w kampanii obronnej 1939, zginął w boju pod Piotrkowem Trybunalskim; Radociny), a bracia Adam Remigiusz i Tadeusz zostali zamordowani przez Niemców za konspiracyjną działalność w Armii Krajowej: aresztowani w Poniatowie, a rozstrzelani w lesie pod Nieporętem, są pochowani na cmentarzu nieporęckim we wspólnej mogile. Poza najmłodszym synem Henrykiem, wszystkie dzieci były zaangażowane w Podziemiu.
Ponadto, mieszkająca w czasie okupacji w Poniatowie siostra Marii Grocholskiej, Helena Sołtanówna (1895-1967), również należała do Armii Krajowej (VII Obwód "Obroża" Warszawskiego Okręgu AK - 1 Rejon "Brzozów", Legionowo), zajmowała się opieką nad uratowanymi dziewczynkami żydowskimi i ich matkami, zaś na obszarze Wieliszewa działała w Wojskowej Służbie Kobiet (jej komendantką w Poniatowie była nauczycielka, zamieszkała w majątku Grocholskich – Janina Latynowicz). Brat obu sióstr, Adam Sołtan jest ofiarą zbrodni katyńskiej 1940 roku (zamordowany w Charkowie).
Jednym z najtragiczniejszych wydarzeń tego okresu w życiu rodziny, które do dziś nie jest do końca wyjaśnione, należy sprawa Marii Marceliny Grocholskiej.
Była ona najstarsza z potomstwa Zdzisława i Marii Grocholskich. Absolwentka ss. Niepokalanek w Nowym Sączu i Jazłowcu, potem Ecole Sociale w Brukseli. W czasie okupacji zaangażowana jako agentka komórki wywiadowczej polskiej organizacji konspiracyjnej „Muszkieterowie”.
„Muszkieterowie” mieli współpracować z ZWZ-AK, ale utrzymywali niezależność, pracowali głównie dla wywiadu brytyjskiego. Na przełomie 1940 i 1941 roku nastąpiło formalne wchłonięcie tej organizacji przez AK, niemniej niesubordynacja wobec dowództwa i oskarżenie dowódcy „Muszkieterów” Stefana Witkowskiego o współpracę z Abwehrą i Gestapo, spowodowały wyrok śmierci Wojskowego Sądu Specjalnego AK wobec niego, który został wykonany we wrześniu 1942 roku.
Maria Grocholska była więc w siatce wywiadowczej, która działała na własny rachunek i w opozycji do AK. Z racji wykorzystywania osobistych kontaktów z jednym z dyplomatów niemieckich, była oskarżana o zbyt zażyłe relacje z okupantem. Stała się ofiarą być może uśpionej ostrożności, jak też nagonki społecznej, bazującej na plotkach na jej temat. Skończyła tragicznie, zastrzelona w Podkowie Leśnej przez Włodzimierza Szyca, prawdopodobnie z rozkazu Witkowskiego. Ocenę postawy Grocholskiej zawarł w swojej notatce gen. Tadeusz Komorowski „Bór”, który w 1965 roku napisał do jej rodziców, że AK nie miała zastrzeżeń do postawy córki Grocholskich z Poniatowa, a jej tragiczna śmierć została spowodowana przez samodzielnie działające jednostki.
Różnica wieku między rodzeństwem Grocholskimi oraz względy praktyczne (nauka) były powodem takiego zorganizowania życia rodziny już przed wojną, że starsze dzieci mieszkały już częściej w Warszawie (mieszkanie przy ul. Kapucyńskiej 13), a młodsze przebywały u boku rodziców w Poniatowie. Stąd też część z nich wybuch wojny zastał w stolicy, a resztę rodziny w domu na wsi koło Wieliszewa. Od początku dorosła młodzież, jak i rodzice zaangażowani byli w konspirację niepodległościową, a dwaj bracia walczyli w kampanii wrześniowej.
Majątek w Poniatowie przejęty został przez Niemców, którzy gospodarowali w nim na swoje potrzeby (m.in. wprowadzili do pracy na roli traktor, którego wcześniej nie było), właścicielom pozostawiając niewielką część pola oraz mniej więcej połowę domu.
Niezależnie od stosunkowo spokojnego koegzystowania okupanta i właściciela dóbr ziemskich w Poniatowie, zaangażowanie rodziny w Podziemiu przynosiło ofiary. O życiu rodziny w tym okresie, bohaterowie audycji opowiadają z jednej strony z powagą i mają świadomość, jak wiele rodzina oddała Ojczyźnie, z drugiej strony mówią o tym z lekkim zażenowaniem, bo rozumieją też, iż wojna przynosi straty: w ludziach, jak i materialne. Tak jak w chwili ucieczki z Podola w 1918 roku ważną rolę odegrała wiara, tak i w okresie II wojny św. zawierzenie losu rodziny Bogu (modlitwa matki i innych kobiet podczas walki lotniczej nad głowami mieszkańców Poniatowa) dawało jej siłę.
Michał Żółtowski (1915-2009), jeden z uczestników konspiracji AK w Małopolsce, mówił w audycji radiowej, że nie ma polskiej rodziny, która nie poniosłaby w ludziach strat wojennych. Spoglądając na to statystycznie, to trzeba przypomnieć, że w rodzinie z Pietniczan i Poniatowa, wojna zabrała aż połowę rodzeństwa – dzieci Zdzisława i Marii z Sołtanów Grocholskich.
- D. Baliszewski, Pierwsza agentka, „Wprost” 10.05.2009;
- https://historia.wprost.pl/160156/pierwsza-agentka.html [dostęp 14.03.2024];
- Zaświadczenie gen. T. Komorowskiego, Londyn 17.12.1965 r., zbiory J. Grocholskiego;
- P. Herman, Muszkieterowie, https://szpiegul.pl/blog/oss-058-muszkieterowie/ [dostęp 15.03.2024]
- K. Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939-1956, Warszawa 1995, s. 324-327
- H. O. Sołtan, Notatka o organizacji i działalności Armii Krajowej w okolicy Legionowo – Nieporęt – Zegrze – Poniatów; oprac. W. Bławdziewicz, „Rocznik Legionowski”, nr IV, Legionowo 2011, s. 347-359.
-
04.05.2024
-
43 min 24 s
-
-
Grocholscy z Pietniczan i Poniatowa, cz. 1
GROCHOLSCY z PIETNICZAN, cz. 1
Pietniczany od Strzyżawki na Podolu dzieliła odległość ok. 7 wiorst, wspominała Maria Hieronimowa Sobańska.
Grocholscy, wywodzący się z województwa sandomierskiego, już na początku XVI wieku przenieśli się na Wołyń, a od II połowy XVIII wieku również na Podole litewskie (WKL), nazywane też bracławszczyzną. Pietniczany trafiły do nich w wianie Anny z Radzimińskich, stolnikówny bracławskiej i czernihowskiej, córki Michała i Małgorzaty z Kamieńskich, poślubionej (1725) Michałowi Grocholskiemu (1705-1765).
Grocholscy mieszkali w Tereszkach (pow. starokonstantynowski), z czasem osiedlając się w Pietniczanach. Po ponad czterdziestoletnim szczęśliwym pożyciu w małżeństwie, owdowiały Michał Grocholski starannie wyposażył swoje dzieci. Córkom zapewnił odpowiednie kwoty na ich wiana, zaś dobra ziemskie podzielił między synów: Marcina i Franciszka Ksawerego.
Pierwszy z nich, założyciel tzw. odnogi wojewódzkiej rodziny, Marcin Grocholski, przebywał głównie w Hrycowie na Wołyniu, gdzie wybudował pałac w miejscu dawnego zamku Zbaraskich. Majątek ten zresztą był jednym z niewielu z dóbr kresowych, który w rękach Grocholskich pozostał do końca, tzn. do II wojny św., a w działach spadkowych przypadł praprawnukowi Marcina.
Z wielu dóbr, jakie na ziemiach wschodnich posiadali Grocholscy, dla dwóch obecnie żyjących gałęzi tej rodziny, Pietniczany stały się miejscem centralnym. Pietniczany – ten dom nasz kochany, dawna forteczka, kresowa stanica na rubieży Rzeczypospolitej, przez niewolników tatarskich budowana z początkiem XVIII wieku – zanotowała Maria z Grocholskich Sobańska, opisując niemal każdy szczegół domu, nie tak specjalistycznie jak R. Aftanazy, ale z wielkim uczuciem i drobiazgowo, pokój po pokoju. Autorka i jej dwoje rodzeństwa byli w piątym pokoleniu potomkami Michała i Anny z Radzimińskich, a więc od XVIII wieku po mieczu, a wcześniej po kądzieli od XVI wieku, Pietniczany cały czas były w rękach rodzinnych.
Maria Sobańska wspomina swego stryja Tadeusza (1839-1913), który jako kawaler mieszkał w Pietniczanach. Po ślubie osiadł z żoną w przygotowanej dla niego Strzyżawce. W ten sposób zrodziły się ww. dwie gałęzie: ze Strzyżawki i Pietniczan. Autorka „wspominek nikłych” zaś, idąc za mężem, osiadła w Sumówce. A w Pietniczanach pozostał jej jedyny brat.
Zdzisław Henryk Grocholski (1881-1967) należał do ziemian zaangażowanych w sprawy narodowe, w życie gospodarcze i społeczne Podola. Miał zresztą z kogo brać przykłady do takiej postawy. Począwszy od swojej babki Ksawery z Belina-Brzozowskich Grocholskiej (1807-1872), która wraz z Różą z Łubieńskich Sobańską (1798-1880) utworzyły ośrodek wołyńsko-podolski pomocy więźniom i zesłańcom syberyjskim po powstaniu listopadowym.
Syn Ksawery i Henryka, Stanisław Grocholski (1835-1907) w latach 90. XIX w. założył Bank Zaliczkowo-Oszczędnościowy dla chłopów. Był osobą szanowaną i lubianą, miał ogólny mir i uznanie za swoją mądrość życiową oraz umiejętność rozmawiania z każdym, niezależnie od pochodzenia społecznego. Z jego udziałem i współ inicjatywą w Winnicy odbywały się wystawy rolnicze, na które poza ziemiaństwem przyjeżdżali chłopi (m.in. z Pietniczan) i drobna szlachta. Miasto to, za sprawą podolskich ziemian (Grocholscy, Sobańscy, Belina-Brzozowscy i inni) w drugiej połowie XIX, a dalej na początku XX wieku przeżywało rozkwit w sferze ekonomicznej (rolnictwo, przemysł – Podolskie Przemysłowe Towarzystwo Akcyjne, 1910 r., fabryka superfosfatu, kwasów azotowego i siarczanego) i kulturalno-oświatowej (Zjazd Kobiet Polek 1917, Grocholski założył polskie gimnazjum w Winnicy, Grocholski finansował zakup podręczników w ramach macierzy Szkolnej, założył drukarnię). Mówiono, że dzięki temu wszystkiemu, Winnica europeizowała się. Działały tzw. biblioteki latające, mężczyźni studiowali w dużych ośrodkach akademickich, a kobiety pod względem intelektualnym nie ustępowały swoim mężom czy braciom.
W 1914 roku, po wybuchu Wielkiej Wojny, Maria z Paygertów Bobrzyńska, orientująca się dobrze w polityce (jako synowa prof. Michała Bobrzyńskiego, prezydenta Namiestnictwa Galicyjskiego), we wspomnieniach przytoczyła treść rozmowy kuzyna Jaxa-Chamca z Butejek z gen. Tadeuszem Jordan-Rozwadowskim. Na obawy przed rewolucją, Rozwadowski zawadiacko krzyczał, że „swołocz” szybko się przepędzi na cztery wiatry, zaś Jaxa-Chamiec sądził, że Rosja będzie się długo trzymać, zanim się podda. Rewolucji jednak nikt nie przewidywał, skomentowała rozmowę pamiętnikarka. Dziś już wiemy, że tym razem „polityczny nos” zawiódł ją okrutnie.
Podczas Wielkiej Wojny pałac pietniczański Z H. Grocholski udostępnił na szpital Czerwonego Krzyża. Kiedy na Podolu toczyły się walki frontowe, a wraz z nastaniem rewolucji w 1917 roku zaczęła się szerzyć propaganda bolszewicka, skierowana przeciwko polskim ziemianom i inteligencji miejskiej, Zdzisław Grocholski założył Komitet Pomocy Ofiarom Wojny. W jago ramach działał sklep, w którym panie z dworów wydawały uchodźcom, uciekającym z Królestwa Polskiego odzież i obuwie, szukały im mieszkań i możliwości zatrudnienia.
Grocholscy byli zżyci ze społecznością rusińską, a Zdzisław komunikował się z nią w języku ukraińskim. Zapewniał również finansowanie rusińskiej gazecie „Switowa Zirnycia”. Trzeba pamiętać, że we wcześniejszych pokoleniach rodzina fundowała nie tylko kościoły katolickie, ale i cerkwie prawosławne. Po obaleniu caratu i powstaniu Rządu Tymczasowego, Zdzisław Grocholski pełnił funkcję komisarza guberni podolskiej.
Choć nastroje antypolskie na terenach rusińskich pojawiały się wcześniej (jeszcze w drugiej połowie XIX w.), to nasiliły się wraz ze zbliżaniem się przewrotu rewolucyjnego. W części rosyjskiej Podola nadszedł czas najtrudniejszy, dni pożogi, odmowy pracy, napadów na dwory, niekiedy z bronią w ręku. Gdy wybuchła rewolucja bolszewicka, dotychczas żyjący w symbiozie Żydzi, zaczęli występować jako zwolennicy nowych prądów, dostosowując się do sytuacji. Ziemianie to widzieli, mieli świadomość, ale nie powodowało to antysemityzmu.
Końcem polskiego istnienia na terenach dawnego zaboru rosyjskiego stał się rok 1918. Sanguszkowie ze Sławuty, Grocholscy ze Strzyżawki i Pietniczan oraz Sobańscy z Sumówki należeli do tych rodzin, które ucierpiały najbardziej. Do Pietniczan dochodziły wieści o niebezpieczeństwie: zamiejscowi chłopi, podżegani przez bolszewików, planowali napad na dom i rodzinę Grocholskich. Ostrzeżona Wanda z Zamoyskich Grocholska uznała, że jej zmarły mąż tak dużo dobrego zrobił dla rodzimego włościaństwa, że ona nie widzi powodu, aby opuszczać dom. W tej decyzji był też świadomy wybór, kierowany przez wielowiekową tradycję obowiązku trwania w polskich stanicach kresowych. Została jednak, wraz z drugą córką, dorożką odwieziona do Winnicy. Tego dnia, czyli 17 stycznia 1918 roku wieczorem, jak relacjonuje Maria Sobańska, chłopi weszli na dziedziniec pałacu i rozpoczęli pogrom Pietniczan.
Wcześniej, widząc zagrożenie, Zdzisław Grocholski część dzieł sztuki, zgromadzoną w pałacu przez poprzednie generacje rodziny, przewiózł do Winnicy, ale reszta spłonęła w domu na wsi, kiedy bolszewicy dotarli do Pietniczan, razem z ludnością miejscową, która temu wyjazdowi Grocholskich z domu na zawsze, bacznie przyglądała się…
Grocholski był bardzo wysoki, bał się więc łatwego rozpoznania przez bandytów i wyjechał. Powrócił do Winnicy w 1919 roku, aby odwieść do Warszawy matkę i siostrę, a to, co pozostało z rzeczy i dzieł sztuki, także zabrać do Polski. W Polsce niepodległej, Zdzisław Grocholski, tak jak jego babka zesłańcami, zajął się wygnańcami ze wschodu, będąc prezesem Koła Polaków Ziem Ruskich w Polsce. Jednocześnie starał się szukać zajęć, mogących przynieść dochody rodzinie, dlatego też zaangażował się jako współzałożyciel i był prezesem zarządu zakładów amunicyjnych „Pocisk S.A.”, związawszy się z tym przedsięwzięciem na siedem lat. Kontaktu z Podolem nie zaniechał, bowiem w 1920 roku, będąc kilkukrotnie w Winnicy, tam właśnie w imieniu społeczeństwa podolskiego przyjmował Józefa Piłsudskiego, naczelnika państwa i naczelnego wodza. Wziął udział w wojnie z bolszewikami w 1920 roku, służąc jako oficer łącznikowy i gospodarczy w Jeździe Ochotniczej mjr Feliksa Jaworskiego. W tym czasie w Warszawie zakupił kamienicę „Pod Wiatrami”, a kolejno inną nieruchomość przy ul. Wolskiej (tzw. Dom Hrabiego) zamienił na majątek ziemski Poniatów (pow. legionowski) koło Jabłonny. Działał społecznie, np. będąc prezesem Związku Obrony Imienia Polaków, poszkodowanych przez wojnę i ruchy rewolucyjne. W Poniatowie uprawiał ziemię, a ponadto miał udziały np. w firmie „Lechita-Naftowa S.A.”, w polsko-norweskim handlu rybami, sieciami rybackimi itp. Założył też pierwszą chłodnię bitego drobiu.
Najdawniejsze i XX-wieczne (po 1921 roku) dzieje rodziny Grocholskich z gałęzi z Pietniczan w programie opowiadają: Jeremi Jerzy Grocholski (1927-2018) oraz Henryk Grocholski (ur. 1933), synowie Zdzisława i Marii z Sołtanów.
Lit. (wybór)
- M. z Grocholskich Hieronimowa Sobańska, Wspominki nikłe, Grodzisk Mazowiecki 2002, s. 25;
- Z. Grocholski, O moich przeżyciach, czynnościach i zamierzeniach (wspomnienia), zeszyt I-VIII, brak danych o miejscu powstania i daty zapisu; rkp. (kopia), zbiory Jacka Grocholskiego;
- M. z Paygertów Bobrzyńska, Życie zmiennym jest, msp, Warszawa 1958, s. 171, zbiory PŁ;
- W. Śliwowska, Pierwsze organizacje pomocy dla więźniów i zesłańców syberyjskich w zaborze rosyjskim (Ośrodek wołyńsko-podolski pod patronatem Ksawery Grocholskiej i Róży Sobańskiej), „Przegląd Historyczny” nr 78/3, Warszawa 1987, s. 415, 417, 427;
- M. Dunin-Kozicka, Przeorane szlaki II. Dziedzice myśli, Lwów 1930, s. 438;
Pamiętniki Xawery z Brzozowskich Grocholskiej, Kraków 1894;
- W. Kudela-Świątek, Spuścizna korespondencyjna hrabiny Ksawery z Brzozowskich Grocholskiej (1807–1872), „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo – Wschodniej”, tom LVII (1), Warszawa 2021, s. 36-56.
-
01.05.2024
-
41 min 13 s
-
-
Rodzinne domy we wspomnieniach
O rodzinnych domach, dworach i pałacach ziemiańskich, w programie opowiadali: Monika Orsetti-Skwarczyńska (Ujazd, Raj), Cecylia Iwaniszewska i Magdalena Łubieńska (Trzebcz), Monika Jabłońska i Andrzej Krzyżanowski (Walewice), Wiktor Lachert (Ciechanki).
-
13.04.2024
-
51 min 29 s
-
-
Deskurowie z Sancygniowa, cz. 2
Punkt apteczny w Sancygniowie
Anna z Romerów i Feliks Gaszyńscy w książce Michała Żółtowskiego „Tarcza Rolanda”, opisując akcję sanitarną ziemian w czasie okupacji, wymieniają Sancygniów i konkretne osoby. ¹ Tam bowiem znajdował się punkt apteczny, zorganizowany przez Elżbietę z Grodzińskich Ludwikową Slaską (1901-1998), a wśród zakonspirowanych osób byli też:
- Stanisława z Kosseckich Deskurowa ((1895-1995);
- Zofia „Zula” z Mycielskich generałowa Rostworowska (1895-1971);
- Maria Teresa „Mysia” z Rostworowskich (1926-2021), późniejsza Dietlowa; która była również uczestniczką tajnego nauczania. Odbywało się ono zarówno na kieleckiej wsi, jak i u ss. Niepokalanek w Szymanowie, gdzie dyrektorką szkoły (i przełożoną klasztoru) była s. Maria Krystyna (Joanna Kossecka 1897-1960), siostra Stanisławy Deskurowej z Sancygniowa. ²
- Maria Władyczanka (1916-2012), „Blanka”, sanitariuszka w Inspektoracie AK „Maria” w Sancygniowie; maturzystka Gimnazjum Żeńskiego w Tczewie, absolwentka Wyższej Katolickiej Szkoły Społecznej w Poznaniu, dr nauk społecznych UJ. Związana z "Iuventus Christiana". ³
Przypadki pani Zuli – Rostworowscy u Deskurów
Komendantką grupy aptecznej w Sancygniowie była Zofia Rostworowska, która z synem Stanisławem i córką Marią „Mysią” zostały ugoszczone (po krótkim pobycie m.in. w Przyborowie u Jabłonowskich, jako wyrzuceni z majątku w Wielkopolsce) przez rodzinę Deskurów w Sancygniowie. Rostworowska przebywała tam od 15 listopada 1940 roku do lipca 1944 roku, do chwili aresztowania męża, gen. Stanisława Rostworowskiego, o czym dowiedziała się w Knyszynie – folwarku Deskurów, gdzie odbywało się ogromne zgromadzenie żołnierzy Podziemia. Wcześniej, gdy w pałacu Deskurów Niemcy znaleźli broń i zamierzali rozstrzelać 10 osób spośród mieszkańców wsi, pod groźbą karabinu, skierowanego na nią, dzielnie podeszła do Niemców i nienaganną niemczyzną zaczęła rozmowę, której wynikiem było uratowanie tych niewinnych ludzi; zostali przewiezieni do Działoszyc, a następnie uwolnieni.
Dodajmy, że gen. Stanisław Rostworowski został aresztowany w mieszkaniu Jadwigi z Koschów i Zygmunta Karłowskich przy ul. Św. Marka w Krakowie. Po tej tragicznej w skutkach „wizycie” Niemców, brat Jadwigi Karłowskiej znalazł fotografię z Komunii św. generała, która odbyła się lata temu w Sancygniowie. Świadczy to również o bliskiej relacji obu rodzin, datującej się od dawna. ⁴
Knyszyn – w starym domu i folwarku „Sybiraka”
Wydaje się, że najtragiczniejsze, ale i przynoszące w rezultacie nadzieję na wolność, były w czasie okupacji wydarzenia w drugim folwarku Deskurów w Knyszynie. Został on zbombardowany go przez Niemców w 1944 roku (wraz z willą, w której ostatnie lata życia spędził Andrzej Deskur „Sybirak”) i spalony. Zginęło wtedy kilka osób, w tym sanitariuszka z Warszawy, Jadwiga Kręt. Wspomnienie tych wydarzeń tragicznych, ale i widok polskich żołnierzy Armii Krajowej, w audycji ledwie zaistniało; wcześniej jednak to, co działo się w Knyszynie w 1944 roku, zostało opisane (kliknij w link): Knyszyn Deskurów podczas wojny i okupacji.
W Armii Krajowej od 1943 roku był Józef Deskur (1922-2017), najstarszy syn Andrzeja i Stanisławy z Kosseckich Deskurów; działał jako łącznik w Plutonie Kawalerii Dywizyjnej w placówce Działoszyce „Dzięcioł” (obszar Działoszyce i Sancygniów) w Inspektoracie Armii Krajowej „Maria”. ⁵
Obiad Niemiec jada „u siebie”
Sancygniów rodziny Deskurów w czasie okupacji w latach 1939-1945 podlegał takim samym prawom, jak i inne majątki ziemskie. Na obszarze Generalnego Gubernatorstwa były one pozostawione właścicielom lub zabierane i oddawane pod tzw. Liegenschaft. Niezależnie od formy gospodarowania i zarządzania, właściciele i ich rodziny na ogół mieszkały na miejscu: czasami nieprzerwanie w swoim domu lub np. w leśniczówce czy innym obiekcie – zwłaszcza w sytuacji, gdy wojsko niemieckie zajmowało dwór.
W Sancygniowie – we dworze stacjonowało wojsko niemieckie, ⁶ co stwarzało sytuacje niezręczne (np. gdy oficera III Rzeszy gospodarze nie zapraszali do salonu lub jadalni, podając obiad do jego pokoju), ale też bardzo groźne. Nawet jeśli okupant zachowywał się przyzwoicie, to jednak trudno było przewidzieć jego reakcje czy decyzje odgórne.
Stałe niebezpieczeństwo stanowiły „wizyty” innych formacji niemieckich, np. Gestapo lub SS, które poszukiwały żołnierzy i innych osób zaangażowanych w Podziemiu, jak też napady na dwory różnych band, często po prostu złodziejskich. Takie napady przeżywał też Sancygniów Deskurów. ⁷
Jak każdy niemal dwór, Sancygniów świadczył na rzecz AK, ⁸ nie tylko finansowo w ramach „Uprawy”, ale też na bieżąco wysyłając prowiant do lasu z przeznaczeniem dla oddziałów partyzanckich, wspomagał innych potrzebujących. Sam fakt, że w domu i majątku mieszkały osoby zakonspirowane, jest kolejnym dowodem na zaangażowanie Deskurów w walkę o wolność kraju. Ale to już tradycja wielu pokoleń tej rodziny.
O bliższych i dalszych sąsiadach, jak też o niektórych wybranych wydarzeniach z okresu II wojny św. i okupacji w dziejach rodziny, w programie mówili: Wanda z Deskurów Wysocka oraz – z archiwum autora – jej dwaj bracia: Józef i Stanisław Deskurowie.
-------------------------
Dok. (wybór):
¹ M. Żółtowski, Tarcza Rolanda, Kraków 1989, s. 135-137.
² S. J. Rostworowski, Monografia rodziny Rostworowskich. Lata 1386-2012, tom 1, Warszawa 2012, s. 848.
³ Nekrolog „Gazeta Wyborcza”, Warszawa 24.05.2012, https://nekrologi.wyborcza.pl/0,11,,161324,Maria-Władyczanka-inne.html [dostęp 31.03.2024]
⁴ S. J. Rostworowski, Monografia rodziny…, s. 805, 807; inf. p. Wojciecha Wiśniewskiego.
⁵ B. M. Nieczuja-Ostrowski, Inspektorat AK „Maria” w walce, red. P. Nieczuja-Ostrowski, tom II, Elbląg 2007, s. 239.
⁶ M. Chorązki, Ziemianie wobec wojny. Postawy właścicieli ziemskich województwa krakowskiego w latach 1939-1945, red. A. Czesak, Kraków 2010, s. 56 (relacja Stanisława Deskura).
⁷ Tamże, s. 165.
⁸ E. Jakimek-Zapart, „Uprawa”-„Tarcza”. Organizacja i działalność w Okręgu Kraków AK [w:] Ziemianie wobec okupacji 1939-1945, red. M. Wenklar, Kraków 2006, s. 86.
-
01.04.2024
-
41 min 38 s
-
-
Deskurowie z Sancygniowa, cz. 1
W krainie trzech muszkieterów
Pojedynki honorowe we Francji w epoce nowożytnej były plagą. Królowie zakazywali ich, gdyż w efekcie personalnych wojen między poddanymi, zmniejszała się populacja szlachty. Pojedynkom sprzeciwiał się również Kościół, nie tylko z powodów moralnych, ale i politycznych.
Królowie wydawali edykty i inne akty prawne, w których walki szlacheckie o honor uznawano za obrazę majestatu monarszego. Chociaż nie wszyscy władcy francuscy ich zakazywali, bo np. Henryk III Walezy zezwolił na nie w jego obecności, ale już w czasach panowania Henryka IV od 1602 roku za pojedynkowanie się groziła kara śmierci lub konfiskata majątku uczestników walk. Ludwik XIV zaś (poza istniejącym trybunałem do rozpatrywania sporów, z którego szlachta nie chciała korzystać) zawiązał Ligę Dobra Publicznego. Jej sygnatariusze zobowiązywali się do zaniechania rozwiązywania napięć przez walkę szpadą. Po śmierci króla wszystko powróciło „do normy” i znów szlachta francuska o honor kobiety, własny czy rodziny, pojedynkowała się, aż do czasu rewolucji francuskiej. ¹
W jednym z pojedynków, którego powodem był międzysąsiedzki, wzięli udział bracia Vacans i dwaj Descours. Ci drudzy byli przedstawicielami starej szlachty francuskiej (w Polsce określilibyśmy ją szlachtą „odwieczną”), ² datującej swe początki przed VI wiekiem nowej ery. Osiedleni byli w prowincji Vivarais, ale po tymże „nieszczęśliwym” pojedynku (jak o nim pisał Bronisław Deskur), jeden z braci – Jan Piotr, oficer gwardii królewskiej we Francji, opuścił rodzinne strony, przybywając na Podlasie. Pamiętnikarz wskazuje, że jako żołnierz i patriota, od razu zaciągnął się do polskiego wojska. ³
Polski indygenat i rozrodzenie rodziny
Jan Piotr musiał sumiennie pełnić służbę, bo dosłużył się rangi generała artylerii wojsk litewskich. Ożenił się dwukrotnie: 1° z Klarą Durzaw (de Turno Tourgautt) ⁴ 2° z Karoliną z Buchowieckich (2° Łukaszową Turską). Poza pięcioma córeczkami zmarłymi w niemowlęctwie i dzieciństwie, miał potomstwo, z pierwszą żoną: Marię (1742-1787), zamężną za Jackiem Kościa-Zbirohowskim, Jana Jerzego (1748-1816), Michała (1749-1794), a z drugą małżonką: Pawła (1756-1829) i Hieronima (1758-1812).
Oni to właśnie, czyli Jan, Michał, Paweł i Hieronim na Sejmie w 1766 roku otrzymali polski indygenat, tj. zatwierdzenie szlachectwa obcego (w tym przypadku francuskiego). Pochodzenie szlacheckie Deskurów zostało też potwierdzone w Królestwie Polskim, którego byli obywatelami i mieli w nim majątki, co – w związku z represjami carskimi wobec Polaków poprzez pozbawianie ich szlachectwa – miało duże znaczenie. ⁵
Jen Jerzy, ożeniony z Salomeą z Opackich miał majątek w ziemi czerskiej, na Mazowszu – Grzegorzewice. W ogóle początek bytowania rodziny w Polsce to obszary Podlasia, ziemi łukowskiej i Mazowsza, jak też Wołynia.
Ruda Talubska – gniazdo braci powstańców
Salomea z Opackich powiła kilkoro dzieci, a wśród nich byli: Andrzej Eligiusz (1776-1850), Feliks (zm. 1808), Jan Stefan (1778-1850), Józef Michał (1779-1858), Kazimierz. Każda z tych postaci to temat na większą lub mniejszą osobną opowieść, więc skupiając się tylko na Janie Stefanie: ożenił się on z Barbarą z Grzymałów, a jego majątkiem w I połowie XIX wieku była Ruda Talubska, położona w obecnym powiecie garwolińskim. ⁶
Tu właśnie wychował się kolejny waleczny Deskur – Andrzej, w rodzinie nazywany Sybirakiem, syn ww. Jana Stefana i Barbary Grzymałówny. Jego młodszy brat, Bronisław Deskur (1825-1895) urodził się również w Rudzie Talubskiej. Napisał wspomnienia dla wnuków, które są świadectwem walk i działalności niepodległościowej jego samego, jak i brata. Być może poprzez popularność na Podlasiu postaci Bronisława (piastował urząd naczelnika cywilnego województwa podlaskiego w 1863 roku), o Andrzeju Deskurze pamięta się mniej. Choć to on miał wyrok śmierci, w ostatniej chwili przed zawieszeniem go na szubienicy, zamieniony na dożywotni pobyt na zesłaniu i katorgę. W chwale bohatera, jako dwukrotny powstaniec i zesłaniec, po powrocie do Królestwa Polskiego, osiadł w Sancygniowie, dając początek małopolsko-świętokrzyskiej gałęzi Deskurów.
Sybirak
Życie Andrzeja Deskura (1825-1903) rozpoczęło się na ziemi czerskiej województwa mazowieckiego, w powiecie garwolińskim. Kształcił się w Łukowie, w Warszawie, w 1844 roku w uniwersytecie w Brukseli. Po powrocie do kraju, za zaangażowanie patriotyczne w 1846 r. został aresztowany, wywieziony na Syberię, wrócił w 1860 r. do rodzinnej Rudy Talubskiej. W 1861 r. zaślubił kuzynkę Barbarę Ksawerę Deskurównę, córkę Józefa Michała z Grzegorzewic i Pelagii z Kosseckich.
Andrzej Deskur był w Sancygniowie od ok. 1860 roku (kupując majątek od brata Jana), a właśnie w tych dobrach, konkretnie w Irzykowicach 1 lipca 1862 roku urodził się jego drugi syn, Antoni Paweł (1862-1890), ochrzczony w Sancygniowie. Bo właśnie zrazu Deskurowie mieszkali w Irzykowicach, gdyż dwór i folwark sancygniowski zostały na kilka lat wydzierżawione Aleksandrowi Rzewuskiemu (zm. 1867). ⁷
W 1863 roku wybuchło powstanie styczniowe, w czasie którego – jako obywatelowi szanowanemu i znanemu - powierzono mu piastowanie urzędu naczelnika cywilnego powiatu miechowskiego. Naturalnie, sam też walczył jako oficer, za co trafił znów na Syberię gdzie był przebywał do 1867 roku. Dopiero wówczas, będąc wreszcie wolnym, choć obserwowanym, mógł zająć się gospodarką w majątku oraz budową pięknego domu, pełnego w swym wyrazie architektonicznym odniesień do historii; ozdobił go rzeźbami postaci patriotów polskich, co było z jego strony wyraźnym i świadomym manifestem poglądów patriotycznych. Deskur utworzył bibliotekę i działał na polu oświaty. Władze carskie oczywiście zaraz zrobiły rewizję w bibliotece, w czasie której skonfiskowały kilkaset książek. Pod koniec życia Andrzeja toczyło się przeciwko niemu śledztwo. Jego legenda urosła szybko, nie tylko w ówczesnym społeczeństwie Królestwa Polskiego, ale i we własnej rodzinie.
Deskurowie z Sancygniowa
Przez małżeństwo wnuka Andrzeja, też Andrzeja Deskura (1895-1969) ze Stanisławą z Kosseckich (1895-1995) z Podola połączyły się dwie rodziny, które zresztą dawniej były ze sobą spokrewnione. Podole zazwyczaj w rodzinach polskich jest wspominane z sentymentem, ale i trwogą, bo tam wydarzyły się tragiczne historie w okresie początku bolszewizmu, kiedy dotychczas przyjaźni na ogół chłopi, podjudzani przez pierwszych rządców komunistycznej Rosji, napadali na dwory, mordowali, niszczyli wielowiekowe polskie stanice kresowe.
Z kolei północna Małopolska, jak opowiadał śp. Michał Żółtowski, to obszar rolniczo dobry, gdzie były niezłe ziemie w proszowskiem i miechowskiem - w okresie zaborów to kraniec zaboru rosyjskiego. Występowały więc represje wobec Polaków, szczególnie po powstaniu styczniowym, czego dowodzi historia Andrzeja „Sybiraka”.
Geny niosły w Deskurach nie tylko waleczność, patriotyzm i odwagę, ale i umiejętności artystyczne. Syn „Sybiraka”, Józef Deskur (1861-1915) zrazu student filozofii, oddał się malarstwu i projektowaniu, przebywając jakiś czas w centrum polskich malarzy w Monachium. Ślady jego twórczości: portretów czy projektów mebli można szukać w samym Sancygniowie, w rodzinie i w muzeach.
Syn malarza, a wnuk „Sybiraka”, Andrzej Deskur był przede wszystkim ziemianinem i hodowcą koni, cenionym i szanowanym, osiągającym w tej dziedzinie sukcesy. A co być może najważniejsze – ta hodowla koni była jego pasją. Zaraził nią również swoje dzieci, a szczególnie jednego z synów, Stanisława.
Wanda Kossecka (1887-1955), specjalizująca się w projektowaniu tkanin, przeważnie kilimów była stryjeczną siostrą żony ostatniego właściciela Sancygniowa, Stanisławy. Pochodziła z Podola, stąd też duch podolskich dworów w Korytnej i Kacmazowie stale był obecny w przekazie rodzinnym i w domu sancygniowskim.
Posłuchaj: O Wandzie Kosseckiej – malarce i twórczyni kilimów
Poza tradycją patriotyczną, związaną z Andrzejem Deskurem „Sybirakiem” i osobą malarza Józefa Deskura, Sancygniów kojarzy się z okresem okupacji 1939-1945. Tam bowiem znalazły się osoby zaangażowanie w konspirację AK, uciekinierzy po wojnie obronnej 1939 roku i po powstaniu warszawskim 1944 roku. Wszyscy członkowie rodziny, mogący brać udział w tych wydarzeniach, nie tylko wspomagali i chronili ludzi, ale sami uczestniczyli w „ukrytym” życiu dworu. Paczki dla jeńców, będących w obozach, tajne nauczanie, zapewnienie prowiantu dla partyzantki i akcja sanitarna – to konkretne przykłady pracy rodziny Deskurów dla Ojczyzny. Trzeba dodać, iż ta niebezpieczna, pełna zagrożenia życia, praca stanowiła część szerokiej działalności paramilitarnej organizacji ziemian „Tarcza”/”Uprawa”. Polegała ona nie tylko na codziennym wsparciu Podziemia, ale też wiązała się ze swego rodzaju podatkiem, który ziemianie uiszczali sumiennie na rzecz „Uprawy”.
Historyczna pamięć rodzinna
Z rodziną, która od pokoleń mieszka we Francji, Deskurowie z Sancygniowa mają stały kontakt. Potomkowie obu gałęzi: polskiej i francuskiej dbają też o pamiątki przeszłości, w tym o nagrobki, czego przykładem może być odnowienie w 2004 roku pomnika i epitafium Feliksa Deskura w Piasecznie koło Warszawy. ⁸ Dzieci i wnuki Andrzejostwa Deskurów z Sancygniowa przekazują wiedzę o rodzinie następnym pokoleniom.
Andrzej i Stanisława z Kosseckich Deskurowie mieli pięcioro dzieci: Józefa (1922-2017), uczestnika konspiracji Armii Krajowej (ps. „Dziecko”), dr. rolnictwa, żonatego z Heleną ze Swieżawskich (córką prof. Stefana Swieżawskiego, filozofa, przyjaciela Jana Pawła II i Marii ze Stadnickich z Nawojowej), Andrzeja (1924-2011), kardynała, wysokiego urzędnika Kurii Rzymskiej i również przyjaciela Jana Pawła II, Stanisława (1927-2021), dr. rolnictwa, znawcę hodowli koni, ożenionego z Heleną z Kęszyckich, Antoniego (1930-2008), prawnika, żonatego z Barbarą z Zydroniów oraz Wandę (1932), zamężną za Hieronimem Wysockim.
O tym, jak w rodzinie przenosiła się na kolejne generacje pamięć o Andrzeju Deskurze „Sybiraku”, o rodzinnym domu i rodzicach, także o sancygniowskich sąsiadach oraz o swoim dzieciństwie, spędzonym w ukochanym domu, ale bez światła elektrycznego, w programie opowiadała p. Wanda z Deskurów Wysocka, najmłodsza z dzieci Andrzeja i Stanisławy Deskurów, depozytariuszka rodzinnej pamięci.
-----------------------------
Dok. (wybór):
¹ P. Skworoda, Pojedynki szlachty francuskiej, https://histmag.org/Pojedynki-szlachty-francuskiej-2703 [dostęp 28.03.2024]; por.: J-P. Gay, La théologie morale dans le pré: la casuistique du duel dans l'affrontement entre laxisme et rigorisme en France au XVIIe siècle [w:] „Histoire, économie et société”, red. A. Colin, nr 2, 2005, s. 171-194; A. d’ Almbert, Physiologie du duel, Paryż 1853.
² B. Deskur, Dla moich wnuków, Lwów 1892, s. 3.
³ Tamże.
⁴ Bronisław Deskur podaje, że Klara była siostrzenicą generała, prawdopodobnie Jerzego hr. Flemminga. Brak potwierdzenia łączności tej osoby z Flemmingami, ale informacja ta może być o tyle prawdziwa, że Jan Piotr Deskur zmarł w Terespolu, który należał do dóbr rodziny Flemmingów. Gdy czyta się monografię parafii Horbów, to historia nieco zbliża te fakty do siebie. Ale jest to rzecz jeszcze do zbadania.
⁵ E. Sęczys, Szlachta guberni augustowskiej, lubelskiej i radomskiej wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836–1861, red. A. Belerska, Warszawa 2018, s. 83.
⁶ Rudę Talubską, jak i Guzówkę (pow. łukowski) sprzedała Barbra z Grzymałów Deskurowa, zapewne po tym, jak zmarł syn, mający dziedziczyć Guzówkę, a potem odszedł tez drugi z synów.
P. Ajdacki, Pałace, dwory i folwarki ziemi garwolińskiej, Otwock 2019, s. 464-465; T. Łuniewski, Z Bogiem zaczęty pamiętnik, red. Z. Boglewska-Hulanicka, A. Chojnacki, Siedlce 2020, s. 29.
⁷ Sancygniów, na co zwracają uwagę badaczki, w rękach tej rodziny był już od 1834 roku; majątek wraz z drewnianym dworem zakupił Józef Deskur (1779-1858), pułkownik wojsk polskich. Prawdopodobnie odziedziczył go Jan Deskur, bratanek Józefa, a brat „Sybiraka”.
K. Krzewicka-Romera, A. Michalska, Założenia dworsko-parkowe na obszarze Ponidzia a współczesna świadomość kulturowa [w:] Dwór polski. Zjawisko historyczne i kulturowe, red. A. Sieradzka, M. Maćkowska, Warszawa 2002, s. 44; K. Berkowicz, O rzeźbach na pałacu Andrzeja Deskura (1825–1903) w Sancygniowie, „Świętokrzyskie”, nr 30(34), Kielce 2022, s. 84.
⁸ Porucznik Feliks Deskur był najmłodszym synem pułkownikostwa Jana i Salomei z Opackich, dzierżawców dawnego starostwa korabiewskiego (obecnie powiat żyrardowski). Zmarł w wieku 21 lat od ran postrzałowych, których doznał podczas pogoni za dezerterami, E. W. Bagieńscy, Cmentarz parafialny w Piasecznie, Piaseczno 2007, s. 13.
-
30.03.2024
-
49 min 27 s
-
-
Śladami Zamoyskich po Mazowszu i Podlasiu
2 kwietnia przypada 224 rocznica urodzin Andrzeja Artura Zamoyskiego (1800-1874), jednego z synów Stanisława Kostki Zamoyskiego i Zofii z Czartoryskich. Andrzej był bratem m.in. Władysława Zamoyskiego, generała, uczestnika powstania listopadowego 1830 roku, którego z kolei syn, Władysław jr. Był twórcą Zakładów Kórnickich.
Stanisław Kostka Zamoyski zaś był protoplastą kilku gałęzi tej rodziny, które zadomowiły się m.in. na Mazowszu, Podlasiu i na Lubelszczyźnie, jak np. gałąź z Podzamcza (pow. garwoliński), Jabłonia (pow. parczewski), Włodawy i Różanki (pow. włodawski), Jadowa (pow. wołomiński) czy Trzebienia (pow. kozienicki). W każdej z tych miejscowości: Różance, Włodawie, Jadowie, Magnuszewie, Trzebieniu, Maciejowicach i Podzamczu Zamoyscy pozostawili ślady swojej szerokiej działalności gospodarczej, społecznej i kulturalnej, o czym w programie mówili m.in.: Marek Suchocki, Piotr Czyż, Włodzimierz Czeżyk.
-
23.03.2024
-
50 min 26 s
-
-
Raczyńscy z Zawałowa
We Lwowie i w majątku Zawałów koło Halicza, spotykały się rodziny Rzepeckich i ich krewni z rodziną Raczyńskich. Często spotykali się, a potem zaprzyjaźnili. Te przedwojenne kontakty w inteligencko-ziemiańskim środowisku lwowskim, w okresie późniejszym zaowocowały małżeństwem dwojga przedstawicieli tych rodzin: Janusza Raczyńskiego (1937-2004), wnuka Aleksandra Raczyńskiego, ministra, polityka, prawnika i ziemianina z Zawałowa oraz Lucyny z Rzepeckich, córki prof. Wita Rzepeckiego. Raczyńscy kojarzeni są słusznie z Wielkopolską (Rogalin i inne odnogi czy odgałęzienia, np. niemiecka), ale jest także galicyjska linia tej rodziny, z okolic Kamieńca Podolskiego, mająca majątki w różnych częściach Galicji.
W trzynastu pokoleniach Raczyńskich h. Nałęcz, występujących w drzewie genealogicznym, opracowanym przez Tomasza Raczyńskiego, w czwartej generacji po mieczu znajdujemy Stefana (ur. 1730, syna Fabiana Sebastiana i Tekli z Opalińskich), ożenionego z Brygidą z Łozińskich, od którego wiedza historyczna o tej części rozrodzonego rodu, jest już dobrze znana. Stefanostwo Raczyńscy mieli syna Jana Stefana (1756), parocha obrządku słowiańsko-katolickiego (unickiego). Wschodni obrządek jest dowodem na to, od jak dawna i jak głęboko ze wschodnimi ziemiami Rzeczypospolitej Raczyńscy z Zawałowa byli związani.
Kolejne pokolenia, to już historia dwóch synów Jana Stefana i ich rodzin, a synowie ci to: Klemens Eugeniusz (1780-1869), ożeniony z Karoliną z Mussilów oraz Stefan (1785-1864), ożeniony z Łucją z Hasso-Agopsowiczów, pochodzącą z rodziny polskich Ormian. Synem Stefana był również Klemens (1839-1886). Choć pochodził z rodziny ziemiańskiej, karierę jego można nieco porównać do pozycji Michała Garapicha we Lwowie, wziętego prawnika rodzin ziemiańskich. Posłuchaj też: [Garapichowie].
Klemens Raczyński był także prawnikiem (dr praw) i adwokatem, ale działalność (również społeczną) prowadził w Wiedniu, gdzie mieszkał. Jego stryj, Klemens senior z Karoliną z Mussilów nie miał potomstwa i właśnie jemu zapisał kupiony przez siebie majątek Zawałów, z pięknym zamkiem Makowieckich. Posłuchaj też: [Makowieccy]
Synem Klemensa młodszego i jego żony, Karoliny z Napadiewiczów de Więckowskich był Aleksander Stefan Raczyński (1872-1941), ostatni właściciel dóbr zawałowskich, ziemianin, dr praw, działacz społeczny, minister rolnictwa i dóbr państwowych w rządzie K. Bartla.
Losy m.in. jego i kolejnych pokoleń Raczyńskich z linii galicyjskiej, opisała dr Lucyna z Rzepeckich Raczyńska (małżonka śp. Janusza Raczyńskiego, wnuka ministra) w książce pt.: „Przychodzimy, odchodzimy”, która została wyróżniona w ramach Nagrody im. Jerzego Skowronka na warszawskich Targach Książki Historycznej.
Pamięć o życiu na Kresach, w majątku w Zawałowie, choć wydawałoby się przerwana z powodów politycznych w PRL, była stale obecna w sercach członków rodziny Raczyńskich. Powróciła ze wzmożoną siłą w chwili, gdy pp. Janusz (choć sam już do Zawałowa nie zdążył pojechać), Lucyna z Rzepeckich, Tomasz i Monika Raczyńscy poddali renowacji rodową kaplicę w Zawałowie. Okazało się wówczas, że nie tylko następne generacje Raczyńskich pamiętają o swojej historii, ale również obecnie żyjący tam potomkowie chłopów – często pracowników zawałowskich dóbr ziemskich, z nutą sentymentu i z ogromnym szacunkiem odnoszą się do wspólnej przeszłości.
O historii rodu Raczyńskich z linii galicyjskiej, w audycji opowiadała dr n. med. Lucyna z Rzepeckich Raczyńska, nestorka rodziny, babka 21-letniego Ksawerego Raczyńskiego, który tak jak ojciec Tomasz (i jego siostra Monika Weitzel), chłonie rodzinną przeszłość, widząc w niej nie balast, a raczej źródło systemu wartości i być może inspiracji w życiu.
-
09.03.2024
-
47 min 07 s
-
-
Rzepeccy z Polichna i ze Lwowa
Rodzina Rzepeckich miała majątek w Polichnie koło Kielc, ale utraciła go jako represja za udział w powstaniu styczniowym 1863 roku Rocha Rzepeckiego (1831-1876). Przenieśli się wówczas do podkrakowskiego Podgórza, gdzie Roch był naczelnikiem młyna firmy rodziny Baruchów. Po przedwczesnej śmierci obojga Rzepeckich (najpierw żony Marianny i Rocha), Baruchowie zaopiekowali licznym potomstwem. Spośród niego, Bronisław Mikołaj Rzepecki (1866 – 1944), ożeniony z żoną Olgą z Sereinigów (rodzina austriacka), po ukończeniu gimnazjum w Podgórzu (1884) i pracy w handlu, zajął się (namówiony przez brata) przemysłem naftowym. Pod tym względem ówczesna Galicja była „ziemią obiecaną”, a Bronisław jako kierownik kopalń ropy naftowej i gazu, zyskał wysoką pozycję zawodową. Rodzina Rzepeckich mieszkała we Lwowie.
Z kilkorga dzieci Bronisława i Olgi, jeden z synów, Wit Maciej Rzepecki (1909-1989) poszedł w kierunku medycyny, osiągając niemal wszystko, co w swoich czasach można było w świecie nauki zyskać. W 1933 roku ukończył studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, a w 1937 uzyskał stopień doktora. Przed 1939 był założycielem pierwszej w II Rzeczypospolitej Stacji Dawców Krwi. Podczas II wojny światowej służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Gdy wrócił do kraju (co było decyzją niełatwą z racji sytuacji społeczno-politycznej w Polsce), z czasem został ordynatorem oddziału w Sanatorium Związku Nauczycielstwa Polskiego w Zakopanem. Był także konsultantem chirurgicznym w innych sanatoriach zakopiańskich. Specjalizował się w chirurgii płuc. W 1951 habilitował się, był też kierownikiem Zakładu Torakochirurgii, później pod nazwą Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej przy Instytucie Doskonalenia i Specjalizacji Kadr Lekarskich Akademii Medycznej w Warszawie. W 1954 mianowany profesorem nadzwyczajnym Instytutu Gruźlicy w Warszawie, a w 1970 profesorem zwyczajnym. Był dwukrotnie żonaty, a jego starsza córka została również lekarzem.
We Lwowie i w majątku Zawałów koło Halicza, rodziny Rzepeckich i ich krewni, często spotykali, a potem się zaprzyjaźnili z rodziną Raczyńskich. Te przedwojenne kontakty w inteligencko-ziemiańskim środowisku lwowskim, w okresie późniejszym zaowocowały małżeństwem dwojga przedstawicieli tych rodzin: Janusza Raczyńskiego (1937-2004), wnuka Aleksandra Raczyńskiego, ministra, polityka, prawnika i ziemianina z Zawałowa oraz Lucyny z Rzepeckich, córki prof. Wita Rzepeckiego. Pamięć historyczna o życiu we Lwowie, w majątku w Zawałowie i o tragicznych losach części rodziny (Katyń, zesłania) przetrwała w kolejnych generacjach, a jej depozytariuszką jest dr Lucyna z Rzepeckich Raczyńska, autorka książki „Przychodzimy, odchodzimy”, która została wyróżniona w ramach Nagrody im. Jerzego Skowronka na warszawskich Targach Książki Historycznej. Książka jest wynikiem badawczej pracy jej autorki oraz wspólnej z synem Tomaszem Raczyńskim i córką Moniką, dbałości o spuściznę rodzinną.
O historii Rzepeckich i ich krewnych, w programie opowiadała dr Lucyna Rzepecka-Raczyńska, nestorka rodu, autorka ww. rodzinnej sagi kresowej.
-
02.03.2024
-
51 min 30 s
-
-
Sługoccy z Iwonicza
O historii rodziny Sługockich, wywodzącej się z Kresów I RP, a potem związanej z Iwoniczem, w programie mówił dr Ryszard Sługocki, dziennikarz, nestor rodu. [aud. powt.]
-
24.02.2024
-
50 min 15 s
-
-
Zanowie z Dukszt, cz. 2
Rodzice: Alina z Kaszubów i Tomasz Zanowie poznali się w Warszawie, ale ich uczucie rozwinęło się w Zakopanem, pośród bohemy artystyczno-literackiej. Małżeństwo bardzo kochających się ludzi, stworzyło dom pełen ciepła i miłości dla wszystkich swoich córek. Tego ciepła nie zdążył jednak poznać ich synek - dwumiesięczny Tomaszek (ur. i zm. 1943), którego śmierć byłą ogromnym dramatem dla całej rodziny. To nie tylko boleść rodziców po stracie dziecka, ale też świadomość, że kończy się w linii męskiej historyczny ród.
Alina z Kaszubów, z rodziny pochodzącej z Mińszczyzny, spełniała się jako matka i żona, podczas gdy jej mąż, Tomasz Zan wraz ze swoją matką Teresą z Dowgiałłów (zmarła w Ravensbruck) byli "po uszy" zaangażowani w działalność niepodległościową. Ona przypłaciła to życiem, syn zaś przeżył, ale za uczestnictwo w Armii Krajowej i Akcji "Burza" dosięgnęła go ręka Urzędu Bezpieczeństwa. Dzieciństwo panien Zanównych, dwóch, które urodziły się jeszcze przed wojną, było szczęśliwe. Rodzice chronili je, aby nie odczuły skutków wojny. A jednak, mimo upływu lat i pewnej stabilizacji po powrocie Ojca z komunistycznego więzienia, ten sielankowy obraz świata duksztańskiego i warszawskiego, widziany oczami dzieci, został zdominowany przez dramaty okupacyjne i powojenne.
System wartości, kręgosłup moralny były wystawione w tej rodzinie na wiele prób. Ale było oczywiste, że według tego systemu należy iść przez życie. Drogę i ideały wskazał "Promienisty" - zawsze obecny w pamięci rodzinnej, będący przykładem dla wszystkich generacji Zanów aż po współczesność. O ciotce Jadwidze Zanowej, o dziadku Tomaszu i rodzicach, ale także o rodzinie Kirn-Słaboszewiczów oraz gościach ich dworu w Ostrowcu (Nowej Wsi), w programie opowiadała dr Teresa z Zanów Falkowska (1934), lekarz medycyny pediatrycznej, wolontariuszka Hospicjum Domowego w Warszawie, nestorka wśród potomków Tomasza Zana "Promienistego".
-
17.02.2024
-
49 min 43 s
-
PODCASTY
Inne z tej kategorii
-
395 odcinków
-
Z Łosiem przez las
317 odcinkówAudycja przyrodnicza, mówiąca o lesie, zarówno pod kątem jego uroków, edukacji ekologicznej, biologii lasu, jak i jego społecznego znaczenia. W programie również o miejscach historycznych, znajdujących się na obszarach leśnych. Audycja powstaje przy współpracy z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Lublinie (RDLP Lublin), w ramach kampanii promocyjnej Lasów Państwowych „Dla Lasu, Dla Ludzi” i nie tylko.
-
Latające radio doktora Kruszewicza
567 odcinkówDr Andrzej G. Kruszewicz, z zamiłowania ornitolog i podróżnik, autor ponad 30 książek, z zawodu lekarz weterynarii, a od 2009 roku dyrektor Warszawskiego ZOO.
-
Z innej planety
1332 odcinki10 800 sekund intensywnego treningu mózgu