Policjanci z Siedlec z wyrokiem za znęcanie się nad zatrzymanymi

  • 30.09.2020 12:36

  • Aktualizacja: 14:09 30.08.2022

Jest decyzja w głośnej sprawie znęcania się nad zatrzymanymi przez siedleckich policjantów. Wczoraj Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał czterech byłych funkcjonariuszy na bezwzględne wiezienie, zaś piąty otrzymał karę w zawieszeniu. Do naruszenia prawa doszło w 2012 roku w siedzibie komendy w Siedlcach.
Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu zakończył się we wtorek proces pięciu policjantów z Siedlec oskarżonych o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad zatrzymaną trójką mężczyzn z Ostrowa Wielkopolskiego, podejrzanych wówczas o kradzież biżuterii.

Kary więzienia

Były naczelnik wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach Wiesław P. został skazany na dwa lata i dwa miesiące więzienia oraz zakaz zajmowania funkcji kierowniczej w policji przez pięć lat.

Policjant Adam Ch. usłyszał wyrok roku i ośmiu miesięcy więzienia. Grzegorza P. sąd skazał na rok i 10 miesięcy więzienia. Wyrok roku i trzech miesięcy więzienia usłyszał Jarosław K. Natomiast Grzegorz R. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na okres trzech lat.

Grzegorzowi R. i Jarosławowi K. sąd zakazał wykonywania zawodu policjanta na trzy lata, Adamowi Ch. na pięć lat.

Sprawa ciągnęła się przez osiem lat

Policjanci zostali oskarżeni o to, że w 2012 roku w komendzie w Siedlcach znęcali się psychicznie i fizycznie nad trójką zatrzymanych mieszkańców Ostrowa Wlkp., w celu wymuszenia zeznań. Zatrzymani byli podejrzani o kradzież złotej biżuterii ze sklepu jubilerskiego, do której doszło tego samego roku w Siedlcach. Po przesłuchaniu podejrzani przyznali się do winy i zostali wypuszczeni na wolność. Jeden z nich tydzień po przesłuchaniu przez policjantów popełnił samobójstwo.

Rodzice 19-letniego Jędrzeja Kryszkiewicza o sprawie powiadomili prokuraturę, a następnie włączyli się do procesu jako oskarżyciele posiłkowi. Uważają, że zachowanie policjantów doprowadziło ich syna do dramatycznej decyzji. Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wlkp. postawiła policjantom zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego nad winnymi kradzieży biżuterii.

Podczas całego procesu policjanci nie przyznali się do zarzucanych im czynów - przed sądem twierdzili, że zatrzymani dobrowolnie przyznali się do kradzieży.

Mieli użyć paralizatora

Sąd Rejonowy w Ostrowie Wlkp. ustalił jednak, że oskarżeni używali wobec pokrzywdzonych paralizatora, pałki służbowej, kopali ich, polewali wodą, zaklejali usta taśmą, szydzili z osiągnięć sportowych jednego z zatrzymanych oraz grozili przytrzaśnięciem jąder drzwiczkami.

- Grozili wywiezieniem do lasu i rozprowadzeniem nieprawdziwych informacji w więzieniu o współpracy z organami ścigania - mówiła w uzasadnieniu sędzia z Ostrowa Wlkp. Beata Kośmieja. Poinformowała też, że pokrzywdzeni podczas przesłuchania na policji byli skuci kajdankami i nie stawiali oporu, więc zachowania oskarżonych nie znajdują żadnego usprawiedliwienia.

Zdaniem sądu policjanci przekroczyli swoje uprawnienia i granice wyznaczone przepisami prawa, złamali prawa człowieka do nietykalności cielesnej i godności osobistej oraz działali wspólnie i w porozumieniu. Ostrowski sąd ocenił zachowanie oskarżonych jako brutalne i skazał na bezwzględne więzienie. Pełnomocnicy oskarżonych wnieśli apelację do Sądu Okręgowego w Kaliszu.

Apelacja

- Wielokrotnie podczas pierwszego procesu mówiliśmy, że jest nam przykro z powodu tego, co się stało, z powodu śmierci tego chłopaka. Ale nie czujemy się za tę śmierć odpowiedzialni. Nie zrobiliśmy nic złego. Owszem, byłem w pracy tego feralnego dnia, ale nie torturowałem nikogo. Dlatego nie czuję się winny. I proszę o uniewinnienie - mówił jeden z oskarżonych.

Oskarżeni zapewniali sąd, że nikogo nie torturowali i wnioskowali o uniewinnienie. Sąd Okręgowy w Kaliszu podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji.

- Są ślady z użycia paralizatora, poparzenia na ciele pokrzywdzonych, a więc doszło do opisanych zdarzeń - powiedział sędzia Krzysztof Patyna. Jednocześnie sędzia przyznał rację sądowi pierwszej instancji, że samobójcza śmierć 19-letniego Jędrzeja Kryszkiewicza była jego własną decyzją, na którą nie miały wpływu zdarzenia z komendy w Siedlcach, a zwłaszcza oskarżonych.

List pożegnalny

- Na przyjęcie takich ustaleń brakuje dowodów. A list pożegnalny, który pozostawił po sobie zmarły także na to nie wskazuje. Wprost przeciwnie, zmarły poinformował, że nie chodzi o zdarzenia na policji, lecz wspomniał o wydarzeniach ze swojego życia, które miały miejsce kilka lat wcześniej - powiedział sędzia Krzysztof Patyna.

Małgorzata i Tomasz Kryszkiewicz, rodzice nieżyjącego Jędrzeja, powiedzieli po ogłoszeniu wyroku, że "spokoju i satysfakcji z wyroku nigdy nie będą mieć". - Daje nam to jedynie jakieś poczucie sprawiedliwości. Poczuliśmy też, że w polskim systemie prawnym dążenie do sprawiedliwości ma sens. Ten długotrwały maraton był bardzo trudny dla nas - powiedzieli.

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Aneta Borkowska/PG