Rody i Rodziny Mazowsza

Rody i rodziny Mazowsza: Starzeńscy ze Strabli i Rudy Mazowieckiej cz. II

  • Piotr Szymon Łoś

  • 10.03.2018
  • 30 min 01 s

Krótki opis odcinka

Nie ma Szymszela… Jest rok 1914. Barbara Niechcicowa na wozie, zrozpaczona i niepewna jutra, staremu Szymszelowi poleca jechać do jednego z dworów. Tam jednak odmawiają jej pomocy, elegancko, z pełną kulturą, ale nie… Jest rok 1944. Wystraszona stara kobieta, jadąca z kufrem i wyżymaczką, zsiada z wozu na jednym z podwórzy. Z powodu braku miejsca nie znajduje tam schronienia. Siada na kufrze i tkwi w bezruchu przez kilka godzin. Przed oczami przesuwają się jej obrazy… może to byli potomkowie Szymszela… Weszli do domu, szukali ukrycia. Nie mogła ich przyjąć, sprowadziłaby na wieś, na dom, na siebie zemstę Niemców, na którą ona, wychowana w odpowiedzialności, nie mogła sobie pozwolić. Treblinka niedaleko, nie dowieziono ich tam, strzały było słychać z pobliskiego lasu. Po długim czasie bezradnego siedzenia, kobieta zostaje zabrana w nieznanym kierunku. Dopiero potem okazuje się, że trafia pod gościnny dach drewnianego dworu rodziny Eugenii z Kosińskich i Stanisława Kurkowskich w Aleksandrówce. Nie na długo przecież, bo w powiecie mińskim reforma rolna zaczęła się… zanim PKWN ogłosił swój haniebny dekret z 6 września 1944 roku. Można nakręcić film – Antczak by to zrobił Odjeżdżający wóz. W oddali wieśniacy i „funkcjonariusze” nowej władzy, stojący w milczeniu, miotający się w myślach pomiędzy szacunkiem i dobrą pamięcią a chęcią pozbycia się ludzi, u których przez dziesięciolecia pracowali. Staruszka, owdowiała, zmęczona wojennym losem i schorowana, nie patrzy na dwór; jej twarz zdradza stan zobojętnienia. Dom zostaje w tyle, klucze ma władza ludu. Ona, Aleksandra z Lasockich Starzeńska (1868-1951), jak mówią o niej do tej pory – hrabina – nigdy już do Rudy nie wróci. Z jednej strony sytuacja typowa dla ustrojowej zmiany. Z drugiej zaś: mówiła Anna z Gąsiorowskich Turowiczowa, że nie tyle odebranie ziemi, co wyrzucenie z domu było dla niej niezrozumiałe i pozostawiło ślad w sercu wraz z poczuciem oderwania od korzeni. Dobrze, że to radiowa audycja, a nie opracowanie naukowe, tu można sobie pozwolić na chwilę emocji. Tak też Karolina Wanda Gańko mówi o bohaterach swojej książki "Hrabia Marian Starzeński i jego rodzina w Dobrach Ruda" (Warszawa, 2015). W opracowaniu naukowym, jakim jest to wydawnictwo próbuje jednak rzeczowo ustalić fakty, sięgając do pamięci świadków historii: Jeszcze ciepły, jesienny dzień. Na podwórko moich rodziców zajechała furka. Na wozie siedziała ciemno ubrana, drobna, wystraszona kobieta. Była to właścicielka majątku Ruda – pani hrabina Starzeńska. Musiano w Rudzie bardzo gorliwie przystąpić do wywłaszczenia, bo nikt nie zdążył nawet uprzedzić o przyjeździe pani hrabiny. Starą kobietę wysadzono z wozu, zdjęto kufer i jak na ironię wyżymaczkę do bielizny, która wyglądała jak drwina z losów ludzkich (K. W. Gańko, s. 176). Córka Aleksandry wskazuje nieco inną chronologię, ale fakt podstawowy pozostaje niezmienny: WYGNANA. Starzeńscy, a byli, byli… - Gdy rozpoczynałam zbieranie materiałów do pracy, o Starzeńskich ludzie mówili ogólnie: a byli, byli; tak neutralnie. Gdy praca już się ukazała, zaczęto mówić o tej rodzinie inaczej, wskazując na jej zasługi dla Rudy. Tak jakby zakłamanie z okresu PRL powoli zacierało się. Nastawienie do tej ziemiańskiej rodziny zmieniało się – oceniła Autorka. Być może, gdyby sięgnąć bardzo głęboko do rodzinnych historii, okazałoby się, że gorzej o Starzeńskich mówią np. ci, których dziadkowie z jakichś powodów stracili pracę lub odeszli sami z majątku. Do dziś nie wiadomo, kto już przed wojną podpalał rudzieńskie lasy. Ci, którzy byli „najbliżej dworu”, przechowali pamięć dobrą. Co łączy jednych i drugich? Wspólny los, polegający na tym, że pracowali w majątku lub na jego rzecz, mając zapewniony byt; nawet skromny, ale byt. Parada przodków Starzeńscy pochodzą ze Starzenic koło Wielunia (pierwsza wzmianka 1395, Maciej ze Starzenic – protoplasta), z czasem osiedli w Galicji (galicyjski tytuł hrabiowski 1780 rok), na Podlasiu i na Litwie. Z gałęzi podlaskiej, tzw. starościńskiej pochodzą główni bohaterowie opracowania: Maciej Maurycy (1717-1787), Michał Hieronim (1757-1823), Kazimierz Władysław (1816-1899), Maciej Ignacy (1791-1845) i Wiktor Wacław (1826-1882). Początek awansu społeczno-politycznego rodziny stanowi pozycja Macieja Maurycego Starzeńskiego, starosty brańskiego, związanego (również w okresie konfliktu o koronę Stanisława Leszczyńskiego z Augustem II) z Janem Klemensem Branickim (h. Gryf) z Białegostoku, którego był sekretarzem. Z kolei Michał Hieronim był nie tylko starostą brańskim, ale także członkiem Komisji Wojskowej Obojga Narodów, członkiem Sejmu Wielkiego i zwolennikiem Konstytucji 3 Maja, potem powstańcem kościuszkowskim. Dla historii rodziny o tyle ważny, że napisał pamiętniki, pozwalające poznać dzieje jego własne i rodu na tle wydarzeń ogólnych. Po nim trzej wnukowie dali początek znanym gałęziom rodziny: Kazimierz Władysław (1816-1899) z Pietkowa, Konstanty Michał (1818-1884) z Nowodworów (ob. Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu) oraz Wiktor Wacław ze Strabli. Wiktor Wacław Starzeński (1826-1882), był przywódcą stronnictwa białych na Litwie, widząc drogę do niepodległości przez rozwój społeczno-gospodarczy kraju. Ze względu na ugodową politykę wobec caratu, porównywany jest do Aleksandra Wielopolskiego. Po fiasku postawy lojalistycznej i wybuchu powstania 1863 roku, został oskarżony o kierowanie pierwszą fazą walki zbrojnej na Litwie i za to skazany na zesłanie. Rodzinne dobra Strable zostały mu skonfiskowane i sprzedane, z wyjątkiem majątku Baczki (ob. pow. węgrowski). Po powrocie z zesłania, osiadł w Dukli, gdzie gospodarował szwagier, mąż nieżyjącej już siostry Gabrieli (1821-1849) Cezary Męciński. Obywatel i gospodarz Marian Kazimierz Starzeński (1865-1943), syn Wacława ze Strabli i Aurory z de Bezzi urodził się w Bobrujsku, gdzie jako zesłaniec przebywał jego ojciec. Na wychowanie Mariana przemożny wpływ miał stryjeczny brat ojca, Kazimierz Władysław z Pietkowa. Starzeński kształcił się kierunku prawniczym, ale nie mógł przyszłej żonie zapewnić dostatecznego utrzymania. Życzeniem rodziców Aleksandry z Lasockich było, aby po ślubie (1886) młodzi osiedli na ziemi. Posag panna wniosła dobry, ale małżonkowie zachowali rozdzielność majątkową. Wszystko więc, co potem mieli, było ich osobistą pracą. W 1893 roku Marian Starzeński na licytacji w Warszawie kupił zaniedbany majątek Ruda w ówczesnej gminie Glinianka w powiecie mińskim. Po kilku latach wraz z rodziną przeprowadził się na wieś na stałe, wcześniej jednak już zaznaczając swoją obecność pracą społeczną. Wspomagał ludność wiejską, ale głównie zajął się sprawami oświaty. W części dworu mieściła się szkoła powszechna (założona jeszcze przez Dembowskich, przedostatnich właścicieli Rudy przed licytacją), a na budowę osobnego budynku dla niej ufundował materiał. W okresie jeszcze zaborczym, zatrudniał też nauczycielkę, a jego córka Gabriela (późniejsza siostra franciszkanka z Lasek - siostra Stefana) w 1920 roku sama też nauczała dzieci pracowników majątku. Starzeńscy wspomogli powstałą straż ogniową, jak też włączyli się w działania na rzecz budowy nowego kościoła w pobliskim Dębem Wielkim. Podobnie, zapewnili drewno, a zgodę na powstanie nowej świątyni Marian Starzeński załatwiał u władz zaborczych, jeżdżąc w tej sprawie osobiście do Petersburga. Świątynia według projektu Józefa Piusa Dziekońskiego służy wiernym do dziś. Marian Kazimierz Starzeński jednak przede wszystkim zapewnił sobie miejsce w historii (nie tylko lokalnej) dzięki założeniu i rozwojowi stawów rybnych nad rzeką Mienią. Od początku swoje nowe przedsięwzięcie prowadził dwutorowo: zajmując się hodowlą (szczególnie karpia) i jej stałym udoskonalaniem, równocześnie jednak angażował się w pracę społeczną na rzecz rybołówstwa rzecznego. Współpracował z najwybitniejszym polskim ichtiologiem prof. Franciszkiem Staffem. Został współzałożycielem (1911/12) Stacji Badawczej w Rudzie Malenieckiej (Kieleckie), działał w prasie fachowej i w Wydziale Rybackim Centralnego Towarzystwa Rolniczego (CTR), Związku Selekcyjnym Hodowli Karpia Rasy Polskiej (1921) i w wielu innych organizacjach. Współzakładał i miał swoje udziały w spółce o nazwie: Best, Towarzystwo Budowy i Eksploatacji Stawów w Warszawie. Marian Starzeński należał do grona aktywnych ziemian pow. mińskiego (Okręgowe Towarzystwo Rolnicze w Mińsku Mazowieckim, Kółko Rolnicze w Dębem Wielkim), wspomagając rolnictwo lokalne także poprzez znajomości branżowe i polityczne w Warszawie. Dużo przebywał w Warszawie, pilnując na miejscu interesów firm i organizacji, w których działał, majątkiem zarządzał administrator. Będąc już sędziwym człowiekiem, ostatnie lata spędził w Rudzie, gdzie zmarł w 1943 roku. Brama Dwór z Rudzie Mazowieckiej, ze swoją typową wydłużoną i symetryczną sylwetką, drewnianym gankiem z rombowymi oknami, został przez Starzeńskich przebudowany i odnowiony na początku ich małżeństwa. Już po tym jednym przedwojennym zdjęciu widać, że raczej nie był to dwór z „arystokratycznymi pretensjami”, a bardziej typowy, polski ziemiański dom, do klimatu którego teraz się nawiązuje i próbuje odtworzyć jego atmosferę. Gdy w 1944 roku Aleksandrę Starzeńską wyganiano z Rudy, dwór był już okradziony. Przez swoich. Zapewne tych samych, którym w spadku historia zostawiła: stawy, szkołę i kościół w Dębem Wielkim… Po dworze nie ma ani śladu, a trzy filary bramy wjazdowej straszą, przypominając dawne dzieje. Tekst: PŁ Fot. ze zbiorów Autorki książki i gościa programu Karoliny W. Gańko – dziękujemy za ich udostępnienie!

Opis odcinka

Nie ma Szymszela… Jest rok 1914. Barbara Niechcicowa na wozie, zrozpaczona i niepewna jutra, staremu Szymszelowi poleca jechać do jednego z dworów. Tam jednak odmawiają jej pomocy, elegancko, z pełną kulturą, ale nie… Jest rok 1944. Wystraszona stara kobieta, jadąca z kufrem i wyżymaczką, zsiada z wozu na jednym z podwórzy. Z powodu braku miejsca nie znajduje tam schronienia. Siada na kufrze i tkwi w bezruchu przez kilka godzin. Przed oczami przesuwają się jej obrazy… może to byli potomkowie Szymszela… Weszli do domu, szukali ukrycia. Nie mogła ich przyjąć, sprowadziłaby na wieś, na dom, na siebie zemstę Niemców, na którą ona, wychowana w odpowiedzialności, nie mogła sobie pozwolić. Treblinka niedaleko, nie dowieziono ich tam, strzały było słychać z pobliskiego lasu. Po długim czasie bezradnego siedzenia, kobieta zostaje zabrana w nieznanym kierunku. Dopiero potem okazuje się, że trafia pod gościnny dach drewnianego dworu rodziny Eugenii z Kosińskich i Stanisława Kurkowskich w Aleksandrówce. Nie na długo przecież, bo w powiecie mińskim reforma rolna zaczęła się… zanim PKWN ogłosił swój haniebny dekret z 6 września 1944 roku. Można nakręcić film – Antczak by to zrobił Odjeżdżający wóz. W oddali wieśniacy i „funkcjonariusze” nowej władzy, stojący w milczeniu, miotający się w myślach pomiędzy szacunkiem i dobrą pamięcią a chęcią pozbycia się ludzi, u których przez dziesięciolecia pracowali. Staruszka, owdowiała, zmęczona wojennym losem i schorowana, nie patrzy na dwór; jej twarz zdradza stan zobojętnienia. Dom zostaje w tyle, klucze ma władza ludu. Ona, Aleksandra z Lasockich Starzeńska (1868-1951), jak mówią o niej do tej pory – hrabina – nigdy już do Rudy nie wróci. Z jednej strony sytuacja typowa dla ustrojowej zmiany. Z drugiej zaś: mówiła Anna z Gąsiorowskich Turowiczowa, że nie tyle odebranie ziemi, co wyrzucenie z domu było dla niej niezrozumiałe i pozostawiło ślad w sercu wraz z poczuciem oderwania od korzeni. Dobrze, że to radiowa audycja, a nie opracowanie naukowe, tu można sobie pozwolić na chwilę emocji. Tak też Karolina Wanda Gańko mówi o bohaterach swojej książki "Hrabia Marian Starzeński i jego rodzina w Dobrach Ruda" (Warszawa, 2015). W opracowaniu naukowym, jakim jest to wydawnictwo próbuje jednak rzeczowo ustalić fakty, sięgając do pamięci świadków historii: Jeszcze ciepły, jesienny dzień. Na podwórko moich rodziców zajechała furka. Na wozie siedziała ciemno ubrana, drobna, wystraszona kobieta. Była to właścicielka majątku Ruda – pani hrabina Starzeńska. Musiano w Rudzie bardzo gorliwie przystąpić do wywłaszczenia, bo nikt nie zdążył nawet uprzedzić o przyjeździe pani hrabiny. Starą kobietę wysadzono z wozu, zdjęto kufer i jak na ironię wyżymaczkę do bielizny, która wyglądała jak drwina z losów ludzkich (K. W. Gańko, s. 176). Córka Aleksandry wskazuje nieco inną chronologię, ale fakt podstawowy pozostaje niezmienny: WYGNANA. Starzeńscy, a byli, byli… - Gdy rozpoczynałam zbieranie materiałów do pracy, o Starzeńskich ludzie mówili ogólnie: a byli, byli; tak neutralnie. Gdy praca już się ukazała, zaczęto mówić o tej rodzinie inaczej, wskazując na jej zasługi dla Rudy. Tak jakby zakłamanie z okresu PRL powoli zacierało się. Nastawienie do tej ziemiańskiej rodziny zmieniało się – oceniła Autorka. Być może, gdyby sięgnąć bardzo głęboko do rodzinnych historii, okazałoby się, że gorzej o Starzeńskich mówią np. ci, których dziadkowie z jakichś powodów stracili pracę lub odeszli sami z majątku. Do dziś nie wiadomo, kto już przed wojną podpalał rudzieńskie lasy. Ci, którzy byli „najbliżej dworu”, przechowali pamięć dobrą. Co łączy jednych i drugich? Wspólny los, polegający na tym, że pracowali w majątku lub na jego rzecz, mając zapewniony byt; nawet skromny, ale byt. Parada przodków Starzeńscy pochodzą ze Starzenic koło Wielunia (pierwsza wzmianka 1395, Maciej ze Starzenic – protoplasta), z czasem osiedli w Galicji (galicyjski tytuł hrabiowski 1780 rok), na Podlasiu i na Litwie. Z gałęzi podlaskiej, tzw. starościńskiej pochodzą główni bohaterowie opracowania: Maciej Maurycy (1717-1787), Michał Hieronim (1757-1823), Kazimierz Władysław (1816-1899), Maciej Ignacy (1791-1845) i Wiktor Wacław (1826-1882). Początek awansu społeczno-politycznego rodziny stanowi pozycja Macieja Maurycego Starzeńskiego, starosty brańskiego, związanego (również w okresie konfliktu o koronę Stanisława Leszczyńskiego z Augustem II) z Janem Klemensem Branickim (h. Gryf) z Białegostoku, którego był sekretarzem. Z kolei Michał Hieronim był nie tylko starostą brańskim, ale także członkiem Komisji Wojskowej Obojga Narodów, członkiem Sejmu Wielkiego i zwolennikiem Konstytucji 3 Maja, potem powstańcem kościuszkowskim. Dla historii rodziny o tyle ważny, że napisał pamiętniki, pozwalające poznać dzieje jego własne i rodu na tle wydarzeń ogólnych. Po nim trzej wnukowie dali początek znanym gałęziom rodziny: Kazimierz Władysław (1816-1899) z Pietkowa, Konstanty Michał (1818-1884) z Nowodworów (ob. Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu) oraz Wiktor Wacław ze Strabli. Wiktor Wacław Starzeński (1826-1882), był przywódcą stronnictwa białych na Litwie, widząc drogę do niepodległości przez rozwój społeczno-gospodarczy kraju. Ze względu na ugodową politykę wobec caratu, porównywany jest do Aleksandra Wielopolskiego. Po fiasku postawy lojalistycznej i wybuchu powstania 1863 roku, został oskarżony o kierowanie pierwszą fazą walki zbrojnej na Litwie i za to skazany na zesłanie. Rodzinne dobra Strable zostały mu skonfiskowane i sprzedane, z wyjątkiem majątku Baczki (ob. pow. węgrowski). Po powrocie z zesłania, osiadł w Dukli, gdzie gospodarował szwagier, mąż nieżyjącej już siostry Gabrieli (1821-1849) Cezary Męciński. Obywatel i gospodarz Marian Kazimierz Starzeński (1865-1943), syn Wacława ze Strabli i Aurory z de Bezzi urodził się w Bobrujsku, gdzie jako zesłaniec przebywał jego ojciec. Na wychowanie Mariana przemożny wpływ miał stryjeczny brat ojca, Kazimierz Władysław z Pietkowa. Starzeński kształcił się kierunku prawniczym, ale nie mógł przyszłej żonie zapewnić dostatecznego utrzymania. Życzeniem rodziców Aleksandry z Lasockich było, aby po ślubie (1886) młodzi osiedli na ziemi. Posag panna wniosła dobry, ale małżonkowie zachowali rozdzielność majątkową. Wszystko więc, co potem mieli, było ich osobistą pracą. W 1893 roku Marian Starzeński na licytacji w Warszawie kupił zaniedbany majątek Ruda w ówczesnej gminie Glinianka w powiecie mińskim. Po kilku latach wraz z rodziną przeprowadził się na wieś na stałe, wcześniej jednak już zaznaczając swoją obecność pracą społeczną. Wspomagał ludność wiejską, ale głównie zajął się sprawami oświaty. W części dworu mieściła się szkoła powszechna (założona jeszcze przez Dembowskich, przedostatnich właścicieli Rudy przed licytacją), a na budowę osobnego budynku dla niej ufundował materiał. W okresie jeszcze zaborczym, zatrudniał też nauczycielkę, a jego córka Gabriela (późniejsza siostra franciszkanka z Lasek - siostra Stefana) w 1920 roku sama też nauczała dzieci pracowników majątku. Starzeńscy wspomogli powstałą straż ogniową, jak też włączyli się w działania na rzecz budowy nowego kościoła w pobliskim Dębem Wielkim. Podobnie, zapewnili drewno, a zgodę na powstanie nowej świątyni Marian Starzeński załatwiał u władz zaborczych, jeżdżąc w tej sprawie osobiście do Petersburga. Świątynia według projektu Józefa Piusa Dziekońskiego służy wiernym do dziś. Marian Kazimierz Starzeński jednak przede wszystkim zapewnił sobie miejsce w historii (nie tylko lokalnej) dzięki założeniu i rozwojowi stawów rybnych nad rzeką Mienią. Od początku swoje nowe przedsięwzięcie prowadził dwutorowo: zajmując się hodowlą (szczególnie karpia) i jej stałym udoskonalaniem, równocześnie jednak angażował się w pracę społeczną na rzecz rybołówstwa rzecznego. Współpracował z najwybitniejszym polskim ichtiologiem prof. Franciszkiem Staffem. Został współzałożycielem (1911/12) Stacji Badawczej w Rudzie Malenieckiej (Kieleckie), działał w prasie fachowej i w Wydziale Rybackim Centralnego Towarzystwa Rolniczego (CTR), Związku Selekcyjnym Hodowli Karpia Rasy Polskiej (1921) i w wielu innych organizacjach. Współzakładał i miał swoje udziały w spółce o nazwie: Best, Towarzystwo Budowy i Eksploatacji Stawów w Warszawie. Marian Starzeński należał do grona aktywnych ziemian pow. mińskiego (Okręgowe Towarzystwo Rolnicze w Mińsku Mazowieckim, Kółko Rolnicze w Dębem Wielkim), wspomagając rolnictwo lokalne także poprzez znajomości branżowe i polityczne w Warszawie. Dużo przebywał w Warszawie, pilnując na miejscu interesów firm i organizacji, w których działał, majątkiem zarządzał administrator. Będąc już sędziwym człowiekiem, ostatnie lata spędził w Rudzie, gdzie zmarł w 1943 roku. Brama Dwór z Rudzie Mazowieckiej, ze swoją typową wydłużoną i symetryczną sylwetką, drewnianym gankiem z rombowymi oknami, został przez Starzeńskich przebudowany i odnowiony na początku ich małżeństwa. Już po tym jednym przedwojennym zdjęciu widać, że raczej nie był to dwór z „arystokratycznymi pretensjami”, a bardziej typowy, polski ziemiański dom, do klimatu którego teraz się nawiązuje i próbuje odtworzyć jego atmosferę. Gdy w 1944 roku Aleksandrę Starzeńską wyganiano z Rudy, dwór był już okradziony. Przez swoich. Zapewne tych samych, którym w spadku historia zostawiła: stawy, szkołę i kościół w Dębem Wielkim… Po dworze nie ma ani śladu, a trzy filary bramy wjazdowej straszą, przypominając dawne dzieje. Tekst: PŁ Fot. ze zbiorów Autorki książki i gościa programu Karoliny W. Gańko – dziękujemy za ich udostępnienie!

Kategorie:

OGÓLNY OPIS PODCASTU

Rody i Rodziny Mazowsza

Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.

Odcinki podcastu (482)

  • Deskurowie z Sancygniowa, cz. 2

    • 01.04.2024

    • 41 min 38 s

  • Deskurowie z Sancygniowa, cz. 1

    • 30.03.2024

    • 49 min 27 s

  • Śladami Zamoyskich po Mazowszu i Podlasiu

    • 23.03.2024

    • 50 min 26 s

  • Raczyńscy z Zawałowa

    • 09.03.2024

    • 47 min 07 s

  • Rzepeccy z Polichna i ze Lwowa

    • 02.03.2024

    • 51 min 30 s

  • Sługoccy z Iwonicza

    • 24.02.2024

    • 50 min 15 s

  • Zanowie z Dukszt, cz. 2

    • 17.02.2024

    • 49 min 43 s

  • 03.02.2024

    • 03.02.2024

    • 49 min 05 s

  • Czartoryscy z Pełkiń

    • 27.01.2024

    • 50 min 25 s

  • Zanowie z Dukszt, cz. 1

    • 20.01.2024

    • 51 min 31 s

1
2
3
...
47
48
49