W Polsce terroryzm słabo się na ogół przyjmuje. Po prostu u nas nic nigdy nie wychodzi, a ludzie niczego nie umieją zrobić porządnie. Tak było, jest… i pewnie jeszcze dłuugo będzie. A już najgorzej wychodzą na tym tak zwani ekoterroryści.
Żart głosi, że wzburzona klimatycznie młodzież oblała kiedyś zupą obraz Jakcsona Pollocka… ale do dziś nikt nie zauważył. W pewnej wiosce na Podlasiu protest skierowano natomiast przeciwko budowanej ostatnio gigantycznej fermie kur. Ferma miała stanąć w okolicach niedawno ustanowionego rezerwatu, w którym podobno mieszkał wodnik. Tak! Wodnik! Na takiej Islandii to ekologowie bronią siedlisk elfów, a u nas – wodników. Pewnie dlatego, że na Islandii wodniki wymarły…
Ten konkretny wodnik był nasz swojski i na stałe – tym bardziej więc wzburzyły się serca naszych domorosłych ekoterrorystów. Bo na naszym… no powiedzmy to już bez kozery… niżu Europejskim to wodnika ze świecą szukać! Tak czy siak, zamiast jednak coś lub kogoś oblewać, Polscy bojownicy o klimat wybrali inną – jeszcze radykalniejszą formę protestu. Postanowili się mianowicie przykleić!
Na budowę wtargnęli tuż po zmroku i natychmiast przystąpili do dzieła… Potem… no cóż, sen ich nieco zmógł. Jakież było ich zdziwienie, kiedy o świcie obudzili się… pośrodku niczego! A jeszcze żeby było zabawniej, wezwana na miejsce policja od razu zabrała się za represjonowanie młodzieży. Konkretnie to akurat ich zignorowała totalnie… Bardziej zainteresowały stróżów prawa kwestie zupełnie niezwiązane.
Szkoda mi tych ekologów… naprawdę! Polska myśl techniczna wyprzedziła bowiem nie tylko ich, ale też Unię Europejską i w ogóle cały świat!!! U nas gospodarka stoi głównie na recycklingu, a nasze fermy są najekologiczniejsze na świecie!!! Nikt takich nie ma… i – zdaniem Urzędu Skarbowego– nawet nie powinien…