- W niektórych krajach wakacje są już sezonowo zróżnicowane. Ich rytm wyznacza u nas wprawdzie rok szkolny, ale zimą przecież to się udało i sprawdza się w praktyce. Dlaczego nie spróbować latem - mówił w "Magazynie ekonomicznym" Krzysztof Góralczyk, członek Rady Naczelnej Polskiej Izby Turystycznej.
Analitycy Lion's Banku podsumowali, że przeciętna stawka za dobę w tym sezonie wynosi dla modelowego przykładu prawie 490 zł. To o 27 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem, kiedy trzeba było zapłacić około 380 zł za dobę. Najwięcej kosztują obecnie wakacje nad Bałtykiem. Średni rachunek za dobę może wynieść bowiem 600 zł za dobę. Na Mazurach i w górach średnią stawkę za dobę oszacowano na 420-430 zł.
Krzysztof Góralczyk zwrócił uwagę, że zróżnicowanie okresów wakacyjnych również latem byłoby dobre dla dzieci oraz dla branży turystycznej i naszej ekonomii. - Mielibyśmy dłuższy sezon, a nie tylko dwa i pół miesiąca. Dlaczego nie przeanalizować tego pomysłu? Mielibyśmy wówczas trzy miesiące sezonu wakacyjnego. Ludzie przebywają na wczasach do końca sierpnia. Dlaczego nie mogliby przyjechać 15 czerwca i wyjechać 15 września - pytał członek Rady Naczelnej Polskiej Izby Turystycznej.
Wspomniał, że pomysł nie jest nowy i wiele środowisk proponuje takie rozwiązanie. - W niektórych krajach wakacje są sezonowo zróżnicowane. Ich rytm wyznacza wprawdzie rok szkolny, ale zimą przecież to się udało i sprawdza się w praktyce. Dlaczego nie spróbować tego latem - zastanawiał się w "Magazynie ekonomicznym" Krzysztof Góralczyk.