- Naczelna Organizacja Techniczna prowadzi Muzeum Techniki. Od początku, kiedy zostało reaktywowane w 1950 roku, państwo zobowiązało się do finansowania, a my do prowadzenia - powiedział w "Jest sprawie" Jacek Kubielski, sekretarz generalny Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT.
Kubielski wyraził nadzieję, że czarny scenariusz i likwidacja muzeum nigdy się nie wydarzy. - Budżet finansował to muzeum. Dopiero od 2000 roku zmieniono to z finansowania poprzez Ministra Finansów na Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Do 2012 roku nie było problemów, wtedy zmieniono ustawę o finansowaniu nauki i wykreślono muzeum - wyjaśnił Kubielski.
Prywatne muzeum
Sekretarz wyjaśnił, dlaczego to muzeum jest prywatne. - Ono nie jest państwowe, bo powierzono je nam. Przez te kilkadziesiąt lat gromadziliśmy zbiory i organizowaliśmy działalność tego muzeum. Te zbiory zapisane są w majątku Naczelnej Organizacji Technicznej. Tylko dlatego mówi się, że to jest prywatne. Chociaż ta organizacja jest uspołeczniona. Zabiegaliśmy w ostatnich latach, żeby ustabilizować status tego muzeum. A państwu, którego obowiązkiem jest ochrona dziedzictwa kulturalnego, chcieliśmy te zbiory nieodpłatnie przekazać - wyjaśnia Kubielski.
Zmiana statusu muzeum
Gość audycji tłumaczył, że organizacja starała się zmienić status muzeum na państwowe. - W ostatnich latach zwracaliśmy się kilkakrotnie do Ministra Kultury, który odmówił. Pisaliśmy również do Ministerstwa Gospodarki, które podpisało umowę, że przejmuje muzeum od 1 stycznia, ale nie doszło do tego w wyniku reorganizacji rządu. Rozmawiamy teraz, żeby państwo przejęło od nas i finansowało, a my możemy merytorycznie pomagać w prowadzeniu tego muzeum - przedstawił swój punkt widzenia Kubielski. - Mam nadzieję, że uda nam się przekonać ministra w trybie odwoławczym, żeby w tym roku dokończył to finansowanie - dodał.
Zaległości
Kubielski wyjaśnił również, co jest przyczyną takiej decyzji Pałacu Kultury i Nauki. - Nie dostaliśmy pieniędzy, więc nie płaciliśmy. W poprzednich trzech latach, do czerwca, wyglądało to tak samo. Po interwencjach dostawaliśmy w odwoławczym trybie finansowanie. Nie mogliśmy zapłacić pięciomiesięcznego czynszu, bo nasza organizacja nie ma takich pieniędzy, żeby spłacić zaległy czynsz. Jeśli dostaniemy dotację, to będziemy w stanie uregulować dług - powiedział Kudelski. - W tym roku po raz pierwszy miasto wypowiedziało nam oficjalnie umowę. Powiedziano nam, że jak zapłacimy zaległości, to PKiN cofnie te wypowiedzenie - powiedział gość audycji "Jest sprawa".