- Na gruncie każdego utworu dla małych dzieci, zwierzęta zachowują się i mówią, jak ludzie. Tak się dzieje od zarania tej literatury. Można się zastanowić, czy antropomorfizacja jest zła. Ja uważam, że nie. Ona jest bardzo bliska dla wrażliwości dziecka. Dziecko nie uważa tego za coś nienaturalnego. Wręcz przeciwnie. W ten sposób zwierzęta się emancypuje, one uzyskują tą wolność, jakiej nie uzyskują w realnym świecie nigdy. Możemy się kłócić, że dziecko pozna rajski świat bytowania zwierzątek, a później widzi to, co się dzieje realnie i przeżywa szok - tłumaczyła Ewelina Rąbkowska z Pracowni Badań Literatury dla Dzieci i Młodzieży na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.