Adam Wajrak: Puszcza Białowieska ma się najlepiej bez ingerencji człowieka

  • 23.02.2016 21:41

  • Aktualizacja: 13:50 15.08.2022

- Mogę stosować argumenty biologiczne i opowiadać, jak cięcia drzew wpływają na dzięcioła trójpalczastego albo jakieś rzadkie chrząszcze, albo jak las naturalnie się odnawia, ale zawsze mówię ludziom, aby przez chwilę się zastanowili, skąd bierze się słowo "puszcza", które nasi przodkowie używali w bardzo określonym celu. To słowo ma ten sam źródłosłów, co pustynia, czyli coś pozbawione ludzkiej ingerencji - mówił w "Popołudniu RDC" Adam Wajrak, polski działacz na rzecz ochrony przyrody.
Lasy Państwowe apelują o zwiększoną wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Argumentują to inwazją kornika drukarza, co stanowi zagrożenie dla drzewostanu. Z kolei ekolodzy zapewniają, że natura sama da sobie radę.

- Puszcza ma potencjał, aby powrócić - mówi gość Tomasza Kwaśniewskiego. - Minister Szyszko twierdzi, że tam gnije i marnuje się drewno o olbrzymiej wartości. Ostatnio słyszałem, jak mówił w radiu, że z tego drewna można by było wybudować taki płot i ogrodzić Polskę od pomoru afrykańskiego i świń. To jest inna filozofia - przyroda ma służyć, mamy ją wykorzystywać i przerabiać na deski. Do tego mamy całą resztę lasów. Mamy 9 mln ha lasów w Polsce, a Puszcza to 60 tys. ha - dodaje.


Znikoma ingerencja człowieka

- Puszcza była fenomenem, ponieważ bardzo długo nie było tam leśnej ingerencji. Oczywiście ludzie tam żyli, coś wycieli, coś podpalili, ale ta przyroda nie była przez nas kreowana w takim sensie, że cięliśmy i sadziliśmy jak inne lasy - mówi Adam Wajrak.

Tłumaczy, że na przestrzeni lat Puszcza "była poddana bardzo silnej eksploatacji, ale nie była ona większa niż w innych lasach".


- Nie było tego aż tak dużo, a po drugie do czasu wejścia wojsk niemieckich nie było takich technologicznych możliwości. Te drzewa są bardzo ciężkie, rzek spławnych tam nie ma i wreszcie, jak przychodziły takie momenty, kiedy interesowała się Puszczą władza centralna, czyli najczęściej car, to nawet wstrzymywano w niej jakiekolwiek działania. Łącznie z polowaniami - mówi.


W czasie II wojny światowej był to teren łowiecki Hermana Göringa, "więc jak znalazła się ona pod niemiecką okupacją, to ciecia zostały wstrzymane".


- Później, przez cały PRL, były one bardzo duże. To wszystko zmienia się po '89 roku, kiedy społeczeństwo dochodzi do głosu - "mamy taki skarb, a rżniemy to". Rząd premiera Cimoszewicza powiększył Park Narodowy z 5 tys. ha do 10 tys. ha. Później zrobiono sieć rezerwatów. Zespół przy prezydencie Lechu Kaczyńskim wypracował takie zasady, że lepiej jest - jeżeli już mają być jakieś cięcia w Puszczy - aby to było tylko na potrzeby lokalnej ludności, czyli żeby nie wywozić tego drewna dla przemysłu. Zalecenia tego zespołu w dużej części zostały wprowadzone przez ministrów w rządzie Tuska, czyli Nowickiego, Kraszewskiego i na końcu kropkę postawił minister Marcin Korolec, który jakby ostatecznie wprowadził ten program. W praktyce Puszcza była chroniona od 2010 roku, a prawnie od 2012. Pozyskiwano bardzo mało drewna, bo do 48 tys. m3, czyli to mniej więcej 1/3 tego, co było w PRL-u. I tak to się toczyło aż do zmiany rządu - opowiada Wajrak.


Wycinka drzew w Puszczy


Jak twierdzi Adam Wajrak, wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej, której chce minister Szyszko, to "trochę zadra z Rospudy".

- Przegrał z ekologami, a teraz mają oni Puszczę. Puszcza jest symbolem dla ruchu ekologicznego w Polsce i na świecie. Druga rzecz jest taka, że mamy filozofię "czyńcie sobie ziemię poddaną", że nie może być tak, że las rośnie sobie jak chce (...). Jak się czyta wypowiedzi ministra Szyszki, to on mówi, że martwe drzewa się marnują (...). On chce zwiększyć wycinkę pod pretekstem walki z kornikiem, ale on też jest częścią Puszczy Białowieskiej - komentuje gość RDC.


Wyjaśnia, że "gradacja kornika to zupełnie normalna rzecz". - Puszcza uczy nas też tego, że leśny system jest bardzo dynamiczny, że coś, co wygląda na katastrofę, jest szansą dla innych gatunków i to jest pulsujące.  Mogę stosować argumenty biologiczne i opowiadać, jak cięcia drzew wpływają na dzięcioła trójpalczastego albo jakieś rzadkie chrząszcze, albo jak las naturalnie się odnawia, ale zawsze mówię ludziom, aby przez chwilę się zastanowili, skąd bierze się słowo "puszcza", które nasi przodkowie używali w bardzo określonym celu. To słowo ma ten sam źródłosłów, co pustynia, czyli coś pozbawione ludzkiej ingerencji - mówi Wajrak.


"Jedna prawda"


Gość "Popołudnia RDC" podkreśla, że "Puszcza musi być zapuszczona", ponieważ jej piękno jest widoczne nie tylko na terenie Parku Narodowego czy rezerwatów przyrody.


- Przyjeżdża tam masa ludzi, którzy mogą wejść do tego lasu, bo to nie jest objęte jakimiś zakazami i mieć kontakt z taką prawdziwą, dziką przyrodą (...). Obok mojej wsi (Teremiski - red.) mogę wejść do puszczańskiego lasu, który zapiera dech w piersiach i nie jest w ogóle chroniony, a kawałek dalej jest las tak przekształcony, że wygląda jak lasek pod Warszawą. Te kawałki reszty Puszczy nie są w rezerwatach. One są rozrzucone i wciąż istnieją. O to teraz toczy się walka - czy będziemy je dalej przekształcać i czy damy unaturalnić się lasom przekształconym - tłumaczy Wajrak.


Dodaje, że Puszcza Białowieska ma również wymiar symboliczny. - Nigdy tam nie byłeś, ale wiesz, że ona jest i jakoś identyfikujesz się z nią. To taki  patriotyzm przyrodniczy. Tego nikt nie ma - wyjaśnia.


- Jest jedna prawda o Puszczy. Ona ma się najlepiej bez ingerencji człowieka (...). Niech Puszcza się zapuszcza - podsumowuje gość RDC.


Źródło:

RDC

Autor:

KG