Pan Arkadiusz Krasa, emerytowany, wieloletni Nadleśniczy Nadleśnictwa Chotyłów pracował w dwóch epokach. Pierwsza, komunistyczna charakteryzowała się m.in. tym, że las jako dobro narodowe i przyrodnicze nie miał tak dużego znaczenia, jak choćby przed II wojną św. czy obecnie. Polskie lasy jednak miały szczęście do ludzi, którzy dbali o nie, mimo także słabego docenienia finansowego. Jak mówi dzisiejszy gość programu, zapewnienie mieszkania dla leśniczego i jego rodziny oraz dwuhektarowe działki pozwalały jako tako wiązać koniec z końcem, bo pensje były niskie. Przykładem troski leśników o las w tamtych czasach może być fakt reaktywowania Nadleśnictwa Chotyłów, o co osobiście walczył Arkadiusz Krasa.
Druga epoka, rozpoczęta zmianami wynikającymi z częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 roku, zmieniła sytuację lasów, jak i pracowników Lasów Państwowych w sposób diametralny. Zdaniem nestora chotyłowskich leśników, obowiązująca do dziś ustawa o lasach nadała dobry kierunek ich rozwojowi. Ale zanim to nastąpiło, były przeróżne przeciwności, utrudniające pracę w Nadleśnictwie Chotyłów. Chodzi m.in. o specyfikę geograficzną i polityczną tego terenu: lasy chotyłowskie leżały na obszarze nadgranicznym, gdzie obecność żołnierzy sowieckich do ok. lat 70. XX wieku była niemal codziennością. Zniszczono też duże połaci lasu, jak i zmieniono stosunki wodne, gdy powstawał tzw. suchy port przeładunkowy w Małaszewiczach. Tory kolejowe na różne strony poprzecinały chotyłowskie kompleksy leśne.
Po 1990 roku trzeba było zmierzyć się z brakiem kupców na drewno, a właściciel, czyli Skarb Państwa oczekiwał sprzedaży na odpowiednim poziomie. Bo las to zarówno piękno przyrody, ochrona gatunkowa itd., ale również przedsiębiorstwo, które - jak każde - musi generować dochody.
Mimo trudności, poradziłem sobie - mówi Arkadiusz Krasa. Ze wzruszeniem opowiada o ulubionej sośninie, jak o o tym, że posadzone pod jego kierunkiem drzewa, dziś już mają 40 lat! Dobrze też wspomina ludzi, którzy - bywało - reprezentowali różne światopoglądy czy wyznania religijne (prawosławie i Kościół rzymskokatolicki), a mimo to żyli ze sobą w zgodzie, zarówno w pracy, jak i prywatnie.
Te osobiste wspomnienia Nadleśniczego Arkadiusza Krasy, w roku Jubileuszu 95-lecia Lasów Państwowych przypominają o tym, co w działalności ludzkiej, ale i w przyrodzie jest najważniejsze: trwanie i rozwój, ale poprzez ciągłość tradycji.
[gallery ids="288314,288315,288316,288317,288318,288319"]