Z archiwum RDC

Z archiwum RDC: Marianna Siedlarek – Sanniki

  • Jerzy Piórek

  • 24.02.2018
  • 15 min 10 s

Krótki opis odcinka

Ze wspomnień redaktora Józefa Sobieckiego Pani Marianna Siedlarek była wybitną twórczynią ludową i śpiewaczką. Urodziła się w roku 1893 w Sannikach i tam zmarła w roku 1982. Panią Mariannę odwiedzałem kilkakrotnie w latach 1970 – 1975. Oto co powiedziała mi wtedy o swoim dzieciństwie, o swoich rodzicach i o swoim weselu. - Miałam sześć lat, jak ojca w cukrowni zabiło. Bardzośmy byli biedni, ale moja mama była bardzo pracowita, więc nauczyła mnie wszystkiego. Od matki nauczyłam się stroje ludowe szyć, bo sama szyła przez całą jesień i zimę, a latem musiała iść odrabiać za mieszkanie w którym mieszkaliśmy i za ziemię na której kartofle sadziła. Moja mama bardzo ładnie tkała i robiła czepce. Tego wszystkiego ja się od mamy nauczyłam. Odnowiłam teraz stroje sprzed pięćdziesięciu lat. Już teraz takich strojów nie noszą, ale pamiętam, że przed wojną w takich strojach chodziły kobiety. Te stroje wcześniej robiłam dla Zespołu „Mazowsze”, na zamówienie pani Miry Zimińskiej – Sygietyńskiej. Teraz robię dla Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Mieliśmy takiego proboszcza, co bardzo lubił stroje ludowe i do asysty kobiety musiały nosić te stroje i te czepce. Dzięki temu matka miała robotę, zarabiała i wyszliśmy z tej biedy do tego stopnia, że jak wychodziłam za mąż to położyła na stole u rejenta 700 rubli w złocie. To był mój posag. U mnie na weselu, które odbyło się sześćdziesiąt lat temu, bo miałam siedemnaście lat, a mam siedemdziesiąt siedem, po raz pierwszy grała harmonia. Moje wesele nie odbywało się tu w Sannikach, ale w szkole rolniczej w Miłosławicach. Nauczycielki chciały, żeby koniecznie moje wesele odbyło się w szkole i żeby to było wesele po ludowemu, po wiejsku. Tak się odbyło, więc i śpiewali mi do oczepin i ta harmonia, skrzypeczki, bębenek grały te nasze oberki i kujawiaki. Ja byłam po wiejsku ubrana i mój mąż też w sukmanie, ale do ślubu to pojechaliśmy już samochodem, czyli taksówką, bo na wesele był zaproszony administrator majątku, a on miał pierwszy taki pojazd. On pojechał wozem drabiniastym, a nas kierowca zawiózł do kościoła taksówką. Wcześniej nikt u nas do ślubu nie jeździł taksówką. Ja byłam pierwsza!... Mój mąż był pierwszy we wsi, który miał rower. W audycji usłyszą Państwo nie tylko wspomnienia Pani Marianny, ale także przyśpiewki w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Sanniki”.

Opis odcinka

Ze wspomnień redaktora Józefa Sobieckiego Pani Marianna Siedlarek była wybitną twórczynią ludową i śpiewaczką. Urodziła się w roku 1893 w Sannikach i tam zmarła w roku 1982. Panią Mariannę odwiedzałem kilkakrotnie w latach 1970 – 1975. Oto co powiedziała mi wtedy o swoim dzieciństwie, o swoich rodzicach i o swoim weselu. - Miałam sześć lat, jak ojca w cukrowni zabiło. Bardzośmy byli biedni, ale moja mama była bardzo pracowita, więc nauczyła mnie wszystkiego. Od matki nauczyłam się stroje ludowe szyć, bo sama szyła przez całą jesień i zimę, a latem musiała iść odrabiać za mieszkanie w którym mieszkaliśmy i za ziemię na której kartofle sadziła. Moja mama bardzo ładnie tkała i robiła czepce. Tego wszystkiego ja się od mamy nauczyłam. Odnowiłam teraz stroje sprzed pięćdziesięciu lat. Już teraz takich strojów nie noszą, ale pamiętam, że przed wojną w takich strojach chodziły kobiety. Te stroje wcześniej robiłam dla Zespołu „Mazowsze”, na zamówienie pani Miry Zimińskiej – Sygietyńskiej. Teraz robię dla Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Mieliśmy takiego proboszcza, co bardzo lubił stroje ludowe i do asysty kobiety musiały nosić te stroje i te czepce. Dzięki temu matka miała robotę, zarabiała i wyszliśmy z tej biedy do tego stopnia, że jak wychodziłam za mąż to położyła na stole u rejenta 700 rubli w złocie. To był mój posag. U mnie na weselu, które odbyło się sześćdziesiąt lat temu, bo miałam siedemnaście lat, a mam siedemdziesiąt siedem, po raz pierwszy grała harmonia. Moje wesele nie odbywało się tu w Sannikach, ale w szkole rolniczej w Miłosławicach. Nauczycielki chciały, żeby koniecznie moje wesele odbyło się w szkole i żeby to było wesele po ludowemu, po wiejsku. Tak się odbyło, więc i śpiewali mi do oczepin i ta harmonia, skrzypeczki, bębenek grały te nasze oberki i kujawiaki. Ja byłam po wiejsku ubrana i mój mąż też w sukmanie, ale do ślubu to pojechaliśmy już samochodem, czyli taksówką, bo na wesele był zaproszony administrator majątku, a on miał pierwszy taki pojazd. On pojechał wozem drabiniastym, a nas kierowca zawiózł do kościoła taksówką. Wcześniej nikt u nas do ślubu nie jeździł taksówką. Ja byłam pierwsza!... Mój mąż był pierwszy we wsi, który miał rower. W audycji usłyszą Państwo nie tylko wspomnienia Pani Marianny, ale także przyśpiewki w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Sanniki”.

Kategorie:

OGÓLNY OPIS PODCASTU

Z archiwum RDC

Odcinki podcastu (418)

  • 20.04.2024 cz. I

    • 20.04.2024

    • 33 min 40 s

  • 14.04.2024

    • 14.04.2024

    • 25 min 39 s

  • 13.04.2024, cz.II

    • 13.04.2024

    • 16 min 32 s

  • 13.04.2024, cz.I

    • 13.04.2024

    • 38 min 49 s

  • 07.04.2024

    • 07.04.2024

    • 19 min 09 s

  • 06.04.2024, cz. II

    • 06.04.2024

    • 19 min 24 s

  • 06.04.2024, cz. I

    • 06.04.2024

    • 54 min 49 s

  • 01.04.2024

    • 01.04.2024

    • 53 min 48 s

  • 31.03.2024

    • 31.03.2024

    • 19 min 20 s

  • 30.03.2024

    • 30.03.2024

    • 55 min 01 s

1
2
3
...
40
41
42