Beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. Cykl reportaży w RDC

„Wspólnota dusz. Bohaterskie dni Matki Czackiej i Prymasa Wyszyńskiego”. Reportaż Piotra Łosia

  • 10.09.2021
  • 27 min 50 s

Krótki opis odcinka

Wiele osób pytało, dlaczego będzie wspólna beatyfikacja prymasa Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej? Co tych dwoje świętych ludzi miało wspólnego ze sobą? Miało wiele wspólnego, a widać to było szczególnie w heroicznym okresie wojennym. We wrześniu i październiku 1939 roku część pałacu Zamoyskich w Kozłówce na Lubelszczyźnie zajmowali Niemcy. Jednocześnie, oficerowie, walczący w kampanii wrześniowej, chcąc uniknąć niewoli, szukali zajęcia, jakiejkolwiek pracy. Byli to przeważnie dobrze wykształceni leśnicy i ziemianie. Zatrudnienie znaleźli m.in. w Kozłówce; niektórzy z nich w Lasach Kozłowickich pracowali przez całą okupację, nie dopuszczając do rabunkowej wycinki drzew. Korzystając, że w niedzielę konie nie idą do pracy, udaliśmy się z ojcem i Julkiem do naszego najbliższego sąsiedztwa – Kozłówki, gdzie znajdowała się pałacowa kaplica, dostępna dla wielu osób, także z sąsiedztwa. Przyjeżdżaliśmy do niej niekiedy na niedzielne Msze Św. Leszkowie przyjęli nas bardzo gościnnie (…). Jesienią, na zaproszenie Zamoyskich, wybraliśmy się z moim ojcem do Kozłówki na parę dni. Zastaliśmy tam duże zmiany. W jednej z oficyn, dzięki inicjatywie Jadzi Zamoyskiej zamieszkały siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z Lasek, opiekujące się kilkunastoma niewidomymi dziewczętami. Przybyły z zaimprowizowanego we wrześniu 1939 r. zakładu dla niewidomych w Żułowie koło Krasnegostawu. Dla 150 osób warunki były tam niezwykle ciężkie, panowała ciasnota, zimno i brakowało żywności. Siostra Odylla Czarlińska, pracująca jako kwestarka, zawitała kiedyś do Kozłówki. Wówczas Jadwiga Zamoyska zaprosiła siostry do siebie, proponując zakwaterowanie w oficynie, którą właśnie opuściło niemieckie wojsko. Warunki były fatalne, siostra Odylla początkowo nie mówiła o tym pomyśle, ale po ujawnieniu propozycji, matce Czackiej pomysł ten przypadł do serca. Wysłała kilka sióstr, aby uporządkowały oficynę, pomogli też pracą i funduszami okoliczni ziemianie. Dzięki temu siostry z Żułowa mogły tam zamieszkać i kontynuować swoją pracę. Matka Czacka zamierzała utworzyć w Kozłówce dla 25 młodych sióstr dom formacyjny, do którego, jako kapelana i wykładowcę, zaprosiła, ukrywającego się pod Warką profesora Wyższego Seminarium we Włocławku, ks. Stefana Wyszyńskiego. Jego specjalnością była społeczna myśl Kościoła i prawo kanoniczne. Mój ojciec chciał skorzystać z obecności kapłana pracującego nad kształceniem przyszłych kapłanów i poprosił go o możliwość rozmowy. Zamierzał przekazać kilka myśli dotyczących niedostatecznego wyczuwania przez księży nastrojów i potrzeb parafian. Przytoczył kilka przykładów. Najbardziej uderzającym z nich było kazanie księdza proboszcza w Czaczu podczas sumy w niedzielę po wybuchu I wojny światowej. Kościół był przepełniony zapłakanymi kobietami, którym zabrano mężów do wojska. Potrzebowały pokrzepienia i wlania otuchy do serca. Zamiast tego ksiądz proboszcz, zresztą wzorowy kapłan, zaczął prowadzić wykład o liturgii i paramentach kościelnych, tracąc przez to wielką szansę. Przez cały czas spotkania Ksiądz Profesor milczał. Słuchał uważnie, nie przerywał, nie próbował usprawiedliwiać konfratra. Tylko od czasu do czasu słyszałem jakieś monosylaby w rodzaju: „Hm, hm”. Gdy wieczorem tego dnia kładliśmy się spać, mój ojciec powiedział: „Ten ksiądz wydaje mi się pierwszym kandydatem na biskupa w Polsce”. A nazajutrz, opowiadając o tym Reni, dorzucił: „Ten ksiądz zrobi jeszcze wielką karierę”. Jadzia Zamoyska, gdy jej o tym opowiedzieliśmy, potwierdziła nasze uwagi, mówiąc, że ile razy ktoś krytykuje przy księdzu Wyszyńskim duchowieństwo, on to przyjmuje tak, jakby to on waśnie był winien, jednak nigdy księży nie broni. – ze wspomnień Michała Żółtowskiego (zbiory P. Łosia) Pod gościnnym dachem Zamoyskich przebywało wielu ludzi, którzy szczególnie w tym okresie potrzebowali duchowej strawy. Ich duszpasterzem był właśnie ksiądz profesor Stefan Wyszyński. Niektórzy z gości kozłowieckiego pałacu byli związani z ruchem oporu. Na początku 1942 roku postanowiłem przeprowadzić z Księdzem Profesorem zasadniczą rozmowę na temat pracy w konspiracji. Niedawno zaproponowano mi wejście do organizacji, a przerażały mnie wiadomości o wykonywanych zadaniach. Rozmowa była bardzo ciekawa. była bardzo ciekawa. Ksiądz zaczął od tego, że współczesna wojna różni się znacznie od dawniejszych. Walka toczy się nie na linii frontu, a na terenie całego kraju. Niemcy postawili sobie za cel eksterminację całego polskiego narodu i dążą do tego przez wyniszczanie – jak się wyraził – biologiczne. Dlatego też i metody walki się zmieniły i uprawniają Polaków do stosowania „obrony koniecznej”, tak jak przy napadzie przez bandytę. Rozmowa nasza zaczęła się, gdy jadłem jeszcze kolację. Ksiądz Wyszyński zauważył, że przestrzegam ścisłego postu, a było to w okresie Wielkiego Postu, i powiedział, żeby tego nie robić. Wszyscy jesteśmy wymęczeni i wyczerpani, a potrzeba nam będzie jeszcze wiele energii, wobec tego należy zrezygnować ze ścisłego postu. – ze wspomnień Michała Żółtowskiego (zbiory P. Łosia) Kozłówka była majątkiem dość eksponowanym. Niemcy mieli nad nim pieczę, ale jednak pozwolili Zamoyskim prowadzić gospodarstwo. Domyślali się, że Aleksandrowie Zamoyscy mogą brać udział w konspiracji. Mimo korzyści, jakie Niemcy czerpali z ordynacji, w 1941 roku gestapo aresztowało Aleksandra Zamoyskiego. Nie mając przeciwko niemu żadnych dowodów działalności wrogiej okupantowi, przetrzymywali go na Zamku Lubelskim. Żona interweniowała na gestapo, ale bezskutecznie. Zamoyskiego wywieziono do obozu w Niemczech, gdzie przebywał do końca wojny. Aresztowanie Zamoyskiego między innymi spowodowało decyzję matki Elżbiety Róży Czackiej, aby siostry i niewidomi, tak pięknie ugoszczeni w Kozłówce, wyjechali stamtąd, wracając do Żułowa. Wyjechał także ksiądz Wyszyński, Korniłowicz był nadal w Żułowie. Potem część z tych osób spotkała się w Laskach. W Warszawie trwało powstanie, a matka Czacka w pełni świadoma zagrożenia, zdecydowała że Laski przystępują do walki. Na miejscu był z nią również ksiądz Stefan Wyszyński. W wojennych losach Lasek, Żułowa, Kozłówki w kontekście historii prymasa i matki Czackiej opowiada reportaż pt. „Wspólnota dusz. Bohaterskie dni Matki Czackiej i Prymasa Wyszyńskiego”, w którym reportażu występują: ss. Benedykta Bartnik FSK i Radosława Podgórska FSK, Franciszkanki Służebnice Krzyża, Anna Fic-Lazor dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, a fragmenty pism matki Czackiej czyta Halina Winiarska.

Opis odcinka

Wiele osób pytało, dlaczego będzie wspólna beatyfikacja prymasa Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej? Co tych dwoje świętych ludzi miało wspólnego ze sobą? Miało wiele wspólnego, a widać to było szczególnie w heroicznym okresie wojennym.

We wrześniu i październiku 1939 roku część pałacu Zamoyskich w Kozłówce na Lubelszczyźnie zajmowali Niemcy. Jednocześnie, oficerowie, walczący w kampanii wrześniowej, chcąc uniknąć niewoli, szukali zajęcia, jakiejkolwiek pracy. Byli to przeważnie dobrze wykształceni leśnicy i ziemianie. Zatrudnienie znaleźli m.in. w Kozłówce; niektórzy z nich w Lasach Kozłowickich pracowali przez całą okupację, nie dopuszczając do rabunkowej wycinki drzew.

Korzystając, że w niedzielę konie nie idą do pracy, udaliśmy się z ojcem i Julkiem do naszego najbliższego sąsiedztwa – Kozłówki, gdzie znajdowała się pałacowa kaplica, dostępna dla wielu osób, także z sąsiedztwa. Przyjeżdżaliśmy do niej niekiedy na niedzielne Msze Św.

Leszkowie przyjęli nas bardzo gościnnie (…). Jesienią, na zaproszenie Zamoyskich, wybraliśmy się z moim ojcem do Kozłówki na parę dni. Zastaliśmy tam duże zmiany. W jednej z oficyn, dzięki inicjatywie Jadzi Zamoyskiej zamieszkały siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z Lasek, opiekujące się kilkunastoma niewidomymi dziewczętami. Przybyły z zaimprowizowanego we wrześniu 1939 r. zakładu dla niewidomych w Żułowie koło Krasnegostawu. Dla 150 osób warunki były tam niezwykle ciężkie, panowała ciasnota, zimno i brakowało żywności.

Siostra Odylla Czarlińska, pracująca jako kwestarka, zawitała kiedyś do Kozłówki. Wówczas Jadwiga Zamoyska zaprosiła siostry do siebie, proponując zakwaterowanie w oficynie, którą właśnie opuściło niemieckie wojsko. Warunki były fatalne, siostra Odylla początkowo nie mówiła o tym pomyśle, ale po ujawnieniu propozycji, matce Czackiej pomysł ten przypadł do serca. Wysłała kilka sióstr, aby uporządkowały oficynę, pomogli też pracą i funduszami okoliczni ziemianie. Dzięki temu siostry z Żułowa mogły tam zamieszkać i kontynuować swoją pracę.

Matka Czacka zamierzała utworzyć w Kozłówce dla 25 młodych sióstr dom formacyjny, do którego, jako kapelana i wykładowcę, zaprosiła, ukrywającego się pod Warką profesora Wyższego Seminarium we Włocławku, ks. Stefana Wyszyńskiego. Jego specjalnością była społeczna myśl Kościoła i prawo kanoniczne.

Mój ojciec chciał skorzystać z obecności kapłana pracującego nad kształceniem przyszłych kapłanów i poprosił go o możliwość rozmowy. Zamierzał przekazać kilka myśli dotyczących niedostatecznego wyczuwania przez księży nastrojów i potrzeb parafian. Przytoczył kilka przykładów. Najbardziej uderzającym z nich było kazanie księdza proboszcza w Czaczu podczas sumy w niedzielę po wybuchu I wojny światowej. Kościół był przepełniony zapłakanymi kobietami, którym zabrano mężów do wojska. Potrzebowały pokrzepienia i wlania otuchy do serca. Zamiast tego ksiądz proboszcz, zresztą wzorowy kapłan, zaczął prowadzić wykład o liturgii i paramentach kościelnych, tracąc przez to wielką szansę.

Przez cały czas spotkania Ksiądz Profesor milczał. Słuchał uważnie, nie przerywał, nie próbował usprawiedliwiać konfratra. Tylko od czasu do czasu słyszałem jakieś monosylaby w rodzaju: „Hm, hm”. Gdy wieczorem tego dnia kładliśmy się spać, mój ojciec powiedział: „Ten ksiądz wydaje mi się pierwszym kandydatem na biskupa w Polsce”. A nazajutrz, opowiadając o tym Reni, dorzucił: „Ten ksiądz zrobi jeszcze wielką karierę”. Jadzia Zamoyska, gdy jej o tym opowiedzieliśmy, potwierdziła nasze uwagi, mówiąc, że ile razy ktoś krytykuje przy księdzu Wyszyńskim duchowieństwo, on to przyjmuje tak, jakby to on waśnie był winien, jednak nigdy księży nie broni. – ze wspomnień Michała Żółtowskiego (zbiory P. Łosia)

Pod gościnnym dachem Zamoyskich przebywało wielu ludzi, którzy szczególnie w tym okresie potrzebowali duchowej strawy. Ich duszpasterzem był właśnie ksiądz profesor Stefan Wyszyński. Niektórzy z gości kozłowieckiego pałacu byli związani z ruchem oporu.

Na początku 1942 roku postanowiłem przeprowadzić z Księdzem Profesorem zasadniczą rozmowę na temat pracy w konspiracji. Niedawno zaproponowano mi wejście do organizacji, a przerażały mnie wiadomości o wykonywanych zadaniach. Rozmowa była bardzo ciekawa. była bardzo ciekawa. Ksiądz zaczął od tego, że współczesna wojna różni się znacznie od dawniejszych. Walka toczy się nie na linii frontu, a na terenie całego kraju. Niemcy postawili sobie za cel eksterminację całego polskiego narodu i dążą do tego przez wyniszczanie – jak się wyraził – biologiczne. Dlatego też i metody walki się zmieniły i uprawniają Polaków do stosowania „obrony koniecznej”, tak jak przy napadzie przez bandytę. Rozmowa nasza zaczęła się, gdy jadłem jeszcze kolację. Ksiądz Wyszyński zauważył, że przestrzegam ścisłego postu, a było to w okresie Wielkiego Postu, i powiedział, żeby tego nie robić. Wszyscy jesteśmy wymęczeni i wyczerpani, a potrzeba nam będzie jeszcze wiele energii, wobec tego należy zrezygnować ze ścisłego postu. – ze wspomnień Michała Żółtowskiego (zbiory P. Łosia)

Kozłówka była majątkiem dość eksponowanym. Niemcy mieli nad nim pieczę, ale jednak pozwolili Zamoyskim prowadzić gospodarstwo. Domyślali się, że Aleksandrowie Zamoyscy mogą brać udział w konspiracji. Mimo korzyści, jakie Niemcy czerpali z ordynacji, w 1941 roku gestapo aresztowało Aleksandra Zamoyskiego. Nie mając przeciwko niemu żadnych dowodów działalności wrogiej okupantowi, przetrzymywali go na Zamku Lubelskim. Żona interweniowała na gestapo, ale bezskutecznie. Zamoyskiego wywieziono do obozu w Niemczech, gdzie przebywał do końca wojny.

Aresztowanie Zamoyskiego między innymi spowodowało decyzję matki Elżbiety Róży Czackiej, aby siostry i niewidomi, tak pięknie ugoszczeni w Kozłówce, wyjechali stamtąd, wracając do Żułowa. Wyjechał także ksiądz Wyszyński, Korniłowicz był nadal w Żułowie. Potem część z tych osób spotkała się w Laskach.

W Warszawie trwało powstanie, a matka Czacka w pełni świadoma zagrożenia, zdecydowała że Laski przystępują do walki. Na miejscu był z nią również ksiądz Stefan Wyszyński.

W wojennych losach Lasek, Żułowa, Kozłówki w kontekście historii prymasa i matki Czackiej opowiada reportaż pt. „Wspólnota dusz. Bohaterskie dni Matki Czackiej i Prymasa Wyszyńskiego”, w którym reportażu występują: ss. Benedykta Bartnik FSK i Radosława Podgórska FSK, Franciszkanki Służebnice Krzyża, Anna Fic-Lazor dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, a fragmenty pism matki Czackiej czyta Halina Winiarska.

Kategorie:

OGÓLNY OPIS PODCASTU

Beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Róży Czackiej. Cykl reportaży w RDC

Odcinki podcastu (5)

  • Teraz odtwarzane

    „Wspólnota dusz. Bohaterskie dni Matki Czackiej i Prymasa Wyszyńskiego”. Reportaż Piotra Łosia

    • 10.09.2021

    • 27 min 50 s

    • Odtwarzam
  • „Oczy matki, czyli historia siostry Teresy Landy”. Reportaż Piotra Łosia

    • 09.09.2021

    • 26 min 43 s

  • „Filary Lasek”. Reportaż Piotra Łosia

    • 08.09.2021

    • 26 min 48 s

  • „Już nie hrabianka, a Franciszkanka. Opowieść o matce Elżbiecie Róży Czackiej”. Reportaż Piotra Łosia

    • 07.09.2021

    • 27 min 02 s

  • „Laski – jest takie miejsce”. Reportaż Piotra Łosia

    • 06.09.2021

    • 26 min 11 s

1