Wiadomości
Posłuchaj z regionu
Opis odcinka
Kategorie:
OGÓLNY OPIS PODCASTU
Rody i Rodziny Mazowsza
Mamy w Polsce i na Mazowszu całą mozaikę rodzin. Są rody wielkie, możne i zasłużone, które przez wieki miały znaczenie polityczne, wsławiały się mecenatem kulturalnym i szeroką działalnością filantropijną. O wszystkich tych rodach staramy się mówić w tej audycji, najczęściej z udziałem ich członków lub z pomocą historyków.
Odcinki podcastu (480)
-
Rodzinna historia z Porytego, cz. 2
Dzieje swojej linii rodu Dzieduszyckich, a także nieco Heleny z Sulikowskich 1v. Dzieduszyckiej IIv. Ossowskiej (maj. Dębinki), w programie opowiadał Aleksander Dzieduszycki.
-
10.04.2023
-
31 min 24 s
-
-
Rodzinna historia z Porytego, cz. 1
Dzieje swojej linii rodu Dzieduszyckich, a także nieco Zdziechowskich i Sulikowskich - wszyscy związani z dobrami Poryte Jabłoń na Podlasiu, w programie opowiadał Aleksander Dzieduszycki.
-
08.04.2023
-
43 min 45 s
-
-
Wspomnienia z Kośmina
O swoich przodkach, jak też o domu rodzinnym w Kośminie opowiadała nieżyjąca już p. Barbara Czekanowska-Bukowiecka.
-
01.04.2023
-
47 min 11 s
-
-
Patriotycznie na Powiślu
O dziejach rodu Sierakowskich, związanego z Powiślem i Mazowszem, w programie opowiadał Maciej Kraiński, kurator Muzeum Tradycji Szlacheckiej - Oddział Muzeum Narodowego w Gdańsku.
-
18.03.2023
-
49 min 36 s
-
-
Maria Lubomirska w słowach i obrazach
W okresie międzywojennym XX w. w Małej Wsi (pow. grójecki) jako spadkobiercy majątku i tradycji Bazylego Walickiego, fundatora tamtejszego pałacu, „gospodarowali Lubomirscy, którzy weszli we władanie tych dóbr poprzez małżeństwo Marii Zamoyskiej (1841-1922) z Janem Lubomirskim. Ich syn, Zdzisław Lubomirski (1865-1943), polityk, prezydent Warszawy (1915-1917) i członek Rady Regencyjnej (1917-1918) ożenił się z Marią z Branickich.
Ich córka, Julia Maria (1894-1982) w 1922 roku wyszła za Tadeusza Dzierżykraj-Morawskiego (1893-1974) ze znanej wielkopolskiej rodziny z Jurkowa. Właśnie Julia i Tadeusz Morawscy, ostatni właściciele Małej Wsi borykali się z kłopotami ekonomicznymi swego majątku. Jak zauważa ich syn, Zdzisław Morawski we wspomnieniowej książce „Gdzie ten dom, gdzie ten świat”, majątek znajdował się na progu bankructwa w chwili, gdy obejmował go jego ojciec Tadeusz. Przy czym, Morawski pisze wprost, iż kłopoty wynikały z „dobroduszności” dziadka Lubomirskiego, który (w czasach, kiedy posag żony zapewniał dostatni byt) podpisywał czeki in blanco, co spowodowało ogromne zadłużenie majątku. Doszło do tego, że Tadeusz Morawski sprzedał swój majątek Żerniki i spłacił najpilniejsze długi, ciążące na hipotece Małej Wsi. Maria z Branickich zaś sprzedała swoje czarne perły i w zastaw oddała „inne cenne pozostałości fortuny Branickich”. Nie był to jednak jedyny sposób ratowania majątku; cały czas Tadeusz Morawski prowadził nowoczesną gospodarkę rolną, skupiając się na hodowli i rozwoju sadów, co pozwoliło na nie tylko wyprowadzenie go z długów, ale i rozwinięcie. I co warto podkreślić, Lubomirscy i Morawscy z Małej Wsi ratowali majątek nie tylko z powodu długów, ale i z obowiązku, który nakazywał poszanowanie dla wielopokoleniowej tradycji oraz dorobku materialnego i kulturowego obu rodzin.” [P. Sz. Łoś, „Szkice do portretu ziemian polskich XX wieku”, Warszawa 2006, s. 179]
„Poszanowanie dla wielopokoleniowej tradycji oraz dorobku materialnego i kulturowego obu rodzin” – słowa aktualne do dziś. I rozumiane też identycznie przez kolejne pokolenia potomków Bazylego Walickiego - daleko sięgając do genealogii, a bliżej – potomków Marii i Zdzisława Lubomirskich.
Z tej postawy też zapewne wynika fakt, że sięgnęli oni do uratowanej części rodzinnego archiwum, w którym odnaleźli – wraz z jego opiekunką, Gabrielą Morawską – około tysiąca pięknych fotografii, jak też listów i notatek Marii z Branickich Lubomirskiej. Z tych zbiorów wyłania się inny obraz praprababki, dotychczas znanej z tego, że nie za bardzo umiała ujawniać swoich uczuć. Okazało się, że miała ogromną wrażliwość (tę akurat wyrażała w działalności społecznej), że wewnętrznie przeżywała wiele emocji, a ich ujście znalazła właśnie w fotografii artystycznej i pisaniu. Z połączenia tych dwóch form powstała książka „Maria Lubomirska w słowach i obrazach”, wydana przez wydawnictwo Ośrodka „Karta”.
W programie o Marii Lubomirskiej i jej mężu Zdzisławie Lubomirskim opowiadali: Julia z Konczewskich Kotomska i Jerzy Morawski – ich praprawnukowie oraz Ewa Kwiecińska z Ośrodka "Karta" - współautorzy książki - albumu "Maria Lubomirska w słowach i obrazach".
-
11.03.2023
-
46 min 35 s
-
-
Siemieńscy – nasze życie wszędzie
W jednym z listów do rodziny i przyjaciół Wilhelm „Wilczek” Siemieński napisał, odnosząc się do swoich spostrzeżeń z pobytu dyplomatycznego w Rosji: „Wiecie, to jest ta polska sprawa. Rosja przecież nie jest dla nas po prostu państwem. Jest zawsze rodzajem osobistego wyzwania” („Nasze życie…”, s. 128). Spośród kilku krajów i placówek dyplomatycznych, w których pracował w latach 90. XX wieku i na początku XXI wieku, Moskwa wydaje się bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza. Jego słowa w obecnych czasie, kiedy od 24 lutego 2022 roku mamy do czynienia z agresją Rosji na Ukrainę, nabierają szczególnej ostrości. Toteż dlatego po rozpoczęciu się tej wojny, Aleksandra Bellwon, redaktor książki „Nasze życie wszędzie – Siemieńscy”, przejrzała dwa rozdziały publikacji ponownie, nieco je poprawiając, modyfikując, bo życie pisze swoje, aktualne scenariusze.
Sama opowieść rodzinna Siemieńskich mogłaby być w ogóle tematem reportażu czy nawet filmu telewizyjnego, bowiem poza wątkami rodzinnymi, jest ona również reporterskim obrazem, ukazującym odmienne kultury, ludzi, a niekiedy polityczne zawirowania.
W Polsce, w rodzinie, wśród krewnych, znajomych i przyjaciół, historia 29 lat małżeństwa pp. Wilhelma Siemieńskiego i Marii Karoliny Cieleckiej była dobrze znana. Dzięki zaś temu, że Ośrodek „Karta” od dawna interesuje się historią rodziny Przewłockich z Mordów (pow. siedlecki), do zasobów Archiwum „Karty” trafiły materiały, dokumentujące właśnie ponad 30-letni okres życia rodziny Siemieńskich.
Jeszcze na początku XXI wieku w Rawdon w Kanadzie, Beata Gołembiewska, dziennikarka i pisarka tam mieszkająca, poznała pp. Wilhelma seniora Siemieńskiego i jego żonę Różę z Plater-Zyberków. Powstała wówczas niewielka opowieść o historii rodziny z Chorostkowa i Magierowa na Ukrainie. Książka „Karty” jest więc jakby kontynuacją tamtego przekazu historycznego.
Wilhelm „Wilczek” Siemieński, urodzony już na obczyźnie, dzięki studiom i kontaktom rodzinnym, w swojej młodości w Polsce bywał przynajmniej kilka razy. W kraju poznał „Makę” Cielecką, a pobrali się już w Kanadzie. Wykorzystując doskonałą znajomość kilku języków – poza francuskim i angielskim – w tym polskiego i rosyjskiego, Wilhelm Siemieński mógł rozpocząć pracę dyplomatyczną na rzecz rządu kanadyjskiego, OBW i ONZ. W 1996 roku zdecydował się na taką pracę w holenderskiej Hadze, a później – mniej więcej co trzy lata – przebywał w innych krajach, m.in. w Rosji, Gruzji, Turcji, na Słowacji czy na Haiti. Ostatnia praca zakończyła się tragicznie, bowiem w 2010 roku zginął w wyniku trzęsienia ziemi właśnie na Haiti.
Doskonałe przygotowanie i zaangażowanie całym sobą w pracę, otwartość na każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia społecznego, narodowościowego czy wyznania religijnego, własna ciekawość świata i towarzyskość – wszystko to sprawiło, że w każdym miejscu pracy zostawił po sobie niezatarte ślady i dobre wspomnienia.
Przy czym, co bardzo ważne, na równi ze sprawami zawodowymi, był człowiekiem bardzo rodzinnym i przywiązanym w naturalny sposób do polskości. Wraz z żoną pilnowali, aby ich życie rodzinno-domowe toczyło się w języku polskim, a synów (Krzysztofa „Smyka” i Marcina) ojczystego języka uczyli regularnie. W efekcie, rodzina ta, która większość dotychczasowego życia spędziła na emigracji i na zagranicznych placówkach dyplomatycznych, mówi, myśli i żyje w duchu polskiej kultury.
W programie o swoim życiu, opisanym w książce „Nasze Zycie wszędzie – Siemieńscy”, opowiedzieli:
- Maria Karolina „Maka” Cielecka, córka Piotra i Elżbiety z Przewłockich z Mordów, wnuczka Henryka i Karoliny z Hutten-Czapskich, żona ww. Wilhelma „Wilczka” Siemieńskiego (1954-2010), syna Wilhelma (1922-2013), powstańca warszawskiego, rodem z Chorostkowa i Róży z Plater-Zyberków z Pilicy;
- Aleksandra Bellwon, redaktor książki „Nasze życie wszędzie – Siemieńscy” z Ośrodka „Karta”;
- Krzysztof „Smyk” Siemieński (1983), syn Wilhelma „Wilczka” i Marii Karoliny „Maki” Cieleckiej.
-
04.03.2023
-
48 min 30 s
-
SYMOWIE - RODZINA LEŚNIKÓW - DZIADKOWIE I RODZICE IGO SYMA
Igo Sym (1896-1941), aktor, amant, zdrajca - jedna z najsławniejszych postaci przedwojennej kultury, świata teatru i filmu. W 1941 roku polskie Podziemie na aktorze wykonało wyrok za zdradę polskości, za współpracę z okupantem niemieckim. Dlaczego do tego doszło, co to za dom, co za rodzina, skąd był Igo Sym? Mając ciekawe korzenie i, jak się wydaje, wspaniałego ojca - leśnika, dyrektora Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży, a wcześniej także plenipotenta ks. Stefana K. Habsburga w Żywcu, on zdolny, u szczytu kariery, mąż córki J. Fałata, skończył jako człowiek oddany złej sprawie? Co na to matka, rodzina, jak żyli potem z tym odium stryja konfidenta? Na te i inne pytania, dotyczące rodziny Igo Syma, w programie odpowiadał Marek Teler, autor książki "Upadły amant. Historia Igo Syma".
-
25.02.2023
-
51 min 31 s
-
-
Dembińscy z Przysuchy - wspomnienia Anity Gorzkowskiej
„Babcia Przysuska” odchodzi
W 1945 roku Zofia z Tyszkiewiczów Dembińska, prowadzona pod rękę przez teścia swego syna, Wojciecha Gołuchowskiego (1888-1960), przedwojennego wojewodę lwowskiego, na piechotę opuszczała dom i majątek w Przysusze. Od śmierci męża w 1915 roku, była panią, a w każdym razie autorytetem, nestorką i symbolem tego miejsca.
Zofia z Trąbczyńskich Gołuchowska (1923-2012), synowa Wojciecha, pisała, że ludność miejscowa usuwała się na bok, robiąc miejsce swojej „dziedziczce” i patrzyła na tę niemal filmową scenę z rezygnacją. Wiedzieli bowiem wszyscy, że wobec wydarzeń brutalnej wojny i jej zbliżającego się końca, nic zrobić już nie mogą. Milczeli więc: do niedawna służący we dworze i fornale na polach oraz oni – przedstawiciele klasy społecznej, która przez nową, na razie idącą na Berlin, ludową władzę skazana została na tułaczkę, wyniszczenie, a na pewno na planowe wymazanie z pamięci historycznej.
Początki
Najpierw byli Rawiczowie Dembińscy, a XVIII-wieczną autorką sukcesów gospodarczych tej rodziny była Urszula z Morsztynów (1746-1825), która w 1762 roku, będąc zaledwie szesnastolatką, decyzją swego brata – opiekuna (po zmarłym ojcu) została wydana za Franciszka Dembińskiego herbu Rawicz (zm. 1776), syna Jana (zm. 1754), posła na Sejm, starosty wolbromskiego, właściciela Szczekocin, Rusinowa, Przysuchy i in. Wymienione dobra, jako dziedzictwo Czermińskich wniosła do rodziny teściowa Urszuli, Marianna z Krasickich (1° Antoni Czermiński, kasztelan sandomierski).
Postać Urszuli porównywana jest w historii do np. Anny z Sapiehów Jabłonowskiej z Siemiatycz i Kocka. Podkreśla się też zmianę w obyczajowości i roli kobiet, które w Oświeceniu zaczęły nabierać znaczenia, nie będąc już tylko wiernymi towarzyszkami swoich możnych mężów, ale przejmując częściowo niektóre ich zadania.
Urszula z Morsztynów Dembińska, obejmując w ramach intercyzy i jako spadkobierczyni męża, klucze szczekociński, przysuski i rusinowski, wydatnie je powiększyła, stawiając na rozwój przemysłu.
Syn jej, Ignacy Rawicz-Dembiński (1766-1829) wraz z żoną Katarzyną z Gostkowskich nie umieli gospodarować ręką tak wprawną jak matczyna i zaczęły się kłopoty. Jednym z błędów, jak podkreślają historycy, był zakup podupadających dóbr Korytków i Machory (ob. gmina Ruda Maleniecka, graniczna z Żarnowem). Nie dość, że przeważały w nich nieużytki, to złóż rudy żelaza wystarczyło na zaledwie trzy, cztery lata. Postawienie pieca hutniczego, a następnie browaru pochłonęło krocie, a stan finansów dóbr osiągnął prawie dno. Rada Familijna, której przewodniczyła jeszcze Urszula, zdecydowała o zbyciu obu niedochodowych majątków. Urszula z Morsztynów była zresztą do tego przyzwyczajona – choć zapewne niezadowolona z nieudanych interesów, sama bowiem przed laty także pozbywała się nierentownych dóbr, nawet tych rodowych. Ignacemu i Katarzynie, trwoniącej pieniądze na grę w karty, pozostały więc Przysucha i Rusinów, a Urszula zajmowała się Szczekocinami.
Problemy to jednak czas nieco późniejszy. Klucz przysuskich majątków Dembińskich znajdował się na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Ze względu na złoża rud żelaza i prowadzone huty, tu właśnie rodzina ta zbudowała swoją zamożność.
Do Machorów, jednego z uprzemysłowionych majątków, jego dzierżawcy Fraenklowie na stanowisko administratora sprowadzili Juliusza Kolberga (1776-1831), geodetę, kartografa, filozofa, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Dwaj jego najbardziej znani synowie urodzili się, kolejno: Oskar Kolberg (1814-1890), etnograf w Przysusze, zaś malarz Antoni Kolberg (1815-1882) w Machorach. Stąd bierze się w Przysusze powiązanie historii kultury ludowej przez O. Kolberga z dziejami właścicieli tych dóbr – Dembińskich.
W Przysusze panowali Dembińscy herbu Nieczuja, których z Rawiczami połączyło małżeństwo Amelii Dembińskiej h. Rawicz (1799-1859), wnuczki ww. Urszuli z Ludwikiem Dembińskim h. Nieczuja (1785-1835) z linii z Gór. Wszyscy potomkowie tych dwojga są więc herbu Nieczuja.
Czasy Henryka seniora
Postacią, która być może symbolizowała przejście między XIX i XX wiekiem w Przysusze był wspomniany Henryk Wojciech Dembiński (1866-1915), syn Juliusza (1831-1887) i Heleny z Wodzickich. Dr praw (Innsbruck, UJ), właściciel Przysuchy, poseł guberni kieleckiej do II Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu rosyjskiego, jak też z kurii ziemiańskiej powiatu opoczyńskiego do III i IV Dumy.
Poglądy polityczne Dembiński miał konserwatywne w sferze wartości (religia, rodzina, obyczajowość, stosunki społeczne), a liberalne w kontekście gospodarczym oraz praw narodów do samostanowienia o swoim losie; był prezesem (1908) Stronnictwa Polityki Realnej (SPR).
Działalność publiczna była jego domeną, bo ponadto prezesował Towarzystwu Opieki nad Wychodźcami, a jako wiceprezes angażował się w Towarzystwie Popierania Pracy Społecznej. Związał się z Wydziałem Wykonawczym Komitetu Narodowego Polskiego, który pod przywództwem R. Dmowskiego odzyskanie niepodległości Polski widział we współpracy z Rosją. Na krótko przed zbyt wczesną śmiercią, Henryk Dembiński został prezesem Głównego Komitetu Ratunkowego w Lublinie.
Jak pisze dr Agnieszka Zarychta-Wójcicka, Henryk Dembiński „na wystawie w Kielcach uzyskał złoty medal za ziarno siewne jęczmienia. Prowadził gospodarstwo rolne (folwark) i zakłady gospodarcze. W lasach, które zajmowały gros jego dóbr, wprowadził racjonalną gospodarkę. Personel leśny co roku przeprowadzał inwentaryzacje i oceny stanu lasów: jego struktury, budowy wieku, składu gatunkowego i zdrowotnego, warunków glebowo-siedliskowych itp. Na tej podstawie określano wydzielenia, dla których projektowano sposoby dalszego zagospodarowania i ilości drewna do pozyskania. W młodszych drzewostanach prowadzono prace rozluźniające struktury leśne: czyszczenie i trzebieże, w dojrzałych: rębnie regulujące światło i warunki dla nowych pokoleń drzew. Sporządzano mapy urządzania lasu, które zawierały nie tylko opisy lasów i gruntów do zalesienia, ale i zadania z zakresu ich pielęgnacji i ochrony, łowiectwa i infrastruktury leśnej (gajówki, leśniczówki, budynki, dukty leśne itp.)”.
Henryk Wojciech Dembiński dwór przysuski wybudował po ślubie, przekształcając na ten dom dawny magazyn na żelazo. Ciekawe, że nie wszystkie dwory powstawały nowe od fundamentów, np. brat jego zięcia, Artur Radziwiłł, obejmując Rytwiany na dom przeznaczył budynek biura nieistniejącej już cukrowni. Dziś oba dwory czy pałace, jak ludzie różnie je nazywają, są pięknymi obiektami, choć ich początkiem były tak bardzo praktyczne funkcje, bynajmniej nie rezydencjonalne.
Siostry wdowy
W 1897 roku Henryk Wojciech Dembiński pojął za żonę Zofię z Tyszkiewiczów (1874-1958), córkę Józefa (1835-1891) i Zofii z Horwattów (1838-1919). Zofia dzieciństwo spędzała przeważnie w Kretyndze i Połądze na Żmudzi, w majątkach ojca na podróżach, które stanowiły nie tylko przyjemność, ale były również cenioną wśród ziemian formą edukacji młodego pokolenia.
We wspomnieniach Heleny z Tyszkiewiczów Ostrowskiej (1876-1953) z Korczewa nad Bugiem przebija duża siostrzana łączność między Zofią, a właśnie Heleną. Ta obopólna przyjaźń rodzonych sióstr datuje się nie tylko od okresu I wojny światowej, kiedy to siedmioro dzieci Dembińskich z Przysuchy czas działań na froncie spędziło u ciotki w Korczewie, odnajdując tam bezpieczeństwo i prawdziwą, rodzinną więź. Helena zresztą charakteryzuje relacje z Zofią, pisząc o niej, że stanowiła wzór obowiązkowości, była dobra, cicha, spostrzegawcza, inteligentna i nieśmiała.
Zachował się nieduży plik listów Heleny do Zofii z 1893 roku, w których opowiadała ona siostrze niemal każdy dzień swego życia, a gdy kiedyś nie mogła sama napisać, zrobił to za nią mąż. Panny Tyszkiewiczówny weszły do dobrych i zamożnych domów, ale obu los przeznaczył role długoletnich wdów. Aleksander Ostrowski zmarł (z Heleną był zresztą już kilka lat po rozwodzie) w 1904 roku, natomiast ukochany Zofii, Henryk w 1915 roku. Helena Ostrowska w Korczewie (pow. siedlecki), a Zofia Dembińska w Przysusze zostały więc z konieczności jedynymi gospodyniami rozległych dóbr rolno-leśnych, częściowo uprzemysłowionych, które z pomocą administratorów, same wyśmienicie prowadziły, wykazując się gospodarnością, siłą i odwagą. Gdy synowie dorośli, przekazały sprawy gospodarcze im: Korczew przypadł Krystynowi Ostrowskiemu, a Przysucha Henrykowi Antoniemu Dembińskiemu (1911-1986), najmłodszemu z licznego potomstwa Zofii.
Warto dodać, że w pamięci lokalnej Zofia z Tyszkiewiczów Dembińska miała szczególna pozycję. Ona bowiem podarowała ziemię pod budowę cmentarza w Skrzyńsku. I tak go rozplanowała, aby z okna swego pokoju, mogła widzieć rodową kaplicę i prowadzącą doń aleję. Dziś układ ten nie istnieje, tak samo zresztą, jak nie ma już kortów tenisowych. Przez krótki, jeszcze przedwojenny, zaledwie dwuletni okres małżeński, przebywała w Przysusze też Leokadia „Loda” Halama, warszawska aktorka i tancerka, pierwsza żona Andrzej Dembińskiego. Matka zaś jego drugiej żony Zofii, Wanda z Gordziałkowskich Gordziałkowska, w Przysusze znalazła wojenną przystań, co wspomina jej uczennica języka francuskiego, p. Anita Gorzkowska.
Przedwojenne lata w Przysusze i okupacja
Henryk Antoni Dembiński miał 24 lata, gdy w 1938 roku, po spłaceniu rodzeństwa, od matki przejął gospodarstwo. Uprawiał zboża i inne rośliny, ale nastawił się głównie na hodowlę ryb w stawach, gospodarkę leśną oraz sady owocowe, którymi zarządzała jego żona. A ożenił się z nieznaną w Polsce centralnej osobą, pochodzącą ze Lwowa, Marią z Gołuchowskich (1916-1996), mającą ambicje naukowe (rozpoczęte studia historyczne), ale o doskonałych koneksjach. Była bowiem córką Wojciecha Agenora Gołuchowskiego, polityka, wojewody lwowskiego, także zamożnego ziemianina ze Skały i Janowa koło Lwowa, i Zofii z Baworowskich. Wśród znamienitych przodków Marii A. Dembińskiej historia odnotowuje księżniczkę Annę Karolinę Murat (1863-1940), prawnuczkę Joachima Murata, napoleońskiego marszałka Francji, ożenionego z Karoliną Bonaparte.
Początkowo Marii z Gołuchowskich Dembińskiej nie było łatwo w centrum kraju, jako że wychowała się w środowisku lwowskim, różniącym się obyczajami, pamiętającym jeszcze wprawdzie zaborcze, ale jednak czasy częściowej autonomii Galicji. Znaczenie polityczne i społeczne Gołuchowskich na Kresach też było większe. Tzw. Warszawa z kolei nie znała nowej pani przysuskiej, ale jej osobiste przymioty, w tym uroda, obycie, ale przede wszystkim przymioty intelektu, wykształcenie i z czasem poznawane talenty gospodarskie, szybko zniwelowały jakiekolwiek różnice i trudności adaptacyjne.
„Gdy tata wracał z obozów, dla nas był to dzień szczególny i uroczysty. Wiem, że przyjechał pociągiem, a z tego okresu pamiętam go w zielonym swetrze – golfie, który ubierał potem wielokrotnie. Pamiętam też Niemców, którzy wjeżdżali do parku w Przysusze i rozlokowywali się w nim, jak i w naszym domu. Gdy toczyły się walki podczas wojny niemiecko-radzieckiej, kula uderzyła w oparcie tapczanu, na którym leżałem…” – mówił w audycji RDC prof. Piotr Dembiński (1940-2020), syn Henryka i Marii z Gołuchowskich.
Wspomnienia prof. Piotra Dembińskiego i jego żony Elżbiety z Bojanowiczów
Dla rodziny Dembińskich lata wojny i okupacji były czasem najpierw próby ucieczki na wschód, walki zbrojnej (kampania wrześniowa 1939), konspiracji (kontakty z „Hubalczykami”). Były też czasem w miarę spokojnego przebywania w rodzinnym domu, ale i chronienia rzeszy gości, którzy w Przysusze znajdowali przystań. I wreszcie okupacja to ciągłe sąsiedztwo niemieckich żołnierzy, którzy zajmując parterową część dworu, zawsze stanowili zagrożenie. Piotr Dembiński, lubiąc jako dziecko siedzieć na parapecie okna, pamiętał też Żydów, którzy pomiędzy drzewami przysuskiego parku ukrywali się w dramatycznych chwilach ulicznych łapanek w tym niewielkim mieście.
We dworze, zarówno w części parterowej, jak i w tzw. kamienicy przebywała liczna rodzina, m.in. wspomniana Zofia z Tyszkiewiczów Dembińska (tzw. Babcia Przysuska), jej syn i faktyczny gospodarz majątku Henryk Antoni z żoną Marią „Maną” oraz przybyła ze Lwowa rodzina synowej – Gołuchowscy. Niekiedy pojawiali się i inni, jak np. córka Krystyna z mężem Maciejem Radziwiłłem ze Słupi.
Dla pokolenia dzieci Henrykostwa Dembińskich wojna i okupacja były przeżyciem z jednej strony trudnym, z drugiej zaś – w Przysusze, będąc mali czuli się bezpiecznie, bo o to bezpieczeństwo dbali rodzice oraz liczni krewni, przebywający w czasie okupacji w przysuskim domu i majątku. Wojna jednak do świadomości dzieci dochodziła. Może więc właśnie dlatego zapamiętały one Niemców chodzących po domu, ukrywających się w parku Żydów czy wreszcie, moment powrotu ojca z obozu, a potem jego aresztowanie przez sowietów. A mimo tych wydarzeń, dzieciństwo jawi się pogodne.
O historii rodziny Nieczuja-Dembińskich z Przysuchy, tej dawniejszej, jak i wojennej w programie opowiadała dr Agnieszka Zarychta-Wójcicka, kierownik Muzeum Oskara Kolberga, zaś własne wspomnienia o babce, rodzicach, pracownikach dworu, o wojnie oraz o okresach łódzkim i warszawskim, roztaczała p. Anna „Anita” z Dembińskich Jerzowa Gorzkowska, najstarsza z dzieci Henryka i Marii z Gołuchowskich Dembińskich.
------------------
W programie, jak i w niniejszym tekście wykorzystano książki i artykuły dr Agnieszki Zarychty-Wójcickiej, jak też wydawnictwa: Anita z Dembińskich Gorzkowska, Edward Pawlik „Dembińscy z Przysuchy. Między Polską a Ameryką” (Przysucha 2018), Helena z Tyszkiewiczów Ostrowska „Wspomnienia” (Warszawa 2022), Maria z Gołuchowskich Zachorowska „Życie codzienne we dworze rodziny Dembińskich w Przysusze w czasie II wojny światowej” (Przysucha, 2022) i listy Heleny Ostrowskiej do Zofii z Tyszkiewiczów Dembińskiej (rękopis), zbiory śp. Piotra i Elżbiety Dembińskich.
18.02.2023, PŁ
Posłuchaj także:
Wielkanocna opowieść prof. Marii Dembińskiej
-
18.02.2023
-
47 min 35 s
-
-
W jednej walizce
Czartoryscy, Czetwertyńscy, Popielowie, Tarnowscy, Siemieńscy-Lewiccy i inne rodziny - to bohaterowie książki Beaty Gołębiowskiej, opisującej dzieje polskiej emigracji, zamieszkałej po II wojnie św. w Rawdon w Kanadzie. Publikacja ukazała się w 2011 roku i od tamtej pory najstarsze pokolenie wymienionych rodów prawie już odeszło. Pozostały pokolenia średnie i najmłodsze. Na ile ich przedstawiciele kontynuują tradycje rodzinne, kto pozostał w Kanadzie, a kto powrócił do kraju - to tylko niektóre wątki, poruszone w rozmowie z autorką książki, Beatą Gołębiowską, gościem radiowych "Rodów...".
-
11.02.2023
-
47 min 58 s
-
-
Kurpiowszczyzna
O różnorodności historii rodzin i rodów (chłopskich, inteligenckich i szlacheckich) na Kurpiach w audycji opowiadała dr Barbara Kalinowska – wicedyrektor Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce.
-
04.02.2023
-
37 min 30 s
-
PODCASTY