Wyciek dokumentów dotyczących TTIP. "W zasadzie obie strony dość twardo negocjują"

  • 05.05.2016 10:53

  • Aktualizacja: 13:53 15.08.2022

- Na pewno nie można przyjąć, że to ostateczny tekst porozumienia. To dokument, na którym pracują negocjatorzy - tak wyciek dokumentów związanych z umową o wolnym handlu TTIP komentowała w "Magazynie ekonomicznym" dr Anna Wróbel (Instytut Stosunków Międzynarodowych UW).

Jak przypomniał Jakub Kapiszewski, holenderski oddział Greenpeace opublikował w poniedziałek 250 stron dokumentów, które są opracowywane w czasie negocjacji transatlantyckiego porozumienia o handlu i inwestycjach TTIP. To umowa o wolnym handlu, którą negocjuje Unia Europejska z rządem USA. Urzędnicy z Brukseli przekonują, że umowy o wolnym handlu są dobre, bo przyczyniają się do rozwoju gospodarczego. Z kolei Greenpeace zapewnia, że wręcz odwrotnie, i że UE przyjmuje zbyt miękką pozycję negocjacyjną oraz zgadza się na zbyt duże ustępstwa względem Amerykanów.


Wstępny kształt


- Na pewno nie można przyjąć, że to ostateczny tekst porozumienia. To dokument, na którym pracują negocjatorzy, część stanowiska negocjacyjnego obydwu stron - skomentowała dr Wróbel. - W dużej mierze pokazują stanowisko USA. Jeśli chodzi o Unię, to była podczas tego całego procesu bardziej transparentna – po każdej rundzie negocjacyjnej były przedstawiane ustalenia, cele i propozycje - wyjaśniała.


Jak przyznała w RDC, po zapoznaniu się z dokumentami, nie była bardzo zszokowana. - To w dużej mierze idzie w duchu interesów ofensywnych i defensywnych Unii Europejskiej, które były identyfikowane prze UE zdecydowanie wcześniej - mówiła. - Nie demonizowałabym tego porozumienia - dodała. W ocenie dr Wróbel, obie strony dość twardo negocjują. - Bo to tak naprawdę pierwsze negocjacje, które są prowadzone z równorzędnym partnerem, jeśli chodzi o siłę gospodarczą i polityczną. Wcześniej było prościej, bo umowy były zawierane ze słabszymi partnerami i łatwiej było narzucić swoją rację - tłumaczyła.


Amerykańskie GMO w Europie?


Jeden z artykułów, który zdaniem Greenpeace wywołuje najwięcej kontrowersji, zawiera zapis, że jeśli podmiot amerykański chciałby wprowadzić na rynek UE żywność wytworzoną z organizmów zmodyfikowanych genetycznie, to organ, który zajmuje się dopuszczaniem żywności na rynek europejski, musi przedstawić konkretną procedurę, zgodnie z którą produkt będzie sprawdzany. W efekcie - zdaniem Greenpeace - produkt tak czy siak zostanie dopuszczony do obrotu. - W Ameryce i Unii są różne standardy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywności i konsumentów - skomentowała dr Wróbel. W jej ocenie, te zapisy maja stworzyć mechanizm, który sprawi, że system amerykański i unijny będą w stanie współdziałać.


Źródło:

RDC

Autor:

gk