Wybory prezydenckie 2020. Za nami debata kandydatów

  • 05.05.2020 15:01

  • Aktualizacja: 14:07 30.08.2022

Za nami debata prezydencka 2020. 10 kandydatów wyraziło swoje opinie na temat polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, polityki społecznej, gospodarki i ustroju państwa. Na koniec każdy z uczestników otrzymał prawo do minutowej, swobodnej wypowiedzi.
Obniżenie podatków, likwidacja umów śmieciowych, podniesienie zasiłków dla bezrobotnych, kredyty obrotowe dla firm, zwolnienia z ZUS, a nawet Trybunał Stanu dla prezydenta i premiera - to niektóre pomysły gospodarcze kandydatów na prezydenta, przedstawione podczas środowej debaty.

Dziesięciu uczestników debaty prezydenckiej odpowiadało na pytanie, dotyczące gospodarki - jak wrócić do wysokiego tempa rozwoju gospodarczego.

60 sekund na odpowiedź

W trakcie debaty każdy kandydat miał maksymalnie minutę na odpowiedź na pięć pytań dotyczących: polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, polityki społecznej, gospodarki i ustroju państwa. Na koniec każdy z uczestników miał prawo do minutowego podsumowania.

O miejscu w studiu oraz kolejności wypowiedzi każdego z kandydatów zdecydowało losowanie. Przeprowadzenie debaty wyborczej jest ustawowym obowiązkiem publicznego nadawcy w danym kraju.

Debatowało 10 kandydatów

Przed debatą organizator poinformował, że w związku z epidemią w studiu będą zachowane odpowiednie środki bezpieczeństwa, m.in. stanowiska uczestników będą od siebie oddalone o 2,5 m.

Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała 10 kandydatów, którzy zmierzą się w wyborach prezydenckich. Są to: ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda (z poparciem PiS), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska), Robert Biedroń (Lewica), Szymon Hołownia (kandydat niezależny), Krzysztof Bosak (Konfederacja), Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy), Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej), Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) oraz Paweł Tanajno (bezpartyjny).

Licytacja obietnic gospodarczych

Prezydent Andrzej Duda zwracał uwagę, że sukces gospodarczy ostatnich lat zawdzięczamy dobrej współpracy między rządem, prezydentem i większością parlamentarną. Dziś, jak mówił, chodzi o to, żeby uratować polską przedsiębiorczość i by zrobić wszystko co możliwe, by w efekcie kryzysu zniknęło jak najmniej miejsc pracy.

Marek Jakubiak ocenił, że "państwo polskie zachowuje się wobec przedsiębiorców trochę śpiąco". "My przedsiębiorcy potrzebujemy pomocy już teraz, bo umieramy na waszych oczach" - mówił Jakubiak. Zwracał uwagę, że jeśli przedsiębiorców nie będzie stać na opłacanie podatków, nie będzie pieniędzy w budżecie.

Stanisław Żółtek ocenił, że gospodarka polska by padła niezależnie od koronawirusa. "Jest proste rozwiązanie - wystarczy uwolnić gospodarkę od biurokracji" - powiedział.

Robert Biedroń zaznaczył, że PiS pozostawił wiele osób bez pomocy, dwa miliony Polaków jest bez pracy, a wiele osób zostało "wypchniętych" na samozatrudnienie i dziś nie wiedzą, czy otrzymają swoje pieniądze. "Jeśli zostanę prezydentem, w ciągu 100 dni doprowadzę do tego, żeby zlikwidować umowy śmieciowe" - zapowiedział kandydat Lewicy.

Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że w czasie koniunktury rząd nie przygotował się na sytuację kryzysową. Dziś, dodała kandydatka KO, bez silnej pomocy państwa dla przedsiębiorców wpadniemy w jeszcze większy kryzys. "Niestety te tak zwane tarcze tej pomocy nie dały. Ludzie potrzebują zwolnienia z ZUS, potrzebują szybkich kredytów, które pozwolą im ciągłość i pieniądze obrotowe, potrzebne są ulgi w czynszach, potrzebne jest przede wszystkim zaufanie" - mówiła.

"Jak zostanę prezydentem Polski obniżę podatki" - zapowiedział Mirosław Piotrowski. "Deklaruję, że nie podpiszę żadnej ustawy podwyższającej podatki" - dodał.

Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że ma już gotowe projekty ustaw, dotyczące gospodarki, m.in. o emeryturach bez podatków, dobrowolnym ZUS i funduszu płynności. Zapowiedział, że będzie aktywnym prezydentem, a nie takim jak Andrzej Duda, który od czerwca ubiegłego roku nie złożył żadnego projektu ustawy w Sejmie. Zwracał uwagę, że prezydent apeluje o współpracę, tymczasem jeden z przepisów tarczy antykryzysowej uderzał w Radę Dialogu Społecznego.

Paweł Tanajno powiedział, że jako jeden z przedsiębiorców oskarża Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudę o "zagładę polskiej gospodarki". Stąd jednym z rozwiązań jest postawienie ich przed Trybunałem Stanu, a drugim "zautomatyzowanie przelewów pomocowych".

Szymon Hołownia zaznaczył, że "ludzie nie nakarmią się opowieściami o kolejnych dziurawych tarczach antykryzysowych". Zapowiedział, że jako prezydent w ciągu pierwszego miesiąca urzędowania przedstawi pięć projektów ustaw antykryzysowych - dotyczących podniesienia zasiłku dla bezrobotnych do 2080 zł, wsparcia finansowego samorządów, zwolnienia z danin publicznych na pół roku, prostych kredytów obrotowych dla firm, "przejęcia przez państwo pensji pracowników".

Krzysztof Bosak przekonywał, że nie jest prawdą, że w ostatnich latach gospodarka rozwijała się szczególnie szybko. Zwracał uwagę na złamane obietnice Andrzeja Dudy - brak wprowadzenia kwoty wolnej od podatku i brak pomocy dla frankowiczów. Kandydat Konfederacji ocenił też, że "tarcza antykryzysowa okazała się betonowym kołem ratunkowym dla przedsiębiorców".

Kwestie bezpieczeństwa militarnego i energetycznego

Ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda odniósł się do wcześniejszej uwagi jednego z kontrkandydatów ws. liczby złożonych przez niego projektów ustaw. Jak mówił w tej kadencji złożył w Sejmie 31 projektów ustaw. "Tylko prezydent Lech Kaczyński złożył ich więcej, wśród wszystkich prezydentów do tej pory, którzy byli po 1989 roku w jednej kadencji" - podkreślił.

Wskazał, że wśród nich była m.in. ustawa obniżająca wiek emerytalny. "Tak, tak panie kandydacie Władysławie Kosiniak-Kamysz. Wiek emerytalny, który pan podwyższał między innymi swoimi podpisami; mam tutaj dokumenty, które te pańskie podpisy potwierdzają, bo pan był wtedy ministrem, który był za to odpowiedzialny razem z premierem Donaldem Tuskiem" - mówił Andrzej Duda.

Odnosząc się do bezpieczeństwa Polski Duda podkreślał, że wzmacnia się ono na naszych oczach. "To są także moje działania" - zauważył. W tym kontekście wskazał na rurociąg Baltic Pipe, którego budowa wkrótce się rozpocznie, czy na powstały gazoport w Świnoujściu. "Jesteśmy coraz mocniejsi. Będziemy w pełni suwerenni energetycznie niedługo" - deklarował.

Duda wskazywał też na relacje z USA oraz obecność wojsk amerykańskich w Polsce, które "gwarantują nasze bezpieczeństwo".

Kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz odnosząc się do uwag prezydenta Dudy stwierdził, że byłby on "niezłym archiwistą". "Tak, zmiana wieku emerytalnego była po to żeby podnieść wysokość świadczeń, ale została zanegowana i do tego nie ma powrotu" - deklarował.

Kosiniak-Kamysz ripostował, że za kadencji Dudy wiek emerytalny rolników wzrósł z dnia na dzień o pięć lat. "Pytanie co z głodowymi emeryturami, bo 180 tysięcy osób więcej za pana kadencji pobiera emeryturę poniżej minimalnej emerytury. Co ze wzrostem wskaźników ubóstwa i wykluczenia społecznego do 20 proc. u emerytów? Jest na to rozwiązanie - emerytura bez podatku" - mówił lider ludowców. Kosiniak-Kamysz mówił też, że naszego bezpieczeństwa nie zabezpieczy wyłącznie armia i sojusze, ale "wspólnota narodowa". "Po tych latach rozwalania wspólnoty narodowej przez Andrzeja Dudę, przez ferajnę z Nowogrodzkiej trzeba przywrócić zgodę narodową i ja to uczynię" - mówił Kosiniak-Kamysz.

Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska) stwierdził, że nie będzie bezpieczeństwa militarnego czy energetycznego jeśli Polacy nie będą czuli się bezpiecznie w naszym kraju i nie będą ze sobą rozmawiać i wspólnie działać. "Powinniśmy poważnie potraktować sprawy obrony narodowej. Przypomnę, że poprzednie rządy konsekwentnie budowały i realizowały modernizacje armii. Nie mamy rozwiązanej sprawy tarczy rakietowej, nie mamy nadal śmigłowców, samoloty ciągle nie są na naszych lotniskach. Nie zainwestowaliśmy nie włączyliśmy do produkcji sprzętu obronnego Polskiej Grupy Zbrojeniowej" - mówiła. Kidawa-Błońska stwierdził też, że należy przywrócić godność oficerom i żołnierzom.

Kandydat niezależny Szymon Hołownia podkreślał natomiast, że bezpieczeństwo narodowe to dzisiaj nie tylko czołgi, samoloty czy łodzie podwodne, których brakuje polskim siłom zbrojnym. "To też bezpieczeństwo rozumiane tak, jak powinno być rozumiane w XXI wieku, to bezpieczeństwo naszych kont bankowych, emaili, naszych kont w mediach społecznościowych" - stwierdził.

Zapowiedział, że jako prezydent doprowadzi do zmiany kompetencji, "do zrobienia z Biura Bezpieczeństwa Narodowego nowoczesnego centrum zarządzania bezpieczeństwem Polaków". Jak dodał, co kwartał będzie zwoływał RBN, którą poszerzy nie tylko o czynnych polityków, ale też o byłych, np. byłych prezydentów. Hołownia nawiązał też do bezpieczeństwa energetycznego mówiąc, że to nie tylko dywersyfikacja, ale też odnawialne źródła energii, to też rozproszona energetyka. "Wspieranie samorządów w tym, żeby brały swoją część odpowiedzialności za to, że wszyscy będziemy bezpieczni - mówił.

atwo się opowiada takie dyrdymały nie wiedząc, albo nie mając pojęcia o tym, że tysiące czołgów stoi przy granicach RP. Jednak armia musi być armią i nie ma co tutaj kręcić wokół tej sprawy" - mówił z kolei Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej).

Wskazywał ponadto, że Polsce potrzebna jest broń pancerna, "broń do zwalczania i siły żywej i siły pancernej". "Nie ma takiej opcji dzisiaj żeby w Europie znaleźć sojuszników, którzy w odpowiedzialny sposób powiedzieliby, że Polskę obronię. Nie obronią" - mówił Jakubiak. Wskazał przy tym, że Korpus Europejski ma dwa miesiące na koncentrację wojsk, tymczasem - jak dodał - dzisiejsze wojny trwają 2-4 dni. "Jak się sami nie obronimy, to nikt nas nie uratuje" - stwierdził Jakubiak.

Krzysztof Bosak (Konfederacja) stwierdził z kolei, że budowa własnego bezpieczeństwa powinno opierać się na własnych siłach obronnych. W tym kontekście mówił o modernizacji wojska. Zarzucał jednocześnie rządzącym, że postawili wszystko na jedną kartę - Amerykanów, którzy dyktują nam za to wysoką cenę. Wskazywał na zakup samolotów F-35.

Bosak odnosząc się do kwestii energetyki stwierdził, że musimy sprzeciwić się UE w zakresie projektu Nowego Zielonego Ładu, który "jest zabójczy dla naszej energetyki".

Kandydat Lewicy Robert Biedroń mówił natomiast, że "gdy pan prezydent z panem Macierewiczem bawią się ołowianymi żołnierzykami w armię, ludzie mówią, że prawdziwym niebezpieczeństwem jest susza, pandemia, kryzys gospodarczy". Jak dodał nie potrzebujemy F-35, bo one "nie ugaszą pożarów w Biebrz, nie sprawią, że zestrzelimy koronawirusa". Jak mówił zamiast pseudo armii potrzebujemy dobrze wynagradzanych pielęgniarek. "Potrzebujemy także bezpieczeństwa energetycznego, a nie opowiadania bujdy, że węgla wystarczy nam na 200 lat" - stwierdził dodając, że Polska potrzebuje inwestycji w odnawialne źródła energii.

Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem natychmiast zarządzi dyslokację wojsk na Wschód i rozpoczął natychmiastową modernizację wojsk rakietowych. Mówił też o bezpieczeństwie ekonomicznym obywateli wskazując, że należy stawiać na sektory takie jak nowoczesne rolnictwo.

Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy) stwierdził, że "musimy mieć własne wojsko, który potrafi ugryźć samo, a nie obszczekiwać innych zza pleców, kto nam tu szykuje apokalipsę".

Paweł Tanajno (bezpartyjny) stwierdził z kolei, że największym zagrożeniem dla polskich obywateli jest polski rząd. "Polacy muszą postawić na mądre rządy przedsiębiorców. Politycy zbłaźnili się wobec tego kryzysu. Pokazali, że nie są w stanie rozwiązać naszych problemów, nie są w stanie nam zapewnić żadnego bezpieczeństwa" - mówił.

Źródło:

RDC/PAP

Autor:

Cyryl Skiba/PG